DOPING – nr 2 (353)
Doping – sztuczne podnoszenie wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika metodami wykraczającymi poza normę. Doping jest często szkodliwy dla zdrowia, czasami może wywołać kalectwo lub śmierć, szczególnie jeśli jest stosowany nieostrożnie, bez naukowych podstaw.
Okazuje się, że Zarząd (Ryszarda Uchmańska i Agnieszka Zebrowska) przez lata był na silnym dopingu aplikowanym przez Radę Nadzorczą. Nie wierzycie? Oto dowód:
„Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu.”*
W tym miejscu należy zadać pytanie: czy takie działanie RN jest zgodne z prawem?
Jak sama nazwa wskazuje rada nadzorcza nadzoruje pracę zarządu. Zgodnie z art. 44 i 46 Prawa spółdzielczego:
- Rada sprawuje kontrolę nad działalnością spółdzielni poprzez badanie (…) sprawozdań finansowych.
Innymi słowy rada nadzorcza posiada rozległe prerogatywy, albowiem jest wybierana w wyborach powszechnych przez członków spółdzielni uczestniczących w obradach walnego zgromadzenia. Rada nadzorcza ma obligatoryjny obowiązek pilnowania interesu członków danej spółdzielni. Niestety w naszej Spółdzielni nastąpiło zblatowanie organów tzn. Zarząd i Rada Nadzorcza zawarły pomiędzy sobą bliski związek. Jest to towarzystwo wzajemnej adoracji, kółko różańcowe, grupa wzajemnego wsparcia, gdzie prawo i interes członków jest mało istotny. Spróbujmy taki stan zapisać za pomocą równania matematycznego:
- niekompetentny zarząd + niekompetentna rada nadzorcza = niekompetentne decyzje -> do upadku spółdzielni.
Co na to nauka?
„Po pierwsze należy zauważyć, że w przypadku spódzielni mieszkaniowej członkowie rady nadzorczej posiadają przewagę nad członkami zarządu, ponieważ mogą ich praktycznie w każdej chwili odwołać z pełnionej funkcji. Zarząd, mając świadomość tego faktu, dostosowuje swoje działania do sugestii i oczekiwań członków rady.
(…)
Rzeczywistości jest taka, że prawdziwą władzę w spódzielni mieszkaniowej sprawuje dominująca grupa członków rady nadzorczej, a zarząd jest jedynie formalnym wykonawcą sugestii rady i organem legitymizującym formalne i nieformalne wskazówki, podpowiedzi i oczekiwania określonej grupy wpływowych osób, która aktualnie ma w radzie większość głosów.
(,,,)
Znamienne jest to, że posiedzenie rady jest zawsze zręcznie uprzednio przygotowanym przedstawieniem, z podziałem ról do odegrania przez poszczególne osoby, a decyzje o jego wyreżyserowaniu zapadają wcześniej w wąskim kręgu wtajemniczonych. W przeciwieństwie do sytuacji w spółkach akcyjnych, w badanej spódzielni zarząd uczestniczy w każdym posiedzeniu rady nadzorczej, natomiast rada nadzorcza nigdy nie jest zapraszana na posiedzenie zarządu.
Posiedzenie rady jest jedynie oficjalną legitymizacją uprzednio nieformalnie podjętych decyzji w określonym gronie osób.
Nad przebiegiem zaplanowanego porządku obrad czuwa oczywiście prezydium rady, które przede wszystkim chroni zarząd przed dociekliwymi członkami rady, którzy zadają niewygodne pytania, a także dba o to, aby zarząd nie musiał przekazywać członkom rady żadnych dokumentów, bo to jest zbędne.”**
Jak w każdym biznesie w tym również spółdzielniach najważniejsze są finanse.
18 sierpnia 2015 r. skierowałem do Trzeciego Prezesa następującego maila:
Dzień dobry,
proszę uprzejmie o dostarczenie RN następujących dokumentów (stan na 31 lipca 2015 r.):
- zestawienie obrotów i sald dla kont 200 – 210,
- zestawienie obrotów i sald dla kont 400 – 490
- zestawienie obrotów i sald dla kont 700 – 701
- wyciągów bankowych ze stanem środków pieniężnych zgromadzonych na kontach na 1/1/2015, 30/6/2015, 14/08/2015
Posiedzenie RN zaplanowane jest na 31/08/2015, tak więc sierpień do tego terminu powinien być zamknięty
.Z poważaniem,
C. Meszyński
Otrzymałem taką odpowiedź:
Dzień dobry
Ja na dziś dysponuje danymi z kont na 30/06/2015 i 31/07/2015 poczekam do jutra na 14/08/2015
Planuję jutro pierwszą wizytę w Sekan jako PO Prezesa.
Na 31 szykuję informacje dla RN na temat struktury rachunków i sald. ( jeśli RN mnie zaprosi – poproszę aby to spotkanie ze względu na omawianie statutu i innych regulaminów było wspólne dla RN i Zarządu )
Co do wydruków zestawień i sald na kontach zobaczę co jutro dostanę i dam znać. Czy przed 31 będzie Pan w Warszawie.? Jeśli to możliwe to chętnie bym się spotkał.
