DOPING – nr 2 (353)
Doping – sztuczne podnoszenie wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika metodami wykraczającymi poza normę. Doping jest często szkodliwy dla zdrowia, czasami może wywołać kalectwo lub śmierć, szczególnie jeśli jest stosowany nieostrożnie, bez naukowych podstaw.
Okazuje się, że Zarząd (Ryszarda Uchmańska i Agnieszka Zebrowska) przez lata był na silnym dopingu aplikowanym przez Radę Nadzorczą. Nie wierzycie? Oto dowód:
„Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu.”*
W tym miejscu należy zadać pytanie: czy takie działanie RN jest zgodne z prawem?
Jak sama nazwa wskazuje rada nadzorcza nadzoruje pracę zarządu. Zgodnie z art. 44 i 46 Prawa spółdzielczego:
- Rada sprawuje kontrolę nad działalnością spółdzielni poprzez badanie (…) sprawozdań finansowych.
Innymi słowy rada nadzorcza posiada rozległe prerogatywy, albowiem jest wybierana w wyborach powszechnych przez członków spółdzielni uczestniczących w obradach walnego zgromadzenia. Rada nadzorcza ma obligatoryjny obowiązek pilnowania interesu członków danej spółdzielni. Niestety w naszej Spółdzielni nastąpiło zblatowanie organów tzn. Zarząd i Rada Nadzorcza zawarły pomiędzy sobą bliski związek. Jest to towarzystwo wzajemnej adoracji, kółko różańcowe, grupa wzajemnego wsparcia, gdzie prawo i interes członków jest mało istotny. Spróbujmy taki stan zapisać za pomocą równania matematycznego:
- niekompetentny zarząd + niekompetentna rada nadzorcza = niekompetentne decyzje -> do upadku spółdzielni.
Co na to nauka?
„Po pierwsze należy zauważyć, że w przypadku spódzielni mieszkaniowej członkowie rady nadzorczej posiadają przewagę nad członkami zarządu, ponieważ mogą ich praktycznie w każdej chwili odwołać z pełnionej funkcji. Zarząd, mając świadomość tego faktu, dostosowuje swoje działania do sugestii i oczekiwań członków rady.
(…)
Rzeczywistości jest taka, że prawdziwą władzę w spódzielni mieszkaniowej sprawuje dominująca grupa członków rady nadzorczej, a zarząd jest jedynie formalnym wykonawcą sugestii rady i organem legitymizującym formalne i nieformalne wskazówki, podpowiedzi i oczekiwania określonej grupy wpływowych osób, która aktualnie ma w radzie większość głosów.
(,,,)
Znamienne jest to, że posiedzenie rady jest zawsze zręcznie uprzednio przygotowanym przedstawieniem, z podziałem ról do odegrania przez poszczególne osoby, a decyzje o jego wyreżyserowaniu zapadają wcześniej w wąskim kręgu wtajemniczonych. W przeciwieństwie do sytuacji w spółkach akcyjnych, w badanej spódzielni zarząd uczestniczy w każdym posiedzeniu rady nadzorczej, natomiast rada nadzorcza nigdy nie jest zapraszana na posiedzenie zarządu.
Posiedzenie rady jest jedynie oficjalną legitymizacją uprzednio nieformalnie podjętych decyzji w określonym gronie osób.
Nad przebiegiem zaplanowanego porządku obrad czuwa oczywiście prezydium rady, które przede wszystkim chroni zarząd przed dociekliwymi członkami rady, którzy zadają niewygodne pytania, a także dba o to, aby zarząd nie musiał przekazywać członkom rady żadnych dokumentów, bo to jest zbędne.”**
Jak w każdym biznesie w tym również spółdzielniach najważniejsze są finanse.
18 sierpnia 2015 r. skierowałem do Trzeciego Prezesa następującego maila:
Dzień dobry,
proszę uprzejmie o dostarczenie RN następujących dokumentów (stan na 31 lipca 2015 r.):
- zestawienie obrotów i sald dla kont 200 – 210,
- zestawienie obrotów i sald dla kont 400 – 490
- zestawienie obrotów i sald dla kont 700 – 701
- wyciągów bankowych ze stanem środków pieniężnych zgromadzonych na kontach na 1/1/2015, 30/6/2015, 14/08/2015
Posiedzenie RN zaplanowane jest na 31/08/2015, tak więc sierpień do tego terminu powinien być zamknięty
.Z poważaniem,
C. Meszyński
Otrzymałem taką odpowiedź:
Dzień dobry
Ja na dziś dysponuje danymi z kont na 30/06/2015 i 31/07/2015 poczekam do jutra na 14/08/2015
Planuję jutro pierwszą wizytę w Sekan jako PO Prezesa.
Na 31 szykuję informacje dla RN na temat struktury rachunków i sald. ( jeśli RN mnie zaprosi – poproszę aby to spotkanie ze względu na omawianie statutu i innych regulaminów było wspólne dla RN i Zarządu )
Co do wydruków zestawień i sald na kontach zobaczę co jutro dostanę i dam znać. Czy przed 31 będzie Pan w Warszawie.? Jeśli to możliwe to chętnie bym się spotkał.
Z poważaniem
J. Liebert
a następnie Trzeci Prezes napisał:
Szanowny Panie
W dniu wczorajszym przekazałem wydruki kont (200,400,700) ze stanem na dzień 30/06/2015 oraz aktualne zestawienia sald na rachunkach bankowych od 30/06/2015 do Prezydium Rady Nadzorczej. Mam nadzieję ze będziemy mogli je przedyskutować 31/08/15
Z poważaniem
J. Liebert
Oczywiście żadnych dokumentów finansowych nie otrzymałem, natomiast usłyszałem, że obowiązuje RODO i dlatego nie mogę mieć do nich wglądu – to takie WYBIÓRCZE RODO obowiązujące tylko Meszyńskiego a Lieberta/Markiewicz/Złotek już nie. Dlaczego? Bo ja znam się na „cyferkach” a oni chyba nie, więc swobodnie można im udostępnić wyciągi bankowe bo i tak nic nie zrozumieją?
Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza jest organem kolegialnym?- są ważni i ważniejsi.
Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza podlega uniwersalnej zasadzi zapisanej w Prawie spółdzielczym, że prawa i obowiązki są równe dla wszystkich członków.
Trzeci Prezes napisał w dniu 2 września 2015 r. : Od mojego wyboru do Rady zajmuje się głównie sprawami finansów spółdzielni, czego chyba nie można nie zauważyć.
Oj można było zauważyć – jak najbardziej! Przytoczmy kolejne słowa Przewodniczącej Srebrowskiej: „W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą.”
Okazało się, że tylko Liebert był oświecony i namaszczony do przeglądania wyciągów bankowych. To jest przecież istna kpina ze zdrowego rozsądku i całkowite lekceważenie transparentności jako podstawowej zasady obowiązującej w spółdzielniach mieszkaniowych. Zdaniem RN to właśnie działania tandemu Liebert/Starzewski miały doprowadzić Spółdzielnie na skraj bankructwa. Skutek zostali odwołani, a WZ nie udzieliło im absolutorium. Symptomatyczne jest, że w historii tej postmafijnej spółdzielni, żaden Zarząd nie poniósł konsekwencji prawnych i finansowych z tytułu swoich poczynań z jednym wyjątkiem, kiedy to prokurator oskarżył członków Zarządu o celowe nieprzeprowadzanie ustawowych lustracji.
Czy takim krętaczom można powierzyć zarządzanie prywatnym majątkiem?
Za czasów prezesury Lieberta wydano z kasy Spółdzielni ok. 800 tys. zł na pseudo-odwodnienie i jakieś tam pseudo-remonty. A kto zasiadał w latach 2016 – 2018 w RN? Oczywiście nasza Prymuska. A kto uchwalał plany gospodarczo – finansowe? Oczywiście m.in. nasza Prymuska, a teraz roni krokodyle łzy.
Srebrowska to taki spółdzielczy piroman najpierw podpala, a potem gasi pożar w finansach Spółdzielni.
Rozpoczął się 28 rok trwania dysfunkcyjnej Spółdzielni o strukturze postmafijnej. Ile razy Rada Nadzorcza odwołała Prezesa/Zarząd w ciągu tych lat? – tylko dwa razy, kiedy niezadowolenie mieszkańców sięgnęło zenitu. Czy tak powinna działać solidna, przestrzegająca prawa Rada?
A na koniec wisienka na torcie. Srebrowska nie tylko dokonała samodenuncjacji (W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa) zadenuncjowała również członkinie Zarządu Uchmańską i Żebrowską: Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, (…) kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne.
Takie stwierdzenie jest jednoznaczne, że u Czwartej Prezes i Kolejnej Wiceprezes występują braki kompetencyjne. Szkoda tylko, że tak późno, po czterech latach Rada Nadzorcza się zorientowała.
Czarek Meszyński
*
Szanowni Członkowie i Członkinie SM „Osiedle Zacisze”!
Przed nami nietypowe i bardzo ważne dla przyszłości Spółdzielni Walne Zgromadzenie Członków.
Przede wszystkim jest to Walne Zgromadzenie Wyborcze, ponieważ z dniem zakończenia WZ kończy się kadencja Rady Nadzorczej. Dla trzech z pięciu Członkiń RN jest to koniec drugiej kadencji, a więc dobiegł do końca maksymalny dozwolony okres ciągłego pełnienia funkcji. Dwie pozostałe Członkinie nie planują kandydować na drugą kadencję.
Rada Nadzorcza jest obowiązkowym organem Spółdzielni, co oznacza, że bez niej nastąpi likwidacja Spółdzielni.
W praktyce oznacza to, że nie będziemy mogli zakończyć obrad, dopóki nie wybierzemy minimum 5 osób do pracy w Radzie Nadzorczej nowej kadencji, albo poprzez brak wyboru Rady Nadzorczej będziemy musieli rozpocząć proces likwidacji Spółdzielni i pozostawić zarządzanie nią likwidatorowi. Należy zaznaczyć, że likwidator będzie pobierał wynagrodzenie, którego wysokości nie będą mogli kształtować członkowie Spółdzielni. Nie będą też mieli wpływu na jego pracę.
Największym i najtrudniejszym zadaniem nowej RN będzie stworzenie trwałej struktury zarządzania i administrowania Spółdzielnią. Doświadczenie odchodzącej RN wyraźnie przemawia za tym, że w warunkach finansowych i organizacyjnych oferowanych obecnie, stworzenie trwałej struktury jest NIEMOŻLIWE. Stanowi to ogromne zagrożenie dla działalności Spółdzielni i wymaga pilnej zmiany. W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą. Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu. Było to rozwiązanie wyłącznie doraźne i nie ma możliwości, aby funkcjonowało nadal.
Apelujemy więc zarówno o kandydowanie do Rady Nadzorczej, jak też o liczne przybycie na wybory. Aby zapewnić ciągłość działania Spółdzielni, członkinie RN, których okres pełnienia funkcji dobiegł końca deklarują wsparcie nowej Radzie Nadzorczej.
Walne Zgromadzenie ze względu na epidemię/stan zagrożenia epidemicznego i obowiązujące przepisy nie mogło odbyć się w 2020 i 2021 r. Mamy więc do przyjęcia sprawozdania za 3 lata.
Sprawozdania finansowe, z działalności Spółdzielni oraz Rady Nadzorczej, jak też protokoły z lustracji dostępne są na stronie www.osiedlezacisze.pl. Zapoznajcie się Państwo z ich treścią, w ten sposób usprawnicie obrady. Nie będziemy odczytywać tych dokumentów na WZ.
Przypominamy też, że Walne Zgromadzenie jest po to, aby podejmować decyzje i dyskutować o sprawach całej Spółdzielni, a nie o sprawach poszczególnych właścicieli czy nieruchomości. Kompetencje organów Spółdzielni, w tym najważniejszego organu Spółdzielni – Walnego Zgromadzenia, określa ustawa Prawo spółdzielcze.
Do zobaczenia na Walnym Zgromadzeniu
w imieniu Rady Nadzorczej SM „Osiedle Zacisze”
Przewodnicząca Rady Nadzorczej
**
Złożoność relacji pomiędzy organami spódzielni mieszkaniowej – teoria i praktyka. Dr Waldemar Walczak (pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Łódzkiego), 4(36) 2013 Przegląd Corporate Governance
Post scriptum
W roku 1995 r. był jeszcze jeden zewnętrzny prezes, który niestety w wyniku prowadzonych intryg został odwołany. W mojej punktacji oznaczony jest cyfrą zero, nie dlatego że nie był profesjonalistą tylko dlatego, że oprócz kilku najstarszych starzem członków nikt o jego istnieniu nie wie.
FUNKCJONARIUSZ – Nr 5 (346)
17 czerwca 2014 roku odbyło się Walne Zgromadzenie. Było to burzliwe Zgromadzeni. Dlaczego? Ponieważ Zarząd w bilansie wykazał stratę w wysokości 289 243,55, która była skumulowaną niby stratą z przed lat. Było to niezgodne z fundamentalną zasadą, że spółdzielnia mieszkaniowa prowadzi bezwynikową działalność w zakresie gospodarki mieszkaniowej. Ustawodawca nakazał, że nadwyżka lub niedobory mają być bezwzględnie rozliczone w roku następnym, a to oznacza że nie można gromadzić strat ani nadwyżek z eksploatacji i utrzymania nieruchomości. Wykazanie tak wysokiej straty było niezgodne z prawem, tym bardziej że Spółdzielnia osiągała przychód w wysokości ok. 1 100 000,00 rocznie, jak również z zasadami ekonomii. Strata Spółdzielni wyniosła 26% w stosunku do GZM. Biorąc pod uwagę, że w roku ubiegłym środki pieniężne zgromadzone na rachunku bankowym wyniosły niecałe 16 000,00 zł. Oznaczałoby to, że dostawcy mediów: wody, kanalizacji, prądu, gazu, nieczystości wyłączyliby dostawę, a usługodawcy (firma ochroniarska, sprzątająca, ogrodnicza i konserwatorska) wypowiedzieliby świadczenia usług. Nic takiego się nie wydarzyło. Ówczesna księgowa argumentowała to w ten sposób: „Strata wynika głownie z odpisów należności, które zostały naliczone w przeszłości domkom jednorodzinnym i co do których jest pewność, że nie wpłyną do spółdzielni, biorąc pod uwagę wyroki w przegranych sprawach sądowych. Strata będzie musiała być pokryta.”
- Po pierwsze: roszczenia w stosunku do właścicieli domów były niezasadne i dlatego takie postanowienie wydał sąd.
- Po drugie: zgodnie z przeprowadzoną nowelizacją w roku 2007 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych każda nieruchomość rozliczana jest oddzielnie; ustawodawca odrzucił finansowania jednej nieruchomości przez inną.
Biorąc powyższe pod uwagę, że propozycja Zarządu jest niezgodna z prawem, ale również pod względem ekonomicznym irracjonalna.
W sposób merytoryczny wyjaśniłem tę kwestie na WZ, większość spółdzielców słuchało moich argumentów z uwagę. Było jednak kilka osób, które w sposób „perwersyjny” próbowało mi przeszkadzać. W tym gronie był Mirosław Złotek siedzący w pobliżu stołu prezydialnego przed którym stałem i w sposób analityczny odnosiłem się do sprawozdania finansowego. Pomimo tego, że jestem jednym z pierwszych mieszkańców Osiedla mężczyzna w starszym wieku był mi nieznany. Nie widziałem go na WZ, na których w większości byłem. Próbował mi przerywać, przeszkadzać chciał mnie zbić z pantałyku. Mając duże doświadczenie w wystąpieniach publicznych odszedłem na drugą stronę stołu prezydialnego i spokojnie prowadziłem swój wywód, a jego ignorowałem.
Na posiedzeniu Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia z dnia 1 października 2014 r. w wyborach uzupełniających wszedłem do Rady Nadzorczej. Julita Złotek – członek RN – przedstawiała swojego męża jako doktora prawa. Zauważyłem tu dysonans poznawczy, wizerunek Mirosława Złotek jakoś mi nie pasował do prawnika, nie ten styl, nie ten sposób wypowiedzi. Postanowiłem to zbadać.
Z akt zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej między innymi wynika:
W roku 1978 kapitan Mirosław Złotek na Akademi Spraw Wewnętrznej obronił pracę magisterską pod tytułem:
- Wywiad środowiskowy MO jako dowód w procesie karnym
Praca magisterska została napisana pod kierunkiem naukowym doc. dra hab. Feliksa Prusaka.
Pracę magisterską przeczytałem bardzo uważnie w całości i wykonałem kopię.
O czym była ta praca? Jednym słowem o inwigilacji. To była permanentna inwigilacja społeczeństwa polskiego za czasów PRL. Na stronie 83 tabela nr 4 zostały podane źródła informacji:
- dozorcy,
- sąsiedzi,
- członkowie rodziny,
- znajomi,
- obserwacje własne funkcjonariuszy MO,
- dane z kolegiów, k. admin. i lub wytrzeźwień (pisowania oryginalną),
- dane z organizacji społecznych,
- inne źródła oficjalne.
Najbardziej mnie zbulwersowała pozycja trzecia, że źródłem informacji dla Milicji Obywatelskiej powinni być członkowie rodziny. Takie były czasy komunistyczne, taką moralność mieli funkcjonariusze MO.
Oto przykład wyrafinowanej inwigilacji małżeńskiej.
Jednym z moich ulubionych pisarzy jest Paweł Jasienica. W czasach młodości przeczytałem wszystkie jego książki.
Wikipedia podaje:
W materiałach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa dotyczących Pawła Jasienicy, jako jedną z jego słabości wymieniano kobiety[19]. Z ujawnionych w roku 2002 akt IPN wynika, że około roku 1965 wśród donoszących na niego osób pojawiła się agentka o pseudonimie „Ewa”[15] – Nena Zofia Darowska (primo voto O’Bretenny – pierwszego męża, Irlandczyka, poznała w obozie w Niemczech)[15]. Miała wówczas 40 lat, była młodsza od pisarza o 15 lat i pracowała w dziekanacie jednej z warszawskich uczelni. Atrakcyjnej tajnej współpracownicy, przy wydatnej pomocy SB, udało się stopniowo zbliżyć do pisarza przygnębionego niespodziewaną śmiercią żony w 1965 roku. Z upływem czasu „Ewa” zdobyła sympatię i zaufanie ofiary, a w końcu i serce – w grudniu 1969 roku zawarła z nim związek małżeński. Był to ewenement, bowiem nigdy wcześniej nie doszło do ślubu agentki z inwigilowanym. Przełożonych z SB zapewniła, że wejście w stosunek małżeński nie zmieni jej lojalnej postawy[20]. Zachowane dokumenty potwierdzają to. Po ślubie kobieta zmieniła pseudonim na „Max” i dalej gorliwie donosiła na męża. Raporty pisała w toalecie, a następnie funkcjonariusz prowadzący odbierał je jako jej dobry znajomy, który przyszedł pożyczyć książki.
19 sierpnia 1970 roku, osiem miesięcy po ślubie, wyczerpany pisarz zmarł na raka płuc[19]. Po jego śmierci Zofia Beynar kontynuowała współpracę z SB[15]. Zmarła w 1997 roku.
Akademia Spraw Wewnętrznych (ASW) – działająca w latach 1972–1990 szkoła wyższa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o statusie akademii. Obecnie na mocy ustawy o IPN ASW jest zaliczana do organów bezpieczeństwa państwa Polski Ludowej*
Wielu absolwentów ukrywa ten fakt, że byli absolwentami tej Akademi. Wśród nich jest m.in. Mirosław Złotek.
Promotor pracy magisterskiej Mirosława Złotek w swej notce bibliograficznej umieszczonej na Wikipedii nie chwali się również, że był wykładowcą Akademi Spraw Wewnętrznych.
Zachodzi pytanie dlaczego w/w panowie ukrywają ten fakt w swoim życiorysie?
Agnieszka Wojciechowska van Heukelom od wielu lat wskazuje, że w strukturach spółdzielni mieszkaniowych „schronienie” znaleźli byli funkcjonariusze UB, SB, MO oraz innych służb.
Agnieszkę poznałem w Trybunale Konstytucyjnym. Sędziowie Trybunału mieli zbadać zgodność nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych z Konstytucją. W obronie nowelizacji stanęła senator Lidia Staroń, przeciwną stronę reprezentował mecenas Ryszard Kalisz. Przed wejściem na salę rozpraw Agnieszka rozdała nam czerwone kartki. Po zakończeniu tyrady Kalisza pokazaliśmy mu te kartki – był skonfundowany jak zobaczył „las” rąk niezadowolonych spółdzielców, którzy nie aprobowali jego stanowiska.
Na tym historycznym zdjęciu ze stycznia 2015 roku w Trybunale Konstytucyjnym, pochodzącego z mojego prywatnego archiwum – niestety zabrakło Agnieszki Wojciechowskiej van Heukelom. Jestem pełen podziwu za jej kreatywność, ofiarność i bezkompromisowość.
Dzielnie stawała w obronie mieszkańców kamienic w Łodzi, którzy byli nękani przez mafię kamieniczników. Występowała w licznych programach telewizyjny, radiowych oraz filmach publikowanych w Internecie, gdzie opowiadała o patologi w spółdzielniach mieszkaniowych.
Na koniec należy wskazać na Uchwała nr 4/WZ/06/2015 w sprawie straty bilansowej za lata 2012 -2013.
Strata w wysokości 289 243,55 zł została pokryta z funduszu zasobowego.
W tym miejscu należy postawić pytanie: Jak to było możliwe, gdyż w bilansie wykazano: środki pieniężne i inne aktywa finansowe wyniosły tylko 208 474,74 zł, z których Spółdzielnia pokrywała koszty związane z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości?
Tym samym Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” przyznał, że to ja miałem rację.
Czyżby strata finansowa była wirtualna tak samo jak środki zgromadzone na funduszu zasobowym?
Odpowiedź nastąpi w następnych wpisach.
Czarek Meszyński
Zródło:
*Wikipedia
ANDRONY -Nr 4 (345)
25 czerwca 2019 roku odbyło się Walne Zgromadzenie SM „Osiedle Zacisze”. W protokole WZ znajdujemy następujące perełki:
- Urszula Uchmańska (upoważniona przez członka 377, a prywatnie córka prezeski Ryszardy Uchmańskiej) powiedziała –” słyszałam taką rzecz, że Spółdzielnia sprzedawała taniej mieszkania „na rowie”
- Zaś Julita Złotek (długoletni członek Rady Nadzorczej oraz Zarządu, a prywatnie żona wysokiego funkcjonariusza milicji obywatelskiej Mirosława Złotek) stwierdziła – ” Oczywiście. Tak było”.
To są androny. Ok. 80% lokali „na rowie” były sprzedawane przez PB „DOLCAN” po normalnej cenie, a tylko ok. 20% mieszkań było sprzedane przez Spółdzielnie po rynkowej cenie. Różnica w cenie wynikała tylko z faktu, że ci co podpisali umowę w roku 1992 za metr kwadratowy płacili 400 USD z powodu, że kupowali „dziurę w ziemi” (tak jak ja), a gdy budynki już stały cena wzrosła do 500 USD.
Albo Urszula Uchmańska jest tak zakręcona, że nie kojarzy faktów, albo jest klakierem swojej matki i wygaduje farmazony. Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ mieszka w lokalu należącym do swoich rodziców, a oni kupili cesję od mojego rodzonego brata, zaś on podpisał umowę z PB „DOLCAN”. Innymi słowy, z faktów wynika, że rodzina Uchmańskich ma pełną wiedzę, kto wybudował Osiedle, a kto je dokończył. Pikanterii dodaje fakt, że prezeska Uchmańska na wniosek czterech członków Spółdzielni dotyczącym wykupu rowu odpowiedziała:
- Aktualnie nie ma na to funduszy. W 2012 r. był wniosek na Walnym Zgromadzeniu, żeby utworzyć fundusz na wykup rowu, ale nie został utworzony. Ubolewam nad tym, ale pieniędzy na ten cel nie ma.
KOMENTARZ
Ryszarda Uchmańska mija się z prawdą, ponieważ taki fundusz został utworzony i wpisany do Statutu. To, że poszczególne Zarządy nie wyliczyły należnej kwoty, a następnie jej nie pobierały jest to dowodem na niedopełni obowiązków, gdyż to jest czynem zabronionym w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stypizowanym w art. 155 kk, oraz przez analogię do art. 231 kk. przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?
Gamonie Zarządu nie potrafili przez 9 lat naliczyć przybliżonych stawek. Załóżmy, że każdy lokal by płacił na fundusz na wykup nieuregulowanych tylko po 20 zł to byśmy otrzymali następującą kwotę: 20 zł x 143 (lokale) x 12 miesięcy x 9 lat = 308 880 zł.
W mojej opinii takie rozwiązanie byłoby sprawiedliwe i solidarne.
A gdyby nawet założyć, że by został przyjęty inne algorytm, to „ROWIANIE” wpłacając chociażby tylko po 50 zł przez 9 lat też by uzbierali kwotę na wykup rowu.
Z powyższego wynika, że Spółdzielnia nie jest zainteresowana wykupem rowu z prostego powodu: Zarząd by stracił ciepłe posadki i dlatego przez 26 lat pozoruje działania z wykupem rowu, mataczy i w sposób bezczelny oszukuje spółdzielców.
Cytując Wojciecha Cejrowskiego: WSZYSCY VON!!!
- Z dokumentów Spółdzielni wynika, że nadwyżka budżetowa w okresie istnienia Spółdzielni wyniosła ok. 1 500 000,00 zł i te pieniądze przez poszczególne Zarządy zostały zdefraudowane! Ponadto należy wskazać, że pocztą pantoflową organy Spółdzielni rozpowszechniały nieprawdziwą informację, że ci którzy nabyli mieszkania z wadą prawną, gdyż ich lokale były posadowione na nieuregulowanym gruncie były świadome i zapłaciły mniej.
Agnieszka Żebrowska – Wiceprezes, ponoć zaprzecza, że Spółdzielnia nie jest następcą prawnym PB „DOLCAN. To ja mam pytanie: Jakim cudem Spółdzielnia stała się posiadaczem Osiedla? Proponuję: więcej pokory i pracowitości, te wszystkie dokumenty są w zasobach Spółdzielni. Ponadto jest taka instytucja jak Księgi Wieczyste, z których jednoznacznie wynika, że Spółdzielnia przejęła Osiedle za dług i zobowiązania. Mieszkańcy lokali „na rowie” są obecnie wierzycielami Spółdzielni. Czy to jest takie trudne do zrozumienia? Czy Pani musi opowiadać ciągle hocki-klocki?
APELUJĘ: Ryszardo Uchmańska przestań pleść trzy po trzy, dobrze wiesz, co masz na sumieniu, ukryłaś znaczną kwotę ze sprzedaży działek inwestycyjnych w wysokości 400 000,00 zł netto, biorąc pod uwagę fakt, że jest to nadwyżka bilansowa, a taka uchwała na tę kwotę nie została przygotowana przez Zarząd. Jak komuś się wydaję, że my członkowie Spółdzielni na to się zgodzimy – to się grubo mylicie. Jeżeli jedna złotówka zniknie to poniesiecie tego konsekwencje. A na koniec mam pytanie: a gdzie jest Rada Nadzorcza? Rada jest organem nadzoru i kontroli nad prawidłowym funkcjonowaniem Spółdzielni, a w szczególności zobowiązana jest sprawować kontrolę nad Zarządem. Za chwile miną dwa lata, a Rada Nadzorcza nie ma kontroli nad nadwyżką bilansową w wysokości ponad 400 000,00 zł.
Czarek Meszyński
Tercet Egzotyczny – Nr 7 (341)
Tercet Egzotyczny w składzie: Ryszarda Uchmańska, Julita Złotek, Joanna Limanowska z preparowały bezwątpienia sprawozdanie finansowe za rok 2018. Celowo używam tego terminu, ponieważ trudno jest powiedzieć, że sprawozdanie to zostało sporządzone w sposób rzetelny, zgodnie z obowiązującym prawem, wręcz przeciwnie – nosi wszelkie znamiona oszustwa. Sprawozdanie zostało podpisane przez Ryszardę Uchmańską, Julitę Złotek i Joanne Limanowską, a następnie przedstawione Walnemu Zgromadzeniu, które odbyło się w dniu 25 czerwca 2019 r. Spółdzielcy nie mając świadomości podjęli uchwałę nr 3/WZ/25/06/2019 w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego za rok 2018.
Powyższe tabele rachunku zysku i strat są tego dowodem. Nadwyżka kosztów nad przychodami w gospodarce zasobami mieszkaniowymi w wysokości 96 521,47 zł raz została podana ze znakiem minus (2018), a drugi raz ze znakiem plus (2019) – przedostatnia pozycja w tabelach. W ten kuriozalny sposób niedobory zostały przekształcone w zysk, bo jak powszechnie wiadomo dwa minusy dają plus. Z punktu widzenia ekonomii jest to nonsens. W korespondencji mailowej zwracałem Zarządowi na to uwagę. Zarząd Spółdzielni zlecił wydanie opinii dotyczącej prawidłowości sporządzenia sprawozdania finansowego za rok 2018. Opinia była negatywna i Zarząd ją ukrył. Oczywiste jest, gdyby opinia była znana Walnemu Zgromadzeniu to sprawozdanie finansowe nie byłoby zatwierdzone, a Zarząd nie otrzymałby absolutorium. W tym miejscu należy zadać pytania:
- Co powodowało Uchmańską/Złotek/Limanowską, że dopuściły się takiego występku, a mianowicie przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?
- Jaka była motywacja dla Uchmańskiej/Złotek/Limanowskiej, że postawiły na szwank swoją reputacje?
Odpowiedzi należy szukać w pieniądzach, albowiem Zarząd sprzedał działki inwestycyjne za kwotę 615 000,00 zł brutto. Po odliczeniu stosownych podatków, na konto Spółdzielni wpłynęło 442 278,00 zł, co stanowi nadwyżkę budżetową. Jedynym dysponentem tej nadwyżki jest Walne Zgromadzenie. Zarząd zdawał sobie sprawę, że gdyby taka uchwała zapadła to nie miałby „swobodnego” dostępu do tej kwoty. Postanowił przygotować uchwałę wydmuszkę nr 10/WZ/25/06/2019 w sprawie podziału nadwyżki bilansowej za rok 2018, gdzie została podana wirtualna wartość – niedobory/strata na GZM została przekształcona w zysk (w sumie 174 290,80 zł w tym (-) 96 521,47 niedobory GZM – to prawdziwa aberracja księgowa), aby odwrócić uwagę spółdzielców od kwoty, która wpłynęła ze sprzedaży działek. Bezspornym jest, że nadwyżka bilansowa powstała w wyniku sprzedaży działek inwestycyjnych nie była w konsekwencji tego przedmiotem uchwały.
Biorąc powyższe pod uwagę, uchwała w sprawie nadwyżki budżetowej powinna zawierać wartość 520 049,33 zł (442 278,00 + 77 769,33)
W tym miejscu należy postawić hipotezę graniczącą z pewnością, że Zarząd chciał mieć „swobodny” dostęp do tych pieniędzy, by stosownym czasie je wyprowadzić. Dowód? Pismo Zarządu z dnia 20/3/2020 r. w sprawie 113 000,00 zł, które prawem kaduka zostały wyprowadzone z kwoty głównej ze sprzedaży działek na rzekome pokrycie bieżących zobowiązań Spółdzielni – to będzie przedmiotem następnego wpisu.
Mamy tu do czynienia ze spektakularną próbą wyprowadzenia ponad 400 000,00 zł. Należy dodać, że nie jest to pierwsza próba wyprowadzenia pieniędzy w ten sposób. Przed laty skutecznie wyprowadzono 700 000,00 zł, ale o tym w następnych wpisach.
Wydaje się, że kieszonkowiec z Brzeskiej ma więcej finezji niż Tercet Egzotyczny: Uchmańska/Złotek/Limanowska.
Czarek Meszyński
Odwodnienie – Nr 18 (332)
Dwa lata temu Zarząd SM „Osiedle Zacisze”, w składzie Jacek Liebert, Michał Starzewski i Julita Złotek przy pomocy Andrzeja Woźniaka z firmy Well Bud, przystąpił do odwodnienia naszego Osiedla. W protokóle Zarządu z dnia 28/7 i 4/8/2016 r. czytamy, że pan Woźniak omówił sprawę odwodnienia Osiedla (…), a następnie przystąpiono do realizacji prac odwodnieniowych.
Oto jaki mamy efekt po dwóch latach realizacji tych prac – zdjęcia zostały wykonane 25/6/2018 r.
Urządzenia ściekowe nie działają, ponieważ Well Bud ich nie wkopał do gruntu.
KONKLUZJA: Zarząd wydał mnóstwo pieniędzy na rzekome odwodnienie!
EFEKT: jest tak jak było.
No cóż, po raz kolejny zmarnowano pieniądze spółdzielców.
Czy tym razem odwołany Zarząd poniesie odpowiedzialność za niegospodarność?
To wszystko zależy od Rady Nadzorczej i nowego Zarządu.
Czarek Meszyński
W UZUPEŁNIENIU POWYŻSZEGO WPISU
Z rozmowy telefonicznej z Panem Andrzejem Woźniakiem z Well Bud wynika, że odwodnienie Osiedla zostało podzielone na trzy etapy. Pierwsze dwa etapy zostały zrealizowane, natomiast na trzeci etap Zarząd nie wystawił zlecenia i dlatego urządzenia ściekowe nie zostały wkopane.
Czarek Meszyński
Remont – Nr 30 (283)
Powszechnie wiadomo, że w wielu polskich spółdzielniach mieszkaniowych występuje patologia i to wszelkiej maści. Specjalnie podkreślam, że to negatywne zjawisko jest charakterystyczne dla krajowych SM, europejskie mieszkaniówki natomiast mają się całkiem dobrze.
Oto przykład z mojego podwórka. Odchodząca prezeska Agnieszka F. postanowiła na siłę mnie uszczęśliwić i wyremontować dach mojej nieruchomości tylko nad mieszkaniem sąsiadów i klatką schodową. Uchwała została podjęta 4 sierpnia 2015 r. tj. 4 dni przed definitywnym odejściem Agnieszki F. Absurdalność takiego rozwiązania polegała na tym, że na styku nowego i starego dachu mogło dochodzić do przecieków wody opadowej. Ale jakby moje mieszkanie zostało kilka razy zalane to może bym spokorniał i przestałbym patrzeć na ręce organów spółdzielni?
Minął ponad rok i nowy-nielegalny prezes Jacek Liebert (został wybrany przez nieistniejącą radę nadzorczą) znowu postanowił uszczęśliwić mnie na siłę. 2 listopada 2016 r. podjęto uchwałę o remoncie mojego budynku. Wartość robót 107 873,38 brutto, miało być ok. 66 000,00. Z mojej inicjatywy, jako członka rady nadzorczej, został uchwalony regulamin przetargowy. Zgodnie z zapisem w § 3 pkt. 5 można odstąpić od przetargu, jeżeli wartość robót nie przekroczy 20 000,00 zł. A tu Zarząd dał zlecenie z wolnej ręki (bez przetargu), a co on będzie się przejmował jakimiś tam regulaminami uchwalonymi przez RN, one obowiązują tylko szeregowych członków, a Zarząd jak „święta krowa” uważa się za wyłączony z przestrzegania norm i niepodlegający krytyce – bo inaczej to do sądu z art. 24 i art. 43 k.c. lub 212 kk za naruszenie dóbr osobistych i zniesławienie.
Pikanterii zaistniałej sytuacji dodaje fakt, że remont miał się rozpocząć do 22 listopada 2016 r. Nastąpiło małe opóźnienie – rusztowania ustawiono 1 grudnia, a 13 grudnia 2016 (w 35 rocznicę stanu wojennego) złożono materiały budowlane przy Wolińskiej 28.
Zarząd chciał przystąpić do remontu dachu, który jednocześnie jest sufitem lokalu mieszkalnego w zimowych warunkach, przy obfitych opadach śniegu i temperaturze spadającej do – 20 st. C. Co można pomyśleć o członkach Zarządu, którzy ustawowo są zobowiązani do należytej staranności w zarządzaniu obcym dla nich mieniem?
Remont rozpoczęto 28 marca 2017 r. Rusztowanie stało sobie spokojnie 4 miesiące i czekało na ekipę remontową. To chyba najlepszy przykład na marnotrastwo.
Ale po kilku tygodniach zaniechano prac. Porzucono materiał, narzędzia. Plac budowy nie został w żaden sposób zabezpieczony, a to wszystko się działo przed klatką, w której mieszkają rodziny z małymi dziećmi.
Przerwa trwała kilka tygodni, dach został niby zabezpieczony folią.
A efekt tego zabezpieczenia? Budynek był kilka razy zalewany wodami opadowymi.
Ponieważ Walne Zgromadzenie się zbliżało, trzeba było też zakończyć remont – dekarze wzięli się żwawo do roboty.
Remont zakończył się 21 czerwca 2017 r., w dniu którym miało się odbyć WZ.
Przyjechała ekipa i zdemontowała rusztowania. Rusztowania „oplatały” budynek przez blisko 7 miesięcy, a sam remont trwał 3 miesiące. A to wszystko się działo na małej 9 lokalowej nieruchomości oddanej do użytku 22 lata temu.
Autor: Czarek Meszyński
Wygrał rozsądek – Nr 28 (281)
21 czerwca 2017 r. miało odbyć się Walne Zgromadzenie członków Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”. Walne jednak się nie odbyło z przyczyn formalnych, a mianowicie, Zarząd nie wywiązał się z ustawowego obowiązku wynikającego z art. 8^3 ust. 6 u.s.m. i nie wyłożył wszystkich sprawozdań i projektów uchwał, które będą przedmiotem, obrad w terminie 21 dni. Spółdzielcy wykazali się zdrowym rozsądkiem i zagłosowali za zakończeniem nierozpoczętego jeszcze Walnego Zgromadzenia. I bardzo dobrze, bo sprawozdanie finansowe za rok 2016 zostało sporządzone przez kolejną nową księgową niezgodnie z ustawą o rachunkowości.
Na marginesie należy wskazać, że od roku 2011 Spółdzielnia zatrudniła już kolejną, ósmą księgową (Krystyna Mróz, Maria Baltes, Renata Borowska, Beata Tańska, Joanna Burek-Opioła, Grażyna Szewczyk, Jolanta Świerżewska, Marzenna Zawistowska).
To jest wynik! OSIEM KSIĘGOWYCH w ciagu 6 lat.
Zarząd zmieniał w tym czasie przynajmniej 3-krotnie oprogramowanie:
w roku 2011:
- program finansowo-księgowy firmy CRON
- program do środków trwałych firmy RAKS
- program kadrowo – płacowy firmy RAKS
w roku 2012:
- Mieszczanin
- SŁONIE (System Łatwej Obsługi Nieruchomości)
- e-Kartoteka
w roku 2016
- program księgowy Comarch ERP Optima,
- SYSTEmSM dedykowany do obsługi Spółdzielni i Wspólnot.
Nie muszę dodawać, że te powyższe programy komputerowe są ze sobą niekompatybilne. W tym „szaleństwie” jest metoda!
Jak powszechnie wiadomo, najważniejsza w każdym przedsiębiorstwie jest KASA. Proponuję, abyśmy razem sprawdzili czy kasa w naszej Spółdzielni się zgadza według ostatniego sprawozdania finansowego.
W roku 2016 nadwyżka przychodu nad kosztami wyniosła 117 914,72 zł.
W roku 2015 nadwyżka przychodu nad kosztami wyniosła 31 349,27 zł.
W roku 2016 skumulowany fundusz remontowy wyniósł 401 568,08 zł.
Razem 550 832,07 zł
Taka kwota powinna być zdeponowana na rachunku bankowym.
Niestety środki pieniężne w kasie i na rachunkach zostały wykazane w bilansie w wysokości 476 993,27 zł. Tylko w roku 2016 powstało manko o wartości 73 838,80 zł.
W ciągu 12 miesięcy zabrakło w kasie ponad 73 tys. zł.
Ale to nie koniec jeszcze! Pani Księgowa Zawistowska zgubiła fundusz udziałowy w wysokości 39 000.00 (stan na 31/12/2015 r.) i nie wykazała 347 317,98 zł tytułem wpłaconego wpisowego w funduszu zasobowym. Należy podkreślić, że jedynym dysponentem funduszy własnych jest Walne Zgromadzenie. W tej kwestii nie zapadła żadna uchwała zmniejszająca te wartości. W związku z tym te kwoty powinny być zgromadzone na lokatach bankowych.
Podsumujmy środki pieniężne jakie powinny być na rachunku:
550 832,07 + 39 000,00 + 347 317,98 = 937 150,05 zł, a jest niestety tylko 476 993,27, a to oznacza, że mamy manko w wysokości 460 156,78 zł.
Gdzie podziały się nasze pieniądze? Sprawozdanie finansowe na ten temat milczy. Sprawozdanie Zarządu również. Sprawozdanie Rady Nadzorczej nic na ten temat nie wspomina.
Czy to możliwe, że organy spółdzielni (Zarząd i Rada Nadzorcza) nie zauważyły, że „zawieruszyło” się im prawie pół miliona złotych?
Zgodnie z art. 26 ust. 1 ustawy o rachunkowości:
Jednostki przeprowadzają na ostatni dzień każdego roku obrotowego inwentaryzację zgromadzonych aktywów pieniężnych.
A to oznacza nic innego, że każda pozycja wykazywana w bilansie musi być ustawowo zinwentaryzowana.
Gospodarka w spółdzielniach mieszkaniowych ma charakter dualny:
- podstawowa działalność gospodarcza w zakresie zarządzania nieruchomościami – jest to przychód bezwynikowy (nie występują straty ani zysk) i nie jest opodatkowana,
- pozostała działalność gospodarcza (wynajem lokali użytkowych, parkingów, sprzedaż OC i OW z własnej kotłowni podmiotom trzecim itd.) jest opodatkowana.
W naszej Spółdzielni mamy tylko przychód z podstawowej gospodarki.
Są to środki pieniężne powierzone Zarządowi przez mieszkańców Osiedla, nad którymi sprawuje nadzór Rada Nadzorcza. Zarząd każdego roku musi „co do złotówki” rozliczyć się z tych powierzonych pieniędzy, prowadząc ewidencję przychodu i kosztów dla każdej nieruchomości oddzielnie. Taki stan rzeczy obowiązuje od 10 lat.
A u nas Zarząd wrzuca wszystkie pieniądze do wspólnego „WORKA” i jeszcze gubi przy tym prawie pół miliona złotych przy aprobacie Rady Nadzorczej.
Na najbliższym Walnym członkowie powinni zrobić porządek z nieudolnym Zarządem i spolegliwą Radą Nadzorczą.
Spółdzielnia Mieszkaniowa nie może być jak Trójkąt Bermudzki, w której z niewyjaśnionych powodów giną powierzone pieniądze członków.
Autor: Czarek Meszyński
Członek SM nr 102
Ręce opadają – Nr 22 (275)
Okazuje się, żeby zarządzać majątkiem spółdzielców nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji, żadnej wiedzy, żadnego doświadczenia – wystarczy być w organach. Wydaje się, że jeżeli ktoś zostanie wybrany to zostaje oświeceny aktem powołania.
Niestety tak to nie działa. Wiedzy i doświadczenia nie można zdobyć w jeden dzień, do tego potrzebne jest systematyczne zdobywanie wiedzy.
Jak wiecie Państwo, obecny skład Rady Nadzorczej i Zarządu nie należy do moich ulubieńców, wręcz przeciwnie, uważam ich za grupę dyletantów, którzy na siłę – nie bacząc na zdrowy rozsądek – chcą zarządzać prywatnym majątkiem.
Oto przykład: ostatnio został uchwalony Regulamin GZM (skrót) przez Radę Nadzorczą w składzie Beata Różycka, Urszula Srebrowska, Magdalena Wierzchowska, który zawiera następujące perełki:
- W pkt 1.4 zostało wykreślone drugie zdanie: W stosunku do lokali stanowiących wyodrębnioną własność, wynik finansowy jest rozliczany przez Spółdzielnie indywidualnie z poszczególnymi właścicielami. Taki zapis był zgodny z art. 4 ust. 4¹ i art. 6 ust. 1 u.s.m. Ale przecież wiadomo, że Zarząd od 10 lat ignoruje sobie ten ustawowy obowiązek i z pobranych pieniędzy się nie rozlicza. Należy wskazać, że nie ma usprawiedliwienia na nie przestrzeganie ustawy. Zarząd może dotkliwie się o tym przekonać, jak spółdzielcy wystąpią o zwrot nienależnych kwot pobranych przez Spółdzielnię. Na podstawie art. 405 k.c. kwota nienależna przedawnia się po 10 latach.
- W pkt 2.1.1 poz. 7 do kosztów eksploatacji nieruchomości zaliczono obsługę prawną Spółdzielni. Nie jest to koszt powstały w wyniku eksploatacji, czy też utrzymania danej nieruchomosci. Bo w myśl bezwzględnie obowiązującego przepisu zawartego w art. 4 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych koszt kancelarii prawnej nie stanowi kosztu eksploatacji i utrzymania danej nieruchomości, jest to ryzyko działalności gospodarczej prowadzonej przez jednostkę. Chyba, że dana nieruchomość wymagała obsługi prawnika.
- Mamy już 3 fundusze remontowe: FR zasobów mieszkaniowych, FR garaży i FR terenów wspólnego wykorzystania. W myśl art. 6 ust. 3 spółdzielnia tworzy fundusz remontowy dla zasobów mieszkaniowych, który zgodnie z art. 4 ust. 4¹ pkt. 2 rozliczany jest na poszczególne nieruchomości. Co do zasady w SM tworzy się jeden fundusz remontowy na nieruchomości budynkowe, a nie na lokale. Fundusz tworzy się tylko na części wspólne. Garaże jako lokale o innym przeznaczeniu znajdują się w budynkach i wpływy zaewidencjonowane na takim budynku pokrywają koszty związane z remontem. To co jest proste trzeba skomplikować, wszystkie garaże wrzucić do jednego „worka” mimo że każdy z nich znajduje się w konkretnym budynku. Kuriozalne jest stworzenie FR na tereny wspólnego wykorzystania. Naprawy związane z boiskiem, placem zabaw, ulicami pokrywa się z wpływów z konserwacji. FR tworzy się tylko na budynki! Ale najśmieszniejsze jest to, że w statucie mamy tylko jeden fundusz remontowy, a Rada Nadzorcza przekraczając swoje uprawnienia rozmnożyła go do trzech. Proponuję utworzenie jeszcze FR na piwnice i na pomieszczenia, gdzie miały być pralnie i suszarnie oraz na żarówki.
- VAT od lokalu mieszkalnego. W pkt 3.3, drugie zdanie: Podatek VAT od opłat za używanie danego lokalu podwyższa opłatę określoną według pkt 3.1 i 3.2. Te błędny zapis funkcjonuje od 12 marca 2014 kiedy to uchwalono poprzedni regulamin. Ręce naprawdę opadają, gdzie jest prawnik, gdzie jest księgowa, kiedy Rada Nadzorcza uchwala takie bzdury. Art 43 ust. 1 pkt 11 ustawy o podatku i usług z 11 marca 2004 (stan prawny na rok 2017) mówi jednoznacznie, że czynności wykonywane na rzecz członków spółdzielni, za które pobierane są opłaty zgodnie z art. 4 u.s.m. są zwolnione. Dyrektywa Unijna nr L 347 w art. 132 i art 135 również dokonuje od tych czynności zwolnień. Wystarczyło przecież zadzwonić na infolinię podatkową by uzyskać wiarygodną odpowiedź.
- Pkt 3.7 zdanie trzecie: Wystąpienie na drogę postępowania wewnątrzspółdzielczego lub sądowego nie zwalnia wymienionych osób z obowiązku wnoszenia opłat w zmienionej wysokości, w Statucie § 69 ust. 4, zdanie 2 i 3 czytamy: W przypadku wystąpienia na drogę sądową ponoszą oni opłaty w dotychczasowej wysokości. Ciężar udowodnienia zasadności zmiany wysokości opłat spoczywa na spółdzielni – jest żywcem przepisane z art. 4 ust. 8 u.s.m.
Związek Rewizyjny dwukrotnie w listach polustracyjnych zwracał uwagę na „bajzel” jaki panuje w regulaminach i w statucie. I co? – i nic, jak bałagan był tak pozostał. Organy korzystają z usług radcy prawnego Michała Sybilskiego i uchwalają gnioty. Ostatnio nasz radca obrał następującą taktykę, jak otrzymam zlecenie to się tym zajmę. Nic z tego Panie Mecenasie, nie wybroni się Pan, był Pan przecież na walnych zgromadzeniach, gdzie uchwalano statut oraz prezentowano Regulamin GZM i był Pan naocznym świadkiem tych nieustawowych zapisów.
Jedną z przyczyn, dlaczego w spółdzielniach mieszkaniowych szerzy się patologia są nieskażone umysły członków jakąkolwiek wiedzą dot. zarządzania nieruchomościami, którzy przecież dobrowolnie zasiadają w organach. W spółdzielniach mieszkaniowych kwitnie radosna twórczość, która umożliwia nadużycia. A może o to chodzi, żeby woda była mętna zamiast kryształowa; w mętnej wodzie można dużo ukryć. Agnieszka F. na rozprawie w sądzie powiedziała, że żaden członek zarówno Zarządu jak i Rady Nadzorczej nie przeszedł szkolenia. Od 22 lat mamy w naszej spółdzielni ciemnogród. A przecież Krajowa Rada Spółdzielcza organizuje naprawdę dobre szkolenia, z prawnikami, księgowymi, biegłymi rewidentami, praktykami i teoretykami. Można zamówić szkolenie indywidualne tylko dla naszej Spółdzielni.
Sam bym chętnie przeprowadził stosowne szkolenie dla naszych organów, ale niestety żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie…
Regulaminy i statut są wiążące tylko dla członków i tylko wtedy,
jeżeli wewnętrzne regulacje są zgodne z ustawą.
Należy pamiętać, że ciężar udowodnienia faktów mających dla roztrzygnięcia sprawy istotne znaczenie (art. 227 k.p.c.) spoczywa na stronie, która z tych faktów wywodzi skutki prawne (art. 6 k.c.).
Dla właścicieli, którzy nie są członkami regulaminy i statut są dokumentami prywatnymi i nie wywołują żadnych skutków prawnych.
Jeżeli spółdzielnia sprawuje zarząd nad lokalami wyodrębnionymi odbywa się to na zasadach ogólnych.
Autor: Czarek Meszyński
Członek SM „Osiedle Zacisze”
Pacynka – Nr 11 (264)
Zarząd SM „Osiedle Zacisze” w składzie Liebert/Starzewski/Złotek przy pomocy firmy budowlanej Well-Bud Andrzeja Woźniaka przystąpił do ocieplania stropów na poziomie -1.
A oto rezultat tych działań:
Zarząd zgodnie z tradycją remontuje po taniości, bylejakości i na odwal.
Takie niechlujstwo jest niczym innym jak psuciem prywatnej własności.
Kto kupi lokal skoro sufity w części wspólnej, piwnicach i garażach są zaprzeczeniem sztuki budowlanej?
Proponuje by Jacek Liebert, Michał Starzewski i Julita Złotek w takim standardzie docieplili sobie sufity w swoich mieszkaniach. Zapewni to Państwu świetne samopoczucie, a Wasi goście będą pod wrażeniem sufitowych pacynek.
A może jestem złośliwy? Zarząd może się stara, a tylko ma taki kiepski gust?
„Pacynka” Lieberta
Budynek straszy od przynajmniej kilkunastu lat.
Autor: Czarek Meszyński
Zawłaszczenie – Nr 5 (258)
Jedną z przyczyn patologii występującej w polskich spółdzielniach mieszkaniowych jest zawłaszczenie mienia przez wąską grupę zwaną często koterią, kliką lub sitwą.
Będąc spółdzielcą od ponad 20 lat i członkiem rady nadzorczej (4 kadencje) mogłem negatywne zjawisko zawłaszczenia prywatnego mienia obserwować od środka. Z punktu widzenia etyki i moralności jest to przerażajace, gdyż osoby, które ze względu na swój wiek i doświadczenie życiowe powinny zachowywać się nobliwie, a zachowują się jak ludzie z pospolitego bazaru, gdzie dominuje cwaniactwo, kombinatorstwo, manipulatorstwo, chytrość i geszefciarstwo.
Na ten temat mógłbym całą epopeję napisać, ale ograniczę się tylko do dwóch przykładów z ostatnich 3 lat. Po opublikowaniu w czerwcu 2014 r. mojej Analizy Ekonomiczno – Prawnej dot. Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” powstał w organach spółdzielni ogromny rwetes, w wyniku którego 3 członków z 5 osobowej Rady Nadzorczej zrezygnowało z pełnienia funkcji. Przerażony Zarząd postanowił zwołać Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie na 1 października 2014 r. Aby sprawy nie wymknęły się spod kontroli przed Walnym, całkowicie nielegalnie – wbrew ustawie i obowiązującemu regulaminowi – zwołane zostało posiedzenie zdekompletowanej, dwuosobowej Rady Nadzorczej, w której uczestniczyły: Julita Złotek i Magdalena Markiewicz. W tym posiedzeniu RN wzięli udział również członkowie Zarządu. Ponieważ poprzednia przewodnicząca Dorota Kozielska w trybie nagłym zrezygnowała nie tylko z bycia przewodniczącą, ale również z członkostwa z RN Julita Złotek – tylko jednym głosem – wybrała na przewodniczącą Magdalenę Markiewicz, osobę z niewielkim doświadczeniem spółdzielczym i bez praktycznego doświadczenia w pracy organów spółdzielni.
Julita Złotek Magdalena Markiewicz
W tym miejscu należy postawić pytanie: czy spółdzielnia mieszkaniowa jest demokratyczną organizacją, czy też prywatnym folwarkiem?
Julita Złotek zachowała się tak jak „dziedziczka”, której wszystko wolno, a prawo ma w głębokim poważaniu i wolno jej wybrać swoją „prywatną” przewodniczącą.
Było to działanie nie tylko niezgodne z regułami demokracji, ale przede wszystkim z ustawami spółdzielczymi.
W czerwcu 2016 r. sytuacja się powtórzyła. Tym razem dwie Panie z Rady Nadzorczej Markiewicz/Różycka postanowiły wybrać sobie Prezesa. W związku z tym, że Rada była zdekompletowana, ponieważ dwóch członków zostało oddelegowanych do Zarządu, jakiekolwiek uchwały musiały być podejmowane w gronie 3 osób – ustawowy wymógł; kworum dla Rady Nadzorczej to minimum 3 osoby. Panie z Rady próbowały ten przepis obejść powołując się na „fałszywkę” napisaną przez radcę prawnego Michała Sybilskiego, która miała udawać opinię prawną. Cała ta heca została przeze mnie ujawniona. Ponieważ Walne Zgromadzenie (9/6/2016) było spektakularną porażką zarówno Zarządu jak i Rady Nadzorczej, pełniący obowiązki Prezesa Jacek Liebert obawiając się, że nowa Rada Nadzorcza może go ponownie nie wybrać na Prezesa poprosił o wsparcie Julitę Złotek. I tu doszło do prawdziwej cyrkowej wolty. Julita Złotek w dniu 17/6/2016 zrezygnowała z członka Zarządu by na chwilę pojawić się w Radzie Nadzorczej – 3 osobowa Rada miała zdolność do podejmowania uchwał i mogła powołać J. Lieberta na Prezesa – by następnie 25/6/2016 r. ponownie zostać oddelegowana do pracy w Zarządzie. Mamy tu ewidentne złamanie prawa w postaci art. 56 § 1 u.p.s., a mianowicie: Nie można być jednocześnie członkiem Rady i Zarządu tej samej Spółdzielni. Julita Złotek ustami Magdaleny Markiewicz oświadczyła spółdzielcom podczas Walnego Zgromadzenia 23/6/2016, że zrezygnowała z pracy w Zarządzie. „Bidulka” tylko nie powiedziała, że zrezygnowała taktycznie, na 6 dni, by ponownie być wybraną do Rady. Wydawało jej się, że jest „cwaną gapą”. Niestety bywa tak często, że kto cwaniaczy ten wpada sam we własne sidła. I tym razem było tak samo. Nikt niezauważył, że kadencja Rady Nadzorczej skończyła się 12/6/2016 i przez 11 dni SM „Osiedle Zacisze” nie posiadała organu w postaci Rady Nadzorczej. Członkowie Rady i Zarządu, którzy brali udział w tym procederze zamienili naszą Spółdzielnię w arenę cyrkową. Konsekwencję są już ogromne.
„Lewy” Prezes Jacek Liebert
„Lewy” Prezes Jacek Liebert (rzekomy pełnomocnik) podejmował wiele decyzji dotyczących wydatkowania pieniędzy spółdzielców. To wszystko świadczy o upadku moralnym członków organów. Do tej pory wydawało im się, że są bezkarni. A tym czasem na ławie oskarżonych zasiadło 5 byłych i aktualnych członków Zarządu i usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Najbliższa rozprawa odbędzie się 1 lutego 2017 r. o godz. 14.00 przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ (Terespolska 15 A), III Wydział Karny o godz. 14, sala 206 – sygnatura akt III K 589/15.
Osobiście jestem bardzo zaskoczony takim nieetycznym postępowaniem członków Rady i Zarządu. Do laski marszałkowskiej wpłynęła właśnie nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która zakłada:
Kto będąc członkiem zarządu lub rady nadzorczej (…) swoim działaniem doprowadzi do szkody, którą poniosła spółdzielnia, jej członkowie (…), ponosi odpowiedzialność osobistym majątkiem. Roszczenie o naprawienie szkody przysługuje każdemu członkowi spółdzielni.
Czy zabrakło wyobraźni, czy też jest to przejaw zwykłej głupoty? W każdym razie konsekwencje mogą być ogromne. Nieodpowiedzialni członkowie Rady Nadzorczej i Zarządu będą ponosić odpowiedzialność własnym prywatnym majątkiem.
Autor: Czarek Meszyński
Członek Spółdzielni
Postscriptum
W dniu 23/6/2016 r. spółdzielcy na Walnym Zgromadzeniu wybrali nową, pięcio osobową Radę Nadzorczą. Dwa dni po Walnym Rada się zdekompletowała. Obecnie pracuje w składzie trzy osobowym. W normalnych warunkach zdekompletowana Rada zwołałaby Walne w celu uzupełnienia składu. Gdy następuje zawłaszczenie mienia spółdzielców to jednostki chcą decydować o własności prywatnej.
Najnowsze komentarze