113 TYSIĘCY – Nr 1 (342)
W piśmie z dnia 20 marca 2020 r. podpisane przez Ryszardę Uchmańską, drugi podpis nieczytelny, bez pieczątki, pismo utrzymane w żargonie księgowym – taka nowomowa finansowa, aby nikt nie mógł zrozumieć o co chodzi.- Ryszarda Uchmańska upiera się, że musiała ponownie pobrać 113 099,82 zł by w rozrachunkach był porządek.
A jak było naprawdę? W roku 2014 Zarząd dwukrotnie złamał prawo.
- Pierwszy raz, w trybie art. 20 ust. 2 u.s.m nie miał prawa do wypowiedzenia umowy o budowę bliźniaków.
- Drugi raz, koszty związane z projektem budowlanym z powództwa Leszka Zaremby, według sprawozdania Zarządu za rok 2012 zostały uregulowane w całości, były bezprawnie pokryty z funduszu remontowego lub z eksploatacji.
- Potwierdza to bilans ze sprawozdania finansowego za 2012 r. środki pieniężne w kasie i na rachunkach wynosiły tylko 15 825,21 zł (poz .Aktywa, B Aktywa obrotowe III 1. c) a w roku 2010 w kasie było 231 070.91 zł. Ponad 200 tys. zniknęło w ciągu dwóch lat. Żeby nie utracić płynności finansowej Spółdzielnia zwróciła się do banku o otwarcie lini kredytowej w rachunku bieżącym.
Zgodnie z ustawą o rachunkowości, każde zdarzenie gospodarcze powinno być zaksięgowane w terminie jego wystąpienia. Spłata należności w stosunku do architekta i inwestora zastępczego zostały niewątpliwie wyksięgowane w roku 2012.
Z tego wynika prosty wniosek, że należności związane z zaniechaną inwestycją zostały pokryte 8 lat temu, a Ryszarda Uchmaeńska ponownie chce zapłacić za architekta i inwestora zastępczego pomimo, że dawno oni dostali już tę forsę. Mamy dowód, jak Zarząd pod przywództwem Ryszardy Uchmańskiej chce bezprawnie wyprowadzić 113 tys. zł.
Uchmańska pisze: Spółdzielnia nie pokryła po raz drugi kosztów w wysokości 113 099,82 zł, jedynie dokonała ich rozksięgowanie.Tylko „Biedaczka” zapomniała na jakie konto nastąpiło to rozksięgowanie.
A najlepsza jest teza Uchmańskiej: Kwota 113 099,,02 zł powróciła do środków przeznaczonych na pokrycie bieżących zobowiązań Spółdzielni.
A ja się pytam, jakie Spółdzielnia ma zobowiązania? Nie prowadzi pozostałej działalności gospodarczej, jedynym jej zadaniem jest zarządzanie nieruchomościami uprawnionych. Jest zwykłym zarządcą nieruchomościami, co dostanie od uprawnionych to zgodnie z prawem może wydać. Nie ma własnych pieniędzy, ani własnych kosztów.
Pismo z dnia 20 marca 2020 r. jest jednoznacznym dowodem, że Zarząd patologicznej i dysfunkcyjnej Spółdzielni pod przywództwem Ryszardy Uchmańskiej chce wyprowadzić z kasy 113 tys. zł złotych.
Spółdzielcy obudźcie się, jak długo pozwalacie się być okradani.
Czarek Meszyński
Tercet Egzotyczny – Nr 7 (341)
Tercet Egzotyczny w składzie: Ryszarda Uchmańska, Julita Złotek, Joanna Limanowska z preparowały bezwątpienia sprawozdanie finansowe za rok 2018. Celowo używam tego terminu, ponieważ trudno jest powiedzieć, że sprawozdanie to zostało sporządzone w sposób rzetelny, zgodnie z obowiązującym prawem, wręcz przeciwnie – nosi wszelkie znamiona oszustwa. Sprawozdanie zostało podpisane przez Ryszardę Uchmańską, Julitę Złotek i Joanne Limanowską, a następnie przedstawione Walnemu Zgromadzeniu, które odbyło się w dniu 25 czerwca 2019 r. Spółdzielcy nie mając świadomości podjęli uchwałę nr 3/WZ/25/06/2019 w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego za rok 2018.
Powyższe tabele rachunku zysku i strat są tego dowodem. Nadwyżka kosztów nad przychodami w gospodarce zasobami mieszkaniowymi w wysokości 96 521,47 zł raz została podana ze znakiem minus (2018), a drugi raz ze znakiem plus (2019) – przedostatnia pozycja w tabelach. W ten kuriozalny sposób niedobory zostały przekształcone w zysk, bo jak powszechnie wiadomo dwa minusy dają plus. Z punktu widzenia ekonomii jest to nonsens. W korespondencji mailowej zwracałem Zarządowi na to uwagę. Zarząd Spółdzielni zlecił wydanie opinii dotyczącej prawidłowości sporządzenia sprawozdania finansowego za rok 2018. Opinia była negatywna i Zarząd ją ukrył. Oczywiste jest, gdyby opinia była znana Walnemu Zgromadzeniu to sprawozdanie finansowe nie byłoby zatwierdzone, a Zarząd nie otrzymałby absolutorium. W tym miejscu należy zadać pytania:
- Co powodowało Uchmańską/Złotek/Limanowską, że dopuściły się takiego występku, a mianowicie przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?
- Jaka była motywacja dla Uchmańskiej/Złotek/Limanowskiej, że postawiły na szwank swoją reputacje?
Odpowiedzi należy szukać w pieniądzach, albowiem Zarząd sprzedał działki inwestycyjne za kwotę 615 000,00 zł brutto. Po odliczeniu stosownych podatków, na konto Spółdzielni wpłynęło 442 278,00 zł, co stanowi nadwyżkę budżetową. Jedynym dysponentem tej nadwyżki jest Walne Zgromadzenie. Zarząd zdawał sobie sprawę, że gdyby taka uchwała zapadła to nie miałby „swobodnego” dostępu do tej kwoty. Postanowił przygotować uchwałę wydmuszkę nr 10/WZ/25/06/2019 w sprawie podziału nadwyżki bilansowej za rok 2018, gdzie została podana wirtualna wartość – niedobory/strata na GZM została przekształcona w zysk (w sumie 174 290,80 zł w tym (-) 96 521,47 niedobory GZM – to prawdziwa aberracja księgowa), aby odwrócić uwagę spółdzielców od kwoty, która wpłynęła ze sprzedaży działek. Bezspornym jest, że nadwyżka bilansowa powstała w wyniku sprzedaży działek inwestycyjnych nie była w konsekwencji tego przedmiotem uchwały.
Biorąc powyższe pod uwagę, uchwała w sprawie nadwyżki budżetowej powinna zawierać wartość 520 049,33 zł (442 278,00 + 77 769,33)
W tym miejscu należy postawić hipotezę graniczącą z pewnością, że Zarząd chciał mieć „swobodny” dostęp do tych pieniędzy, by stosownym czasie je wyprowadzić. Dowód? Pismo Zarządu z dnia 20/3/2020 r. w sprawie 113 000,00 zł, które prawem kaduka zostały wyprowadzone z kwoty głównej ze sprzedaży działek na rzekome pokrycie bieżących zobowiązań Spółdzielni – to będzie przedmiotem następnego wpisu.
Mamy tu do czynienia ze spektakularną próbą wyprowadzenia ponad 400 000,00 zł. Należy dodać, że nie jest to pierwsza próba wyprowadzenia pieniędzy w ten sposób. Przed laty skutecznie wyprowadzono 700 000,00 zł, ale o tym w następnych wpisach.
Wydaje się, że kieszonkowiec z Brzeskiej ma więcej finezji niż Tercet Egzotyczny: Uchmańska/Złotek/Limanowska.
Czarek Meszyński
Moja największa porażka życiowa – Nr 6 (340)
Ryszardę Uchmańską poznałem w drugiej połowie lat 90.XX wieku. Kupiła wtedy cesję mieszkania na Róży Wiatrów od mojego brata. Sławomir Doliński zbankrutował, pozostawił nam niedokończone Osiedle – widok był przykry, sterczące słupy, stropy niezabudowane, wszechobecny rozgardiasz budowlany…
Byliśmy razem w Radzie Nadzorczej, naszym celem było uratowanie pieniędzy spółdzielców poprzez dokończenie inwestycji. Po wielu latach znowu się zbliżyliśmy. Jest rok 2014, Walne Zgromadzenie i przekręty finansowe. Wtedy napisałem na 40 stron Analizę Finansową Prawną uwidaczniającą patologię naszej Spółdzielni. Przy pomocy Ryszardy i jej męża – na sześć rąk – zrobiliśmy archiwizację wszystkich dokumentów Spółdzielni od 1995 r.
FOTO: siedziba Sekanu, ówczesnego Zarządcy/Administratora Osiedla
Zapoznanie się z tymi dokumentami było bardzo ważne, gdyż udowodniły jak poszczególne Zarządy „kantowały” Spółdzielców. Razem byliśmy w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, czego efektem było postawienie zarzutów prokuratorskich ówczesnym członkom Zarządu.
W dniu 11 czerwca 2018 Ryszarda Uchmańska została powołana na prezesa Spółdzielni. Wtedy poręczyłem za nią. Wydawało mi się, że będzie normalnie, uczciwie, rzetelnie. I to była niestety moja największa porażka życiowa. Ryszarda Uchmańska przeszła na „ciemną stronę mocy”.
Fałszowanie sprawozdania finansowego, ukrycie sprzedaży trzech działek, nieudostępnianie dokumentów itd. Prawdziwy dramat. Ryszarda Uchmańska okazała się zwykłą „SZACHRAJKĄ”.
Wydawało mi się, że znam się na ludziach, mam dobrą intuicję, że potrafię rozeznać, kto idzie prawą drogą – niestety okazało się, że jak każdy człowiek jestem omylny. Tak bywa, czegoś nowego o sobie się dowiedziałem i o ludziach.
Czarek Meszyński
Iluzoryczna kontrola – Nr 5 (339)
Grzegorz Braun członek Komisji Obrony Narodowej przy pustawych ławach sejmowych uchylił kulisy jak jest procedowane posiedzenie Komisji w sprawie absolutorium wydatków budżetowych. Na Komisję wpada Minister Obrony Narodowej i pyta się Przewodniczącego jak długo to potrwa. Przewodniczący odpowiada, że jedną godzinę, w tym momencie Wiceprzewodniczący licytuje, że to będzie pół godziny. Absolutorium dotyczyło ok. 40 miliardów złotych tj. co 1/10 złotówka, którą Rząd wydaje. Większość Komisji przegłosowała wniosek, że nie będzie dyskusji tzn. żadnych odpowiedzi, ale również nie będzie pytań.
Poseł Braun stwierdził: Kontrola parlamentarna nad wydatkami budżetowymi to fikcja.
Skąd to ja znam? Oczywiście z mojej dysfunkcyjnej Spółdzielni. Przez 4 kadencje byłem członkiem Rady Nadzorczej. Co prawda moja Spółdzielnia nie dysponuje tak gigantycznym budżetem jak Ministerstwo Obrony – w porównanium z nim jest „malusia”. Przychody z GZM to ok. 1,4 mln zł rocznie. Dlaczego za tym Rada nie spełnia ustawowej funkcji organu kontroli i nadzoru, skoro ma tak mało pieniędzy do sprawdzenia? Z moich długoletnich doświadczeń jednoznacznie wynika, że Zarząd nie chce żadnej rzeczywistej kontroli. Jak to mu się udaje? Podam tylko kilka przyczyn:
- gdy zbliżają się wybory do RN Zarząd kaperuje swoich lojalnych spółdzielców,
- większość członków RN nie wie na czym ma polegać ich praca,
- Rada z organu kontroli i nadzoru przekształcana jest w organ doradczy,
- Zarząd zarzuca Radę mało istotnymi problemami,
- zbyt wnikliwy członek jest natychmiast pacyfikowany.
A jak powinna przebiegać praca RN by spełniła swoje ustawowe i statutowe obowiązki? Od około dwudziestu lat na rynku dostępne są nowoczesne programy księgowe, które nie tylko umożliwiają elektroniczne zapisy w księgach rachunkowych, ale również dostarczają ważne informacje zarządcze. Rada powinna się spotykać – w mojej opinii – raz na kwartał. Zarząd wraz z główną księgową powinien przygotować następujące dokumenty,
- Bilans wraz z RZiS – np. za I kwartał,
- Stan środków pieniężnych w kasie i na rachunkach, potwierdzony inwentaryzacją i saldami wynikającymi z wyciągów bankowych,
- Sprawozdanie Zarządu za dany kwartał.
To są podstawowe dokumenty, na których Rada powinna pracować. Niestety Zarządy w zasadzie tych dokumentów nie udostępniaja, co sprawia, że kontrola Rady jest fikcją. Mój Zarząd już od 25 lat zwołuje sprawozdawcze WZ w czerwcu tuż przed wakacjami. Wiadomo, że spółdzielcy myślą w tym czasie o wakacjach swoich dzieci, o urlopach, działkach itd. Frekwencja na walnych jest niska, a dokumenty są trudne do weryfikacji, ponieważ dotyczą poprzedniego roku, a jak wiadomo pamięć jest ulotna.
Zupełnie inaczej jest w mojej Wspólnocie Mieszkaniowej, tam sprawozdania zazwyczaj udostępniane są już w lutym następnego roku, a zebrania mieszkańców organizowane są marcu. Można? Jak widać można.
Konkluzja: ryba psuje się od głowy.
Czarek Meszyński
Mini wykład o kalkulacji wysokości opłat – Nr 4 (338)
Na wstępie należy podkreślić specyfikę spółdzielni mieszkaniowej. Jest to szczególny podmiot gospodarczy oparty na zasadzie non profit tzn. podstawowa działalność gospodarcza polegająca na zarządzaniu nieruchomościami jest bezwynikowa – nie występuje zysk ani strata. W art. 1 ust. 1 pkt 1^1 u.s.m. ustawodawca stwierdził: Spółdzielnia mieszkaniowa nie może odnosić korzyści majątkowych kosztem swoich członków (…). Innymi słowy zaliczki na opłaty powinny być tak skalkulowane by nie wystąpiła nadpłata ani niedopłata – krótko mówiąc obowiązuje tu zasada balansu. Oczywiście rzeczywistość gospodarcza jest bardziej złożona niż teoria i dlatego w art. 6 ust. 1 cytowanej ustawie została ustanowiona reguła ekwiwalentności. W uchwale Sądu Najwyższego z dnia 13 czerwca 1990 r. (III CZP 31/90) czytamy: „Sąd Najwyższy zwracał uwagę już poprzednio, akcentując regułę ekwiwalentności między świadczeniami dostarczonymi przez spółdzielnię a zwrotem ich kosztów.”
Kluczową rolę odgrywa tu rada nadzorcza, która pełni funkcję nadzoru i kontroli nad działalnością spółdzielni – art. 46 § 1 pkt 2 u.p.s. Niestety ten organ stosunkowo rzadko korzysta z tej swojej prerogatywy. Sam byłem jako nieliczny w Polsce, a na pewno jedyny w swojej spółdzielni członkiem rady nadzorczej przez cztery kadencje. Swoją wiedzę czerpię nie tylko z teorii, ale również z praktyki. Niestety rada nadzorcza nie wypełnia ustawowego obowiązku. Dlaczego? A to już jest temat na inny wpis.
Ale wróćmy do kalkulacji opłat. Ewa Bończak-Kucharczyk w swej monografii poświęconej spółdzielniom mieszkaniowym (Spółdzielnie Mieszkaniowe – Komentarz, Wyd. Wolters Kluwer, Warszawa 2018) napisała:„Kalkulacja wysokości opłat powinna zatem wprost wynikać z ponoszonych przez spółdzielnię na te cele kosztów.(…) prawo do uzyskania wiedzy o tych kosztach, ale także pośrednie prawo do kontroli, czy spółdzielnia działa prawidłowo, nie żąda opłat „z sufitu” albo np. nie dolicza zysku.”
A jak jest w SM „Osiedle Zacisze”? Zarząd w składzie: Ryszarda Uchmańska, Agnieszka Żebrowska, Piotr Kubel wysyłają latem 2020 r. kalkulację kosztów z dnia 22 października 2019 r. Paranoja, kpina z mieszkańców czy zła wola?
Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 7 ustawy o rachunkowości w przypadku mojej Spółdzielni zamknięcie ksiąg rachunkowych powinno nastąpić nie później niż do 31 marca. Czyli Zarząd powinien dysponować twardymi danymi dotyczącymi poniesionych kosztów i uzyskanych przychodów. w roku 2019. Mało tego na koniec lipca powinno być zaksięgowane pierwsze półrocze 2020 r. Nasz „Egzotyczny Zarząd” wysyła „lipną kalkulację” z października 2019 r. opartą na roku 2018. I tak dobrze, że nie cofnęli się do antyku i do judaszowskich srebrników.
Czarek Meszyński
Mini wykład o eksploatacji, utrzymaniu i inwestycji – Nr 3 (337)
Eksploatacja, utrzymanie i inwestycja to by się wydawało proste terminy ekonomiczno-prawne. Niestety tak nie jest, dla wielu spółdzielców jest to „czarna magia”. Ale nie tylko dla nich również dla „profesjonalistów”, którzy zarządzają nieruchomościami. Ze zdziwieniem przeczytałem zawiadomienie wysłane przez SM ,, Osiedle Zacisze” z dnia 29/5/2020 r. o aktualnych zaliczkach. Pierwsza pozycja to eksploatacja bieżąca i utrzymanie. To przecież prawdziwy bełkot ekonomiczny. Czy ekploatację można podzielić na bieżącą, okresową, długoczasową? To oczywisty nonsens. Art. 4 u.s.m mówi tylko o eksploatacji bez zbędnych przymiotników. A czym różni się eksploatacja od utrzymania? Czy to jest synonim?
Postaram się to wytłumaczyć na prostym przykładzie. Nie wiem dlaczego, ale spółdzielcy na nieruchomościach się specjalnie nie znają, ale na motoryzacji to i owszem.
Kupujemy samochód to jest inwestycja.
Przemierzamy nim następnie kilometry i ponosimy koszty eksploatacyjne: paliwo, płyn do spryskiwacza, wymiana oleju, wymiana filtrów, opon, klocków hamulcowych itd. Innymi słowy ponosimy koszty użytkowania. A czym będzie utrzymanie? Wszelkie naprawy i remonty związane z utrzymaniem sprawności naszego pojazdu. Silnik się zepsuł, rozrząd się posypał, karoseria rdzewieje to oczywiste jest, że należy naprawić i usunąć awarię.
Wspomniany art. 4 zobowiązuje uprawnionych do pokrywania kosztów związanych z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości w częściach przypadających na ich lokale.
Zarząd pobiera opłatę eksploatacyjną m.in. na utrzymanie w czystości klatki schodowej, jej oświetlenie, konserwację domofonów itd. Zaś utrzymanie to nic innego jak przeprowadzanie remontów części wspólnych: dachu, fundamentów, elewacji oraz klatki schodowej.
Kluczowe znaczenie miał w tej kwestii art. 185 ust. 1 pkt 5 ustawy z dnia 21/08/1997 r. o gospodarce nieruchomościami obowiązujący w cytowanym brzmieniu od 1/1/2009 do 9/4/2010:
Zarządzanie nieruchomością polega na podejmowaniu decyzji i dokonywaniu czynności mających na celu w szczególności:
Utrzymanie nieruchomości w stanie niepogorszonym zgodnie z jej przeznaczeniem.
Niestety ten dobry przepis został przez ustawodawcę wykreślony, a tym samym prawo nie chroni przed dewastacją.
Austriacki ekonomista Joseph Schumpeter w swojej książce „Kapitalizm, socjalizm, demokracja” spopularyzował termin twórcza destrukcja, używając go do opisu procesu transformacji, która towarzyszy przełomowemu odkryciu.
O ile twórcza destrukcja ma zastosowanie w biznesie, przemyśle, handlu i w usługach to w zarządzaniu nieruchomościami niekoniecznie.
Prawo nie chroni naszej własności przed dewastacją – Nr 43 (137)
Czy wyobrażacie sobie, że poprzez nieudolne zarządzanie/konserwacje można byłoby zdewastować Wawel?
Jest to oczywiście retoryczne pytanie, bo Wawel chroniony jest prawem – ustawa z dnia 23 lipca 2002 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.
Od lat obserwuję Osiedle za Żelazną Bramą wybudowane według koncepcji Le Corbusier na 25 000 mieszkańców. Osiedlem zarządza Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jest od lat w upadłości likwidacyjnej. Spółdzielnia, która jest w upadłości do minimum ogranicza konserwacje. natomiast o remontach można zapomnieć. Osiedle zostało wybudowanej w latach 1965 – 1972 w ścisłym centrum Warszawy. Jest to „łakomy kąsek” dla cynicznych inwestorów, którzy za 20 – 30 lat planują wybudować biurowce, hotele, apartamentowce i centra handlowe.
Czarek Meszyński
Lawinowe Koszty – Nr 1 (335)
Mieszkańcy przygotowali analizę struktury kosztów zarządzania SM „Osiedle Zacisze”.
Z powyższych danych wynika, że właściciele 143 lokali w budynkach wielorodzinnych będą ponosić koszty w wysokości 295 220, 55 zł rocznie tj. 24 601,71 zł miesięcznie na utrzymanie 3 osobowego Zarządu oraz księgowej, która nie umie księgować.
Kuriozum stanowi wyliczenie kosztów zarządzania terenami do wspólnego korzystania (boisko, plac zabaw, trawniki, chodniki, ulice) na kwotę 163 059,97 zł tj. o 30 899,40 zł więcej niż zarządzanie częściami wspólnymi budynków. Absurd totalny! Zarząd bardziej troszczy się o „trawniczki” niż o budynki. COVID 19 sprawił, że wiele branż takich jak gastronomia, hotelarstwo, turystyka, muzealnictwo, eventowa i muzyczna przeżywają poważne problemy i grozi im bankructwo. Wielu spółdzielców traci środki finansowe potrzebne na swoje utrzymanie. Zarząd zamiast dokonać cięć kosztów to mieszkańcom zafundował horendalne podwyżki.
Ryszarda Uchmańska, która od ponad dwóch lat jest prezesem Zarządu widocznie wychodzi z założenia, jak onegdaj Jerzy Urban Zarząd/Rząd sam się wyżywi.
Zarząd Spółdzielni w składzie: Ryszarda Uchmańska, Agnieszka Żebrowska, Piotr Kubel traktują mieszkańców jak „DOJNĄ KROWĘ” i w cyniczny sposób próbują drenować ich portfele..
Zarząd wykorzystał COVID 19 i wstrzymał organizowanie Walnego Zgromadzenia, prawdopodobnie ma świadomość, że nie otrzymałby absolutorium. Gdyby Zarząd miał dobrą wolę to mógłby zamieścić materiały na stronie internetowej i zorganizować WZ, a głosowanie mogłoby odbyć się korespondencyjnie lub przez Internet przy zachowaniu reżimu tajności dla udzielenia absolutorium dla Zarządu. Wybory prezydenckie mogą się odbyć, a WZ póki co to NIE. Art. 37 § 3 wskazuje O czasie, miejscu i porządku obrad zebrania przedstawicieli należy zawiadomić wszystkich członków spółdzielni w sposób wskazany w statucie. Zgodnie z § 27 ust. 1 Statutu Walne Zgromadzenie zwoływane jest przez Zarząd przynajmniej raz w roku w terminie do dnia 30 czerwca. Zarówno ustawa jak i Statut nie określa, że WZ musi koniecznie się odbyć w formie „fizycznej” Co prawda Art. 90 ustawy z dnia 31 marca 2020 r.,tzw. ustawa covidowa, przewiduje, że zwołanie WZ ulega przedłużeniu o 6 tygodni od dnia odwołania stanu epidemicznego, ale ustawodawca miał na myśli tradycyjną formę, a nie głosowanie korespondencyjne albo za pomocą sieci. Zarząd ten przepis niestety zinterpretował literalnie. Na stronie internetowej zamieszczone jest tylko sprawozdanie Zarządu, brak sprawozdania finansowego, RN oraz projektów uchwał. Zarząd ma obowiązek złożenia tych dokumentów do KRS i US do 30 czerwca. Z tego wynika, że dokumenty te powinny być już sporządzone tylko póki co zostały utajnione przed członkami spółdzielni.
Czarek Meszyński
Ochlokracja – Nr 2 (334)
Zgodnie z definicją wywodzącą się z języka greckiego klasycznego ochlokratia to rząd tłumu/motłochu. Ochlokrację charakteryzuje odrzucenia prawa do szczęścia i własności jednostki dla dobra niższych warstw społecznych (kolektywu, proletariatu), negacja własności, powszechny system głosowania.
Charakterystyka motłochu:
- nienawiść,
- nieobliczalność,
- pseudoelita,
- brak argumentów merytorycznych,
- brak umiejętności do dyskusji,
- niski poziom intelektualny,
- wyzywanie/przeklęstwa,
- artykułowanie prymitywnych haseł krzykiem,
- przemoc fizyczna,
- brak szacunku dla drugiego człowieka,
- nieakceptowanie autorytetów,
- atak werbalny,
- groźby karalne,
- manipulacja faktami,
- hipokryzja
- niszczenie mienia.
Jak w praktyce zachowuje się motłoch można obejrzeć na filmie, który zarejestrował atak na prezenterkę/dziennikarkę telewizyjną Magdalenę Ogórek (polski historyk, doktor nauk humanistycznych, kandydat na prezydenta RP w roku 2015).
W tym miejscu należy postawić pytanie czy w polskich spółdzielniach mieszkaniowych panuje ochlokracja czy demokracja? Nim padnie odpowiedź na to pytanie należy przywołać definicję demokracji ateńskiej.
Demokracja ateńska to:
- rządy większości,
- rotacyjność urzedów,
- masowe uczestnictwo,
- najważniejsze decyzje w sprawie państwa podejmowane były prze Zgromadzenie Ludowe,
- w głosowaniu mógł uczestniczyć każdy obywatel po ukończeniu 18-20 lat i przejściu dwustopniowego szkoleni – szkolenie było obowiązkowe,
- udział w głosowaniu miał tylko rdzenny obywatel Aten; niewolnicy, wyzwoleńcy i cudzoziemcy nie mieli prawa głosu,
- ostracyzm i atimia.
Podstawowa różnica między demokracją a ochlokracją polega na tym, że w tym pierwszym systemie występowało:
- rotacyjności urzędów,
- masowego uczestnictwa opartego na wiedzy,
- dbanie o dobro wspólne, Grecy w przeciwieństwie do współczesnego modelu demokracji kładli nacisk na zbiorowe obowiązki, a nie prywatne, jednostkowe uprawnienia,
- umiejetność życia we wspólnocie tj. bycia razem,
- bycie obywatelem stało się czymś godnym najwyższego szacunku, powodem do dumy,
- praca nie była jednak powodem do dumy, świat codziennego znoju i trudu nie był afirmowany, tym bardziej, że podstawą dostatniego życia obywateli była zazwyczaj praca niewolników i wyzwoleńców,
- największą wartością demokracji to była wolność oraz równość,
- diety umożliwiały każdemu obywatelowi uczestnictwo w Radzie Pięciuset, przy czym zgodnie zasadą nie można było pełnić tej funkcji więcej niż dwa razy w życiu,
- każdy urząd obowiązywała reguła składania szczegółowych sprawozdań,
- obywatele wykazywali stałe zaangażowanie publiczne.
Ochlokracja to nic innego jak wynaturzona forma demokracji.
Moje 24-letnie obserwacje uczestniczące, kwerenda Internetu oraz rozmowy ze spółdzielcami z całego kraju pozwalają mi postawić tezę,
że po roku 1989 w spółdzielniach mieszkaniowych nastąpiło przeistoczenie demokracji w ochlokrację albowiem:
- brak rotacyjności urzędu – prezesi zarządzają SM nawet przez kilkadziesiąt lat,
- brak masowego uczestnictwa w zarządzaniu SM opartego na wiedzy; w walnych zgromadzaniach uczestniczą nieliczni spółdzielcy – zazwyczaj jest to pomiędzy 5 – 15 %; ekskluzywna wiedza księgowo-prawnicza jest przeważnie dla członków niezrozumiała,
- dbanie o dobro wspólne jest iluzoryczne, gdyż zarząd zazwyczaj dba tylko o swoje dochody, a członkowie rady nadzorczej o własne mieszkania,
- rozpuszczanie plotek, pomówienia, zastraszanie, wykluczanie, przemoc werbalna i fizyczna, niszczenie mienia stała się normą w SM,
- wielu mieszkańców zasobów spółdzielczych jest ze sobą skonfliktowana, więc nie może być mowy o byciu razem,
- wolność i równość jako atrybuty demokracji stały się w SM przeważnie fikcją, ponieważ występuje finansowe zniewolenie mieszkańców oraz wśród członków są równi i równiejsi.
Konkluzja
Wielu członków SM charakteryzuje się naiwnym myśleniem, gdyż uważają że spółdzielnia mieszkaniowa jest demokratycznym bytem (tak było przed 1939 r.), ponieważ mogą przyjść na WZ i zagłosować.
Po pierwsze: w niektórych SM prezes nie wpuszcza niepokornych spółdzielców twierdząc, że ich nie ma na liście, a wynajęte firmy ochroniarskie skutecznie wypełniają polecenie zarządu.
Po drugie: głosowanie odbywa się w nieświadomości członków, zazwyczaj nie mają czasu na zapoznanie się z dokumentami, brakuje im szczegółowej wiedzy z zakresu rachunkowości i prawa, a jeżeli nawet posiadają taką wiedzę i dysponują wolnym czasem to prezes może im tych dokumentów nie udostępnić.
Po trzecie: poddawani są permanentnej manipulacji i socjotechnice; prawnicy, księgowi oraz członkowie bezmiernie oddani prezesowi skutecznie kuglują na walnych, sprawiając że jest to atrapa rzekomego demokratycznego głosowania – uchwały pomyśli prezesa muszą być uchwalone, koniec i basta.
Po czwarte i najważniejsze: czy można prawidłowo i skutecznie zarządzać własnym majątkiem (mieszkaniem, piwnicą, garażem, lokalem usługowym, częściami wspólnymi, terenami przynależnymi) uczestnicząc raz w roku na WZ przez kilka godzin?
Czarek Meszyński
Postscriptum
Mentalność motłochu – na podstawie udostępnionego powyżej filmu.
- Będziesz siedział!
- Wstyd!
- Ty!
- Kłamczucha!
- Sprzedajna!
- Sprzedajna kłamczucha!
- Sprzedała się za pieniądze brudne!
- Wstyd i hańba!
- Pójdziesz do piekła!
„Nikt jej nie atakował, ale nic takiego się nie stało, Pani Magdalena Ogórek była zadowolona, szczęśliwa, ponieważ została po prostu otoczona.”
Idąc za tokiem myślenia dr Ewy Kurek – z którym się w pełni zgadzam – wRealu24 (link na końcu) stwierdziła, że Palikot za komentarz na Twiterze do wpisy Dominiki Wielowieyskiej dot. Magdy Ogórek powinien dawno siedzieć w psychiatryku, to jest po prostu nieszczęśliwy człowiek (…). Dokonując analizy wypowiedzi oraz mowy ciała ( w 4:19 min. filmie), osób które zaatakowały dziennikarkę mogę o nich powiedzieć to samo, powinniście dawno siedzieć w psychiatryku, jesteście nieszczęśliwymi, zagubionymi ludźmi. Do historii przejdzie alogiczna wypowiedź protestującego: „Pani Magdalena Ogórek była zadowolona, szczęśliwa, ponieważ została po prostu otoczona.” Z punktu widzenia medycznego, taki stan może wystąpić tylko wtedy jak ktoś ma osobowość masochisty, wtedy mózg wytwarza endorfiny – „hormon szczęścia”. Z pewnością to nie dotyczy Magdaleny Ogórek.
Wyjaśnienie
Od roku 2007 nie oglądam TV, kiedy to raptownie obniżyła swój poziom, mam w domu telewizor, ale nie mam telewizji – oglądam i słucham mediów niezależnych. Nigdy jednak by mi do głowy nie wpadła myśl by przyjść pod budynek telewizji publicznej i wykrzykiwać durnoty… W życiu nauczyłem się głosować swoimi pieniędzmi, jak mi coś odpowiada to kupuję, a jak nie to nie.
W artykule wykorzystano:
- Narodziny demokracji w Grecji klasycznej w czasach Klejstenesa i Peryklesa – dr Tomasz Słupik, politolog, adiunkt w Instytucje Nauk Politycznych i dziennikarstwa na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. Katowice 2017.
- Sprzeczności w funkcjonowaniu demokracji ateńskiej – dr Edward Karolczuk. Regionalny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli i Informacji Pedagogicznej WOM w Rybniku.
- Pomoc społeczna w polis ateńskiej – prof. dr hab. Jarosław Rominkiewicz, Uniwersytet Wrocławski.
- https://www.youtube.com/watch?v=Z8LIF1Tc5IU – dr Ewa Kurek
Tolerancja represywna w polskich SM – Nr 1 (333)
W 1965 roku został opublikowany esej pt. „Tolerancja represywna” autorstwa Herberta Marcuse.*
“Tolerancja represywna” to uzasadnienie dominacji niewielkiej, świadomej swoich celów i dobrze zorganizowanej mniejszości nad rozbitym, upokorzonym, nie potrafiącym bronić własnego systemu wartości społeczeństwem.
Umożliwia ona narzuceni „hołocie/motłochowi/pospólstwu/dołom społecznym” swoich zasad życia zbiorowego przez elitę i egzekwowania posłuszeństwa wszelkimi środkami mieszczącymi się we wszelkich granicach represywności z fizycznym terrorem włącznie.
Tolerancja represywna jako ideologia w praktyce uzasadniała funkcjonowanie terroru psychicznego i fizycznego za pomocą którego mniejszość ma prawo zarządzać większością i narzucać im normy, często patologiczne.
Powyższa ideologia umożliwia zawłaszczenie przez mniejszość/elitę produktu społecznego/spółdzielczego – jest to dobrze zorganizowana grabież na dużej zbiorowości, w tym również na osobach mieszkających w zasobach spółdzielni. Kradzież w postaci pozyskiwania cudzych dóbr w codziennej praktyce jest zalegalizowana tj. bezkarna, i u elit nie wywołuje wyrzutów sumienia. Społeczeństwo/spółdzielcy z własnej „nieprzymuszonej” woli dają się okradać. Zarządy traktują spółdzielców jako potencjalny łup. Zachowanie spółdzielców po roku 1989 zostało ukształtowane przez idee wywodzące się ze szkoły frankfurckiej.** Można to spuentować: mniej pracy dla elit a więcej korzyści dla nich.
W latach 2014-2018 przeprowadziłem ponad 2500 rozmów/wywiadów ze spółdzielcami w całym kraju, z niektórymi nawet wielokrotnie rozmawiałem.
Z tych rozmów wynika smutna konstatacja, a mianowicie większość spółdzielców przystosowała się do norm określonych przez elitę/prezesa/zarząd/radę nadzorczą. Jednostki, które domagają się swoich praw są zwalczane poprzez:
- Terror psychiczny w postaci: rozsiewania szkalujących plotek, ośmieszania na forum publicznym, wykluczenie członka z grona spółdzielców i nękanie przez telefon/domofon/sms lub za pośrednictwem ulotek.
- Przemoc finansowa w postaci natychmiastowego podniesienia „czynszu” dla niepokornego.
- Przemoc prawno-sądowa w postaci: wezwań do zapłaty nienależnych kwot, pisma przedprocesowe, a w końcu długotrwałe procesy.
- Terror fizyczny w postaci niszczenia mienia np. samochodu, pobicia, a nawet pozbawienie życia.
I to wszystko dzieje się w Polsce w XXI wieku (sic).
Oto przykład:
Życie Janusza Okurowskiego „zamieniło się w istny koszmar w momencie, gdy zaczął interesować się sprawami Grodziskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, której był członkiem. Przychodziłem na zebrania w spółdzielni i pytałem o finanse. Chciałem wiedzieć na co idą moje pieniądze, dlaczego zawyżane są koszty eksploatacji, jak to jest z wykupem naszych mieszkań. Przez to stałem się osobą niewygodną, osobą której trzeba było się pozbyć.”
Wobec dociekliwego spółdzielcy zastosowano:
- wulgarne sms,
- anonimowe telefony z pogróżkami o każdej porze dnia i nocy,
- obraźliwe ulotki,
- wykluczenie ze spółdzielni,
- zniszczenie mienia w postaci samochodu,
- pobicie przez dwóch osiłków prętem metalowym w efekcie: rozwalona głowa i połamane żebra,
- liczne sprawy sądowe.
„Ludzie są niszczeni przez prezesów. To spotyka tych, którzy mają odwagę walczyć o swoje prawa – przyznaje w rozmowie z Faktem posłanka Lidia Staroń, której nie obca jest spółdzielcza rzeczywistość i jej problemy.
Walczysz ze spółdzielnią mieszkaniową o uwłaszczenie lokalu, odśnieżony chodnik czy remont elewacji? Uważaj, bo może Cię spotkać coś naprawdę niedobrego!” – Źródło: artykuł Fakt 24 pt. „Posłanka: Spółdzielnie to mafia”
Drogi czytelniku, jeżeli myślisz, że jest to odosobniony przypadek to jesteś w błędzie, takie bandyckie sceny mają miejsce regularnie w całym kraju. Oto kilka kolejnych, drastycznych przykładów:
- Antoni Konopka – został pobity, a następnie wrzucony pod jadące samochody na ul. Targowej w Warszawie, został uratowany przez kierowców.
- Maria Pawelec straciła zdrowie, a jej mąż zmarł podczas wieloletniej sądowej batalii, gdyż SM zastosowała wobec małżeństwa wyrafinowaną przemoc finansową.
- Krystyna Rudol została wywłaszczona z lokalu, za który zapłaciła.
- Teresa Stawicka od 33 lat jest dozorczynią w spółdzielni, w której mieszka. Po tym, jak jej mąż stracił nogi, przestała płacić czynsz. Pracodawca nie pozwala odpracować jej długu. Sprawę skierowano do sądu, który zdecydował o eksmisji.
- Agnieszka Dźwilewska może stracić mieszkanie, ponieważ spółdzielnia wydała zaświadczenie nie zgodne ze stanem faktycznym, że mieszkanie jest wolne od wszelkich zobowiązań.
- Alfred Surma: 168 inwalidów okradzionych z mieszkań.
- Mieszkaniec Zambrowa zajmujący lokal własnościowy w jednej ze spółdzielni w tym mieście. Jego dług urósł do 3 tys. zł i może być zlicytowany za niewielki dług – tak orzekł SN.
- Spółdzielnie mieszkaniowe prowadzą egzekucję z nieruchomości swoich dłużników, nawet gdy zaległości są niewielkie. Oznacza to, że można stracić dorobek życia z powodu kilku niezapłaconych rachunków.
- Spółdzielnia Mieszkaniowa „Czerwony Rynek” w Łodzi zabiera uwłaszczonym spółdzielcom własność mieszkań.
- Spółdzielnia zabiera suszarnię i wózkownię – legalnie?
Zgodnie z przesłaniem Marcusego jednostka pogodziła się z panującymi praktykami społecznymi i pozostaje bierna, apatyczna i nieświadoma swoich możliwości i praw. Człowiek oduczył się walczyć z niegodziwością władzy i niesprawiedliwością społeczną. W tym sensie tolerancja represywna czyniła aktywność obywateli czynnością pozorną, pasywną, a nie powszechną praktyką.
W rzeczywistości spółdzielca pozostał marionetką społeczno-ekonomicznych struktur władzy tj. zarządu i rady nadzorczej; wybory, dyskusje na walnym zgromadzeniu stanowią jedynie instrumenty dla utwierdzenia spółdzielcy w błędnym mniemaniu, iż mieszka on w zasobach spółdzielni, gdzie panuje demokracja. Ta fałszywa narracja sprawia, że członek SM wobec grabieży jego własnych środków finansowych jest bezradny, ponieważ sądy, policja, prokuratura pozostaje zazwyczaj bierna. W związku z tym, że spółdzielca zazwyczaj wobec organów spółdzielni jest bezradny nauczył się tolerować własne zniewoleni. Przy tym zapomina się, że rzeczywistość, w tym również i ta spółdzielcza, nie jest constans tylko panta rhei – wszystko płynie, brak stałości w świecie. Szczytne spółdzielcze ideały/zasady w postaci: dobrowolnego i otwartego członkostwa, demokratycznej kontroli członkowskiej, ekonomicznego uczestnictwa członków, autonomii i niezależności, kształcenia, szkolenia i informacji, współpracy między spółdzielniami oraz troski o społeczność lokalną zostały zastąpione przez tolerancje represywną.
Obecnie tylko trzecia zasada jest aktualna:
ekonomicznego uczestnictwa członków tzn. płać i płacz.
By walczyć skutecznie z systemem to muszą być rozwiązania systemowe na tym samym poziomie, a nie na poziomie niższym.
Czarek Meszyński
*Herbert Marcuse (ur. 19 lipca 1898 w Berlinie, zm. 29 lipca 1979 w Starnbergu) – niemiecko – amerykański filozof pochodzenia żydowskiego, ideolog rewolty studenckiej roku 68; komunista i socjolog marksistowski, przedstawiciel szkoły frankfurckiej, ideolog Nowej Lewicy.
Tolerancja represywna była rozwinięciem tezy postawionej w 1948 r. przez Juliana Stewarda (1902-1972): „Albo będziemy tolerować wszystko i trzymać ręce z daleka, albo będziemy walczyć z nietolerancją i agresją polityczną, ekonomiczną i militarną we wszystkich i ich formach.”
Tolerancja represywna – oksymoron: figura retoryczna, którą tworzy się przez zestawienie wyrazów o przeciwstawnych znaczeniach.
**Szkoła frankfurcka (1923-1973) – sformułowała teorię krytyczną oraz prowadziła badania podstaw marksizmu.
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/poslanka-spoldzielnie-to-mafia/rjyn99j#slajd-3
https://wiadomosci.wp.pl/lodzka-spoldzielnia-zabiera-lokatorom-wlasnosc-mieszkan-6031883905025153a
Odwodnienie – Nr 18 (332)
Dwa lata temu Zarząd SM „Osiedle Zacisze”, w składzie Jacek Liebert, Michał Starzewski i Julita Złotek przy pomocy Andrzeja Woźniaka z firmy Well Bud, przystąpił do odwodnienia naszego Osiedla. W protokóle Zarządu z dnia 28/7 i 4/8/2016 r. czytamy, że pan Woźniak omówił sprawę odwodnienia Osiedla (…), a następnie przystąpiono do realizacji prac odwodnieniowych.
Oto jaki mamy efekt po dwóch latach realizacji tych prac – zdjęcia zostały wykonane 25/6/2018 r.
Urządzenia ściekowe nie działają, ponieważ Well Bud ich nie wkopał do gruntu.
KONKLUZJA: Zarząd wydał mnóstwo pieniędzy na rzekome odwodnienie!
EFEKT: jest tak jak było.
No cóż, po raz kolejny zmarnowano pieniądze spółdzielców.
Czy tym razem odwołany Zarząd poniesie odpowiedzialność za niegospodarność?
To wszystko zależy od Rady Nadzorczej i nowego Zarządu.
Czarek Meszyński
W UZUPEŁNIENIU POWYŻSZEGO WPISU
Z rozmowy telefonicznej z Panem Andrzejem Woźniakiem z Well Bud wynika, że odwodnienie Osiedla zostało podzielone na trzy etapy. Pierwsze dwa etapy zostały zrealizowane, natomiast na trzeci etap Zarząd nie wystawił zlecenia i dlatego urządzenia ściekowe nie zostały wkopane.
Czarek Meszyński
Najnowsze komentarze