Z poważaniem
J. Liebert
a następnie Trzeci Prezes napisał:
Szanowny Panie
W dniu wczorajszym przekazałem wydruki kont (200,400,700) ze stanem na dzień 30/06/2015 oraz aktualne zestawienia sald na rachunkach bankowych od 30/06/2015 do Prezydium Rady Nadzorczej. Mam nadzieję ze będziemy mogli je przedyskutować 31/08/15
Z poważaniem
J. Liebert
Oczywiście żadnych dokumentów finansowych nie otrzymałem, natomiast usłyszałem, że obowiązuje RODO i dlatego nie mogę mieć do nich wglądu – to takie WYBIÓRCZE RODO obowiązujące tylko Meszyńskiego a Lieberta/Markiewicz/Złotek już nie. Dlaczego? Bo ja znam się na „cyferkach” a oni chyba nie, więc swobodnie można im udostępnić wyciągi bankowe bo i tak nic nie zrozumieją?
Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza jest organem kolegialnym?- są ważni i ważniejsi.
Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza podlega uniwersalnej zasadzi zapisanej w Prawie spółdzielczym, że prawa i obowiązki są równe dla wszystkich członków.
Trzeci Prezes napisał w dniu 2 września 2015 r. : Od mojego wyboru do Rady zajmuje się głównie sprawami finansów spółdzielni, czego chyba nie można nie zauważyć.
Oj można było zauważyć – jak najbardziej! Przytoczmy kolejne słowa Przewodniczącej Srebrowskiej: „W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą.”
Okazało się, że tylko Liebert był oświecony i namaszczony do przeglądania wyciągów bankowych. To jest przecież istna kpina ze zdrowego rozsądku i całkowite lekceważenie transparentności jako podstawowej zasady obowiązującej w spółdzielniach mieszkaniowych. Zdaniem RN to właśnie działania tandemu Liebert/Starzewski miały doprowadzić Spółdzielnie na skraj bankructwa. Skutek zostali odwołani, a WZ nie udzieliło im absolutorium. Symptomatyczne jest, że w historii tej postmafijnej spółdzielni, żaden Zarząd nie poniósł konsekwencji prawnych i finansowych z tytułu swoich poczynań z jednym wyjątkiem, kiedy to prokurator oskarżył członków Zarządu o celowe nieprzeprowadzanie ustawowych lustracji.
Czy takim krętaczom można powierzyć zarządzanie prywatnym majątkiem?
Za czasów prezesury Lieberta wydano z kasy Spółdzielni ok. 800 tys. zł na pseudo-odwodnienie i jakieś tam pseudo-remonty. A kto zasiadał w latach 2016 – 2018 w RN? Oczywiście nasza Prymuska. A kto uchwalał plany gospodarczo – finansowe? Oczywiście m.in. nasza Prymuska, a teraz roni krokodyle łzy.
Srebrowska to taki spółdzielczy piroman najpierw podpala, a potem gasi pożar w finansach Spółdzielni.
Rozpoczął się 28 rok trwania dysfunkcyjnej Spółdzielni o strukturze postmafijnej. Ile razy Rada Nadzorcza odwołała Prezesa/Zarząd w ciągu tych lat? – tylko dwa razy, kiedy niezadowolenie mieszkańców sięgnęło zenitu. Czy tak powinna działać solidna, przestrzegająca prawa Rada?
A na koniec wisienka na torcie. Srebrowska nie tylko dokonała samodenuncjacji (W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa) zadenuncjowała również członkinie Zarządu Uchmańską i Żebrowską: Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, (…) kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne.
Takie stwierdzenie jest jednoznaczne, że u Czwartej Prezes i Kolejnej Wiceprezes występują braki kompetencyjne. Szkoda tylko, że tak późno, po czterech latach Rada Nadzorcza się zorientowała.
Czarek Meszyński
*
Szanowni Członkowie i Członkinie SM „Osiedle Zacisze”!
Przed nami nietypowe i bardzo ważne dla przyszłości Spółdzielni Walne Zgromadzenie Członków.
Przede wszystkim jest to Walne Zgromadzenie Wyborcze, ponieważ z dniem zakończenia WZ kończy się kadencja Rady Nadzorczej. Dla trzech z pięciu Członkiń RN jest to koniec drugiej kadencji, a więc dobiegł do końca maksymalny dozwolony okres ciągłego pełnienia funkcji. Dwie pozostałe Członkinie nie planują kandydować na drugą kadencję.
Rada Nadzorcza jest obowiązkowym organem Spółdzielni, co oznacza, że bez niej nastąpi likwidacja Spółdzielni.
W praktyce oznacza to, że nie będziemy mogli zakończyć obrad, dopóki nie wybierzemy minimum 5 osób do pracy w Radzie Nadzorczej nowej kadencji, albo poprzez brak wyboru Rady Nadzorczej będziemy musieli rozpocząć proces likwidacji Spółdzielni i pozostawić zarządzanie nią likwidatorowi. Należy zaznaczyć, że likwidator będzie pobierał wynagrodzenie, którego wysokości nie będą mogli kształtować członkowie Spółdzielni. Nie będą też mieli wpływu na jego pracę.
Największym i najtrudniejszym zadaniem nowej RN będzie stworzenie trwałej struktury zarządzania i administrowania Spółdzielnią. Doświadczenie odchodzącej RN wyraźnie przemawia za tym, że w warunkach finansowych i organizacyjnych oferowanych obecnie, stworzenie trwałej struktury jest NIEMOŻLIWE. Stanowi to ogromne zagrożenie dla działalności Spółdzielni i wymaga pilnej zmiany. W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą. Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu. Było to rozwiązanie wyłącznie doraźne i nie ma możliwości, aby funkcjonowało nadal.
Apelujemy więc zarówno o kandydowanie do Rady Nadzorczej, jak też o liczne przybycie na wybory. Aby zapewnić ciągłość działania Spółdzielni, członkinie RN, których okres pełnienia funkcji dobiegł końca deklarują wsparcie nowej Radzie Nadzorczej.
Walne Zgromadzenie ze względu na epidemię/stan zagrożenia epidemicznego i obowiązujące przepisy nie mogło odbyć się w 2020 i 2021 r. Mamy więc do przyjęcia sprawozdania za 3 lata.
Sprawozdania finansowe, z działalności Spółdzielni oraz Rady Nadzorczej, jak też protokoły z lustracji dostępne są na stronie www.osiedlezacisze.pl. Zapoznajcie się Państwo z ich treścią, w ten sposób usprawnicie obrady. Nie będziemy odczytywać tych dokumentów na WZ.
Przypominamy też, że Walne Zgromadzenie jest po to, aby podejmować decyzje i dyskutować o sprawach całej Spółdzielni, a nie o sprawach poszczególnych właścicieli czy nieruchomości. Kompetencje organów Spółdzielni, w tym najważniejszego organu Spółdzielni – Walnego Zgromadzenia, określa ustawa Prawo spółdzielcze.
Do zobaczenia na Walnym Zgromadzeniu
w imieniu Rady Nadzorczej SM „Osiedle Zacisze”
Przewodnicząca Rady Nadzorczej
**
Złożoność relacji pomiędzy organami spódzielni mieszkaniowej – teoria i praktyka. Dr Waldemar Walczak (pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Łódzkiego), 4(36) 2013 Przegląd Corporate Governance
Post scriptum
W roku 1995 r. był jeszcze jeden zewnętrzny prezes, który niestety w wyniku prowadzonych intryg został odwołany. W mojej punktacji oznaczony jest cyfrą zero, nie dlatego że nie był profesjonalistą tylko dlatego, że oprócz kilku najstarszych starzem członków nikt o jego istnieniu nie wie.
Odwodnienie – Nr 18 (332)
Dwa lata temu Zarząd SM „Osiedle Zacisze”, w składzie Jacek Liebert, Michał Starzewski i Julita Złotek przy pomocy Andrzeja Woźniaka z firmy Well Bud, przystąpił do odwodnienia naszego Osiedla. W protokóle Zarządu z dnia 28/7 i 4/8/2016 r. czytamy, że pan Woźniak omówił sprawę odwodnienia Osiedla (…), a następnie przystąpiono do realizacji prac odwodnieniowych.
Oto jaki mamy efekt po dwóch latach realizacji tych prac – zdjęcia zostały wykonane 25/6/2018 r.
Urządzenia ściekowe nie działają, ponieważ Well Bud ich nie wkopał do gruntu.
KONKLUZJA: Zarząd wydał mnóstwo pieniędzy na rzekome odwodnienie!
EFEKT: jest tak jak było.
No cóż, po raz kolejny zmarnowano pieniądze spółdzielców.
Czy tym razem odwołany Zarząd poniesie odpowiedzialność za niegospodarność?
To wszystko zależy od Rady Nadzorczej i nowego Zarządu.
Czarek Meszyński
W UZUPEŁNIENIU POWYŻSZEGO WPISU
Z rozmowy telefonicznej z Panem Andrzejem Woźniakiem z Well Bud wynika, że odwodnienie Osiedla zostało podzielone na trzy etapy. Pierwsze dwa etapy zostały zrealizowane, natomiast na trzeci etap Zarząd nie wystawił zlecenia i dlatego urządzenia ściekowe nie zostały wkopane.
Czarek Meszyński
Pełnomocnictwo dla wtajemniczonych – Nr 15 (329)
W późnych godzinach wieczornych 25 kwietnia 2018 r. ukazała się informacja na stronie internetowej SM „Osiedle Zacisze”, że w zakładce „DO POBRANIA” zamieszczony jest wzór pełnomocnictwa.
Informacja ta zostałą umieszczona na niecałe 24 godziny przed Walnym Zgromadzeniem zwołanym na dzień 26 kwietnia 2018 r.
Na Walne, które odbyło się na sąsiedniej ulicy w Centrum Formacji Misyjnej, przybyła armia prezesa uzbrojona w pełnomocnictwa, by nie dopuścić do odwołania Zarządu. No i udało się, Zarząd póki co się ostał. Było to jednak Purrysowe Zwycięstwo osiągnięte nadmiernym kosztem. Na Walne przybyła spora liczba spółdzielców, która od kilku lat w nich nie uczestniczyła, ale za to miała pełnomocnictwa i głosowała na dwie ręce. To był rozpaczliwy ruch Zarządu, albowiem ostatnie cztery Walne to była prawdziwa trauma dla Lieberta i Starzewskiego: na jednym z nich trzeba było zarządzić dwutygodniową przerwę, ponieważ Zarząd nie potrafił wytłumaczyć proponowanych zmian do Statutu, drugie się nie odbyło, bo Zarząd nie wyłożył dokumentów na czas, zaś kolejne dwa były pod kontrolą członków niezadowolonych z poczynań tych dwóch dżentelmenów.
Głosowanie nad udzieleniem absolutorium prezesowi Jackowi Liebertowi i wiceprezesowi Michałowi Starzewskiemu miało następujący rozkład:
- 39 głosów za udzieleniem absolutorium J. Liebertowi i 26 głosów przeciw,
- 41 głosów za udzieleniem absolutorium M. Starzewskiemu i 25 głosów przeciw.
A to oznacza tylko jedno, że w „normalnym” głosowaniu tj. bez pełnomocnictw Liebert/Starzewski by nie otrzymali absolutorium, ponieważ prawie wszyscy, którzy głosowali „za” posiadali pełnomocnictwa i głosowali na dwie ręce. Na następne WZ, które powinno się odbyć do końca czerwca br. antagoniści obecnego Zarządu przybędą również z pełnomocnictwami. Ale czy takie Walne zostanie zwołane przez Zarząd? Wszystko jest możliwe w SM „Osiedle Zacisze”, gdyż 26/4/2018 r. zatwierdzaliśmy sprawozdanie finansowe za 2016 r. tj. z rocznym opóźnieniem, więc sprawozdanie za 2017 r. może być zatwierdzane w roku 2019 lub nawet 2020 – wytłumaczenie się zawsze jakieś znajdzie np. „komputer się zaciął”, księgowa zachorowała, salda się nie zgadzają itd..
Podczas głosowania doszło do spektakularnej wpadki tj. prezes Liebert głosował również na dwie ręce jak jego zwolennicy. Spostrzegawczy spółdzielca zauważył ewidentne łamanie prawa, gdyż zgodnie z przepisem zawartym w art. 36 § 5 u.p.s. członek zarządu spółdzielni nie może być pełnomocnikiem na walnym zgromadzeniu. Przywołany przepis był całkowitym zaskoczeniem dla Zarządu, który po raz kolejny wykazał się prawną ignorancją.
Jedną z fundamentalnych zasad spółdzielczości jest to, że prawa i obowiązki wynikających z członkostwa w spółdzielni są dla wszystkich członków równe – art. 18 § 1 u.p.s.
Poinformowanie członków na nie całe 24 godziny przed Walnym o zamieszczonym wzorze pełnomocnictwa było pogwałceniem powyższej zasady. Zarząd podzielił spółdzielców na swoich i nie swoich. Ci swoi, dzięki zazwyczaj „poczcie pantoflowej”, są szczegółowo informowani o oczekiwaniach Zarządu.
Ale czy ta sytuacja się długo utrzyma? Wątpię! Już dziś ok. 50% mieszkańców naszego Osiedla jest niezadowolona z poczynań Lieberta/Starzewskiego i to swoje niezadowolenie coraz wyraźniej artykułuje. Jest to tylko kwestią czasu, kiedy nieudolny Zarząd zostanie odwołany.
Czarek Meszyński
Bajzel – Nr 9 (323)
Wszystko wskazuje na to, że w mojej spółdzielni panuje niezły bajzel. Niewierzycie? Myślicie, że w instytucji zaufania publicznego jakim jest spółdzielnia mieszkaniowa jest to niemożliwe? Wydaje Wam się że członkowie zarządu ze względu na to, że zarządzają prywatnym majątkiem swoich członków dołożą wszelkich starań by zgodnie z prawem wywiązywać się z powierzonych sobie obowiązków?
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze” ma na swoim koncie kilka przegranych ze mną spraw sądowych. Łączna zasądzona kowta z tytułu kosztów sądowych za tylko trzy sprawy wyniosła 1000 zł. Na moje pismo wzywające do uregulowania kosztów sądowych otrzymałemw następującą odpowiedź.
Pozwolę sobie tym razem pominąć stronę merytoryczną, a skupię się na stronie formalnej. Pismo zostało podpisane w dniu 8 stycznia 2018 r. przez dwóch członków zarządu Jacka Lieberta i Michała Starzewskiego. Jak wynika ze stempla pocztowego list został nadany dopiero 29 stycznia 2018 r. tj. 3 tygodnie (21 dni) od podpisania dokumentu. Odebrałem go 31 stycznia 2018 r.
Widocznie duet Liebert – Starzewski uznali, że skoro biuro spółdzielni znajduje się w piwnicy to dokument jak wino z czasem nabierze mocy i wykiwntnego wyrazu. Toteż oświadczenie podpisane 8 stycznia 2018 r. zalegało w biurze Spółdzielni prze 21 dni. Sprawa o tyle wydaje się dziwna, że z siedziby Spółdzielni przy ul. Wyspowa 19 do agencji pocztowej przy u. Łodygowej 20 jest ok 250 m.
A może ja się mylę i nie chodzi tu wcale o pospolity bajzel w biurze tylko o przemyślaną strategię w postaci antydatowania dokumentu. Jeżeli tak to mamy do czynienia z grubszą sprawą. Należy postawić pytanie czym jest antydatowanie. Jest to opatrzenie dokumentu datą wcześniejszą niż rzeczywista data, w której dany dokument został sporządzony lub podpisany.
Czy antydatowanie jest przestępstwem? W kodeksie karnym nie wyrażono wprost takiego przestępstwa jak antydatowanie. Nie ulega jednak wątpliwości, że prawo karne stoi na straży wiarygodności dokumentów. Wyrazem tego jest rozdział XXXIV Kodeksu Karnego poświęconego przestępstwom przeciwko wiarygodności dokumentów. Z przepisu art 270 nie wynika jasno, czy antydatowanie wypełnia znamiano fałszerstwa. Żeby to ustalić należy posłużyć się wykładnią i ustalić zakres obowiązywania tego przepisu. Zgodnie z wykładnią jezykową istotą czynu opisanego w art. 270 § 1 k.k. jest podrobienie lub przerobienie dokumentu. Należy stwierdzić, że antydatowanie dokumentu wypełnia znaczenie słowa podrobienia. Bowiem opatrzenie dokumentu datą wszteczną stwarza pozór, że dana czynność prawna została wykonana z datą wcześniejszą. Taki dokument nie jest zatem autentyczny, ponieważ sporządzenie wydarzyło się w innym terminie, niż data na nim podana.
Przepis zawart w art 270 k.k. ma na celu ochronę wiarygodności dokumentów, poprzez zapobieganie ich antydatowaniu i jest zgodna z wykładnią systemową, która stoi na straży pewności i autetyczności obrotu prawnego. Mając powyższe na uwadze należy uznać, że antydatowanie dokumentu wypełnia znamiona fałszowania z art 270 k.k. i jest czynem karalny.
Ale to jeszcze nie koniec historii, a mianowicie dwaj Panowie Liebert i Starzewski dali popis swej znajomości prawa spółdzielczego pisząc:” Z PANA ZOBOWIAZAŃ WOBEC NASZEJ SPÓŁDZIELNI WYNIKAJĄCYCH Z TYTUŁU OPŁAT ZA UŻYWANIE LOKALU MIESZKALNEGO(..)”
Zgodnie z art. 3 u.p.s. majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków, innymi słowy spółdzielnia należy do członków, a nie tylko do członków zarządu. Najbardziej jednak zaskoczyło mnie użycie terminu: „ponoszenie opłat za używanie lokalu”. W tym miesjcu należy wskazać, że Michał Starzewski jest członkiem założycielem naszej SM, a od 2004 r. zasiada w organach spółdzielni, a Jacek Liebert już w latach 90. XX w. był członkiem rady nadzorczej. Obaj Panowie mieli wystarczająco dużo czasu by nauczyć się ustaw spółdzielczych.
W ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych nie występuje termin: „opłaty za używanie lokalu” występuje natomiast termin: „pokrywanie kosztów związanych z eksploatacją i utrzymaniem nieruchomości”– art. 4 u.s.m.
Z punktu widzenia prawa jest to ogromna różnica, a mianowicie opłaty za używanie lokalu wnoszone są przez lokatora na rzecz prawowitego właściciela i wynikają z ustawy o ochronie praw lokatorów. Podstawą wysokości czynszu jest podpisana umowa najmu na mieszkanie komunalne lub z zasobów prywatnych. Najemnca opłaca czynsz za używanie lokalu w wynikający ze stosunku najmu na rzecz właścicela.
W moim przypadku, gdy jestem właścicielem lokalu to nieruchomość mam w posiadaniu, a nie w używaniu/użytkowaniu. No cóż taka subtelność prawna jest dla duetu Liebert – Starzewski całkiem obca. Nie rozróżniają prawniczych terminów takich jak: używanie – posiadanie, czynsz – opłaty, lokator – właściciel, najem – własność itd. Czy jest to możliwe, że po 20-latach pracy na rzecz spółdzielni można być tak impregnowanym na wiedzę?
Czarek Meszyński
Remont – Nr 30 (283)
Powszechnie wiadomo, że w wielu polskich spółdzielniach mieszkaniowych występuje patologia i to wszelkiej maści. Specjalnie podkreślam, że to negatywne zjawisko jest charakterystyczne dla krajowych SM, europejskie mieszkaniówki natomiast mają się całkiem dobrze.
Oto przykład z mojego podwórka. Odchodząca prezeska Agnieszka F. postanowiła na siłę mnie uszczęśliwić i wyremontować dach mojej nieruchomości tylko nad mieszkaniem sąsiadów i klatką schodową. Uchwała została podjęta 4 sierpnia 2015 r. tj. 4 dni przed definitywnym odejściem Agnieszki F. Absurdalność takiego rozwiązania polegała na tym, że na styku nowego i starego dachu mogło dochodzić do przecieków wody opadowej. Ale jakby moje mieszkanie zostało kilka razy zalane to może bym spokorniał i przestałbym patrzeć na ręce organów spółdzielni?
Minął ponad rok i nowy-nielegalny prezes Jacek Liebert (został wybrany przez nieistniejącą radę nadzorczą) znowu postanowił uszczęśliwić mnie na siłę. 2 listopada 2016 r. podjęto uchwałę o remoncie mojego budynku. Wartość robót 107 873,38 brutto, miało być ok. 66 000,00. Z mojej inicjatywy, jako członka rady nadzorczej, został uchwalony regulamin przetargowy. Zgodnie z zapisem w § 3 pkt. 5 można odstąpić od przetargu, jeżeli wartość robót nie przekroczy 20 000,00 zł. A tu Zarząd dał zlecenie z wolnej ręki (bez przetargu), a co on będzie się przejmował jakimiś tam regulaminami uchwalonymi przez RN, one obowiązują tylko szeregowych członków, a Zarząd jak „święta krowa” uważa się za wyłączony z przestrzegania norm i niepodlegający krytyce – bo inaczej to do sądu z art. 24 i art. 43 k.c. lub 212 kk za naruszenie dóbr osobistych i zniesławienie.
Pikanterii zaistniałej sytuacji dodaje fakt, że remont miał się rozpocząć do 22 listopada 2016 r. Nastąpiło małe opóźnienie – rusztowania ustawiono 1 grudnia, a 13 grudnia 2016 (w 35 rocznicę stanu wojennego) złożono materiały budowlane przy Wolińskiej 28.
Zarząd chciał przystąpić do remontu dachu, który jednocześnie jest sufitem lokalu mieszkalnego w zimowych warunkach, przy obfitych opadach śniegu i temperaturze spadającej do – 20 st. C. Co można pomyśleć o członkach Zarządu, którzy ustawowo są zobowiązani do należytej staranności w zarządzaniu obcym dla nich mieniem?
Remont rozpoczęto 28 marca 2017 r. Rusztowanie stało sobie spokojnie 4 miesiące i czekało na ekipę remontową. To chyba najlepszy przykład na marnotrastwo.
Ale po kilku tygodniach zaniechano prac. Porzucono materiał, narzędzia. Plac budowy nie został w żaden sposób zabezpieczony, a to wszystko się działo przed klatką, w której mieszkają rodziny z małymi dziećmi.
Przerwa trwała kilka tygodni, dach został niby zabezpieczony folią.
A efekt tego zabezpieczenia? Budynek był kilka razy zalewany wodami opadowymi.
Ponieważ Walne Zgromadzenie się zbliżało, trzeba było też zakończyć remont – dekarze wzięli się żwawo do roboty.
Remont zakończył się 21 czerwca 2017 r., w dniu którym miało się odbyć WZ.
Przyjechała ekipa i zdemontowała rusztowania. Rusztowania „oplatały” budynek przez blisko 7 miesięcy, a sam remont trwał 3 miesiące. A to wszystko się działo na małej 9 lokalowej nieruchomości oddanej do użytku 22 lata temu.
Autor: Czarek Meszyński
Wygrał rozsądek – Nr 28 (281)
21 czerwca 2017 r. miało odbyć się Walne Zgromadzenie członków Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”. Walne jednak się nie odbyło z przyczyn formalnych, a mianowicie, Zarząd nie wywiązał się z ustawowego obowiązku wynikającego z art. 8^3 ust. 6 u.s.m. i nie wyłożył wszystkich sprawozdań i projektów uchwał, które będą przedmiotem, obrad w terminie 21 dni. Spółdzielcy wykazali się zdrowym rozsądkiem i zagłosowali za zakończeniem nierozpoczętego jeszcze Walnego Zgromadzenia. I bardzo dobrze, bo sprawozdanie finansowe za rok 2016 zostało sporządzone przez kolejną nową księgową niezgodnie z ustawą o rachunkowości.
Na marginesie należy wskazać, że od roku 2011 Spółdzielnia zatrudniła już kolejną, ósmą księgową (Krystyna Mróz, Maria Baltes, Renata Borowska, Beata Tańska, Joanna Burek-Opioła, Grażyna Szewczyk, Jolanta Świerżewska, Marzenna Zawistowska).
To jest wynik! OSIEM KSIĘGOWYCH w ciagu 6 lat.
Zarząd zmieniał w tym czasie przynajmniej 3-krotnie oprogramowanie:
w roku 2011:
- program finansowo-księgowy firmy CRON
- program do środków trwałych firmy RAKS
- program kadrowo – płacowy firmy RAKS
w roku 2012:
- Mieszczanin
- SŁONIE (System Łatwej Obsługi Nieruchomości)
- e-Kartoteka
w roku 2016
- program księgowy Comarch ERP Optima,
- SYSTEmSM dedykowany do obsługi Spółdzielni i Wspólnot.
Nie muszę dodawać, że te powyższe programy komputerowe są ze sobą niekompatybilne. W tym „szaleństwie” jest metoda!
Jak powszechnie wiadomo, najważniejsza w każdym przedsiębiorstwie jest KASA. Proponuję, abyśmy razem sprawdzili czy kasa w naszej Spółdzielni się zgadza według ostatniego sprawozdania finansowego.
W roku 2016 nadwyżka przychodu nad kosztami wyniosła 117 914,72 zł.
W roku 2015 nadwyżka przychodu nad kosztami wyniosła 31 349,27 zł.
W roku 2016 skumulowany fundusz remontowy wyniósł 401 568,08 zł.
Razem 550 832,07 zł
Taka kwota powinna być zdeponowana na rachunku bankowym.
Niestety środki pieniężne w kasie i na rachunkach zostały wykazane w bilansie w wysokości 476 993,27 zł. Tylko w roku 2016 powstało manko o wartości 73 838,80 zł.
W ciągu 12 miesięcy zabrakło w kasie ponad 73 tys. zł.
Ale to nie koniec jeszcze! Pani Księgowa Zawistowska zgubiła fundusz udziałowy w wysokości 39 000.00 (stan na 31/12/2015 r.) i nie wykazała 347 317,98 zł tytułem wpłaconego wpisowego w funduszu zasobowym. Należy podkreślić, że jedynym dysponentem funduszy własnych jest Walne Zgromadzenie. W tej kwestii nie zapadła żadna uchwała zmniejszająca te wartości. W związku z tym te kwoty powinny być zgromadzone na lokatach bankowych.
Podsumujmy środki pieniężne jakie powinny być na rachunku:
550 832,07 + 39 000,00 + 347 317,98 = 937 150,05 zł, a jest niestety tylko 476 993,27, a to oznacza, że mamy manko w wysokości 460 156,78 zł.
Gdzie podziały się nasze pieniądze? Sprawozdanie finansowe na ten temat milczy. Sprawozdanie Zarządu również. Sprawozdanie Rady Nadzorczej nic na ten temat nie wspomina.
Czy to możliwe, że organy spółdzielni (Zarząd i Rada Nadzorcza) nie zauważyły, że „zawieruszyło” się im prawie pół miliona złotych?
Zgodnie z art. 26 ust. 1 ustawy o rachunkowości:
Jednostki przeprowadzają na ostatni dzień każdego roku obrotowego inwentaryzację zgromadzonych aktywów pieniężnych.
A to oznacza nic innego, że każda pozycja wykazywana w bilansie musi być ustawowo zinwentaryzowana.
Gospodarka w spółdzielniach mieszkaniowych ma charakter dualny:
- podstawowa działalność gospodarcza w zakresie zarządzania nieruchomościami – jest to przychód bezwynikowy (nie występują straty ani zysk) i nie jest opodatkowana,
- pozostała działalność gospodarcza (wynajem lokali użytkowych, parkingów, sprzedaż OC i OW z własnej kotłowni podmiotom trzecim itd.) jest opodatkowana.
W naszej Spółdzielni mamy tylko przychód z podstawowej gospodarki.
Są to środki pieniężne powierzone Zarządowi przez mieszkańców Osiedla, nad którymi sprawuje nadzór Rada Nadzorcza. Zarząd każdego roku musi „co do złotówki” rozliczyć się z tych powierzonych pieniędzy, prowadząc ewidencję przychodu i kosztów dla każdej nieruchomości oddzielnie. Taki stan rzeczy obowiązuje od 10 lat.
A u nas Zarząd wrzuca wszystkie pieniądze do wspólnego „WORKA” i jeszcze gubi przy tym prawie pół miliona złotych przy aprobacie Rady Nadzorczej.
Na najbliższym Walnym członkowie powinni zrobić porządek z nieudolnym Zarządem i spolegliwą Radą Nadzorczą.
Spółdzielnia Mieszkaniowa nie może być jak Trójkąt Bermudzki, w której z niewyjaśnionych powodów giną powierzone pieniądze członków.
Autor: Czarek Meszyński
Członek SM nr 102
Ręce opadają – Nr 22 (275)
Okazuje się, żeby zarządzać majątkiem spółdzielców nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji, żadnej wiedzy, żadnego doświadczenia – wystarczy być w organach. Wydaje się, że jeżeli ktoś zostanie wybrany to zostaje oświeceny aktem powołania.
Niestety tak to nie działa. Wiedzy i doświadczenia nie można zdobyć w jeden dzień, do tego potrzebne jest systematyczne zdobywanie wiedzy.
Jak wiecie Państwo, obecny skład Rady Nadzorczej i Zarządu nie należy do moich ulubieńców, wręcz przeciwnie, uważam ich za grupę dyletantów, którzy na siłę – nie bacząc na zdrowy rozsądek – chcą zarządzać prywatnym majątkiem.
Oto przykład: ostatnio został uchwalony Regulamin GZM (skrót) przez Radę Nadzorczą w składzie Beata Różycka, Urszula Srebrowska, Magdalena Wierzchowska, który zawiera następujące perełki:
- W pkt 1.4 zostało wykreślone drugie zdanie: W stosunku do lokali stanowiących wyodrębnioną własność, wynik finansowy jest rozliczany przez Spółdzielnie indywidualnie z poszczególnymi właścicielami. Taki zapis był zgodny z art. 4 ust. 4¹ i art. 6 ust. 1 u.s.m. Ale przecież wiadomo, że Zarząd od 10 lat ignoruje sobie ten ustawowy obowiązek i z pobranych pieniędzy się nie rozlicza. Należy wskazać, że nie ma usprawiedliwienia na nie przestrzeganie ustawy. Zarząd może dotkliwie się o tym przekonać, jak spółdzielcy wystąpią o zwrot nienależnych kwot pobranych przez Spółdzielnię. Na podstawie art. 405 k.c. kwota nienależna przedawnia się po 10 latach.
- W pkt 2.1.1 poz. 7 do kosztów eksploatacji nieruchomości zaliczono obsługę prawną Spółdzielni. Nie jest to koszt powstały w wyniku eksploatacji, czy też utrzymania danej nieruchomosci. Bo w myśl bezwzględnie obowiązującego przepisu zawartego w art. 4 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych koszt kancelarii prawnej nie stanowi kosztu eksploatacji i utrzymania danej nieruchomości, jest to ryzyko działalności gospodarczej prowadzonej przez jednostkę. Chyba, że dana nieruchomość wymagała obsługi prawnika.
- Mamy już 3 fundusze remontowe: FR zasobów mieszkaniowych, FR garaży i FR terenów wspólnego wykorzystania. W myśl art. 6 ust. 3 spółdzielnia tworzy fundusz remontowy dla zasobów mieszkaniowych, który zgodnie z art. 4 ust. 4¹ pkt. 2 rozliczany jest na poszczególne nieruchomości. Co do zasady w SM tworzy się jeden fundusz remontowy na nieruchomości budynkowe, a nie na lokale. Fundusz tworzy się tylko na części wspólne. Garaże jako lokale o innym przeznaczeniu znajdują się w budynkach i wpływy zaewidencjonowane na takim budynku pokrywają koszty związane z remontem. To co jest proste trzeba skomplikować, wszystkie garaże wrzucić do jednego „worka” mimo że każdy z nich znajduje się w konkretnym budynku. Kuriozalne jest stworzenie FR na tereny wspólnego wykorzystania. Naprawy związane z boiskiem, placem zabaw, ulicami pokrywa się z wpływów z konserwacji. FR tworzy się tylko na budynki! Ale najśmieszniejsze jest to, że w statucie mamy tylko jeden fundusz remontowy, a Rada Nadzorcza przekraczając swoje uprawnienia rozmnożyła go do trzech. Proponuję utworzenie jeszcze FR na piwnice i na pomieszczenia, gdzie miały być pralnie i suszarnie oraz na żarówki.
- VAT od lokalu mieszkalnego. W pkt 3.3, drugie zdanie: Podatek VAT od opłat za używanie danego lokalu podwyższa opłatę określoną według pkt 3.1 i 3.2. Te błędny zapis funkcjonuje od 12 marca 2014 kiedy to uchwalono poprzedni regulamin. Ręce naprawdę opadają, gdzie jest prawnik, gdzie jest księgowa, kiedy Rada Nadzorcza uchwala takie bzdury. Art 43 ust. 1 pkt 11 ustawy o podatku i usług z 11 marca 2004 (stan prawny na rok 2017) mówi jednoznacznie, że czynności wykonywane na rzecz członków spółdzielni, za które pobierane są opłaty zgodnie z art. 4 u.s.m. są zwolnione. Dyrektywa Unijna nr L 347 w art. 132 i art 135 również dokonuje od tych czynności zwolnień. Wystarczyło przecież zadzwonić na infolinię podatkową by uzyskać wiarygodną odpowiedź.
- Pkt 3.7 zdanie trzecie: Wystąpienie na drogę postępowania wewnątrzspółdzielczego lub sądowego nie zwalnia wymienionych osób z obowiązku wnoszenia opłat w zmienionej wysokości, w Statucie § 69 ust. 4, zdanie 2 i 3 czytamy: W przypadku wystąpienia na drogę sądową ponoszą oni opłaty w dotychczasowej wysokości. Ciężar udowodnienia zasadności zmiany wysokości opłat spoczywa na spółdzielni – jest żywcem przepisane z art. 4 ust. 8 u.s.m.
Związek Rewizyjny dwukrotnie w listach polustracyjnych zwracał uwagę na „bajzel” jaki panuje w regulaminach i w statucie. I co? – i nic, jak bałagan był tak pozostał. Organy korzystają z usług radcy prawnego Michała Sybilskiego i uchwalają gnioty. Ostatnio nasz radca obrał następującą taktykę, jak otrzymam zlecenie to się tym zajmę. Nic z tego Panie Mecenasie, nie wybroni się Pan, był Pan przecież na walnych zgromadzeniach, gdzie uchwalano statut oraz prezentowano Regulamin GZM i był Pan naocznym świadkiem tych nieustawowych zapisów.
Jedną z przyczyn, dlaczego w spółdzielniach mieszkaniowych szerzy się patologia są nieskażone umysły członków jakąkolwiek wiedzą dot. zarządzania nieruchomościami, którzy przecież dobrowolnie zasiadają w organach. W spółdzielniach mieszkaniowych kwitnie radosna twórczość, która umożliwia nadużycia. A może o to chodzi, żeby woda była mętna zamiast kryształowa; w mętnej wodzie można dużo ukryć. Agnieszka F. na rozprawie w sądzie powiedziała, że żaden członek zarówno Zarządu jak i Rady Nadzorczej nie przeszedł szkolenia. Od 22 lat mamy w naszej spółdzielni ciemnogród. A przecież Krajowa Rada Spółdzielcza organizuje naprawdę dobre szkolenia, z prawnikami, księgowymi, biegłymi rewidentami, praktykami i teoretykami. Można zamówić szkolenie indywidualne tylko dla naszej Spółdzielni.
Sam bym chętnie przeprowadził stosowne szkolenie dla naszych organów, ale niestety żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie…
Regulaminy i statut są wiążące tylko dla członków i tylko wtedy,
jeżeli wewnętrzne regulacje są zgodne z ustawą.
Należy pamiętać, że ciężar udowodnienia faktów mających dla roztrzygnięcia sprawy istotne znaczenie (art. 227 k.p.c.) spoczywa na stronie, która z tych faktów wywodzi skutki prawne (art. 6 k.c.).
Dla właścicieli, którzy nie są członkami regulaminy i statut są dokumentami prywatnymi i nie wywołują żadnych skutków prawnych.
Jeżeli spółdzielnia sprawuje zarząd nad lokalami wyodrębnionymi odbywa się to na zasadach ogólnych.
Autor: Czarek Meszyński
Członek SM „Osiedle Zacisze”
Kadencja RN – Nr 14 (267)
Jak długo trwa kadencja rady nadzorczej w spółdzielni mieszkaniowej? Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych w przepisie zawartym w art. 8^2 ust. 4 reguluje to w ten sposób:
Kadencja rady nadzorczej nie może trwać dłużej niż 3 lata.
Ma tu zastosowanie wykładnia literalna tj. kadencja nie może trwać dłużej niż trzy lata, a to oznacza, że po upływie 3 lat, jeżeli nie dokona się nowych wyborów, organ spółdzielni jakim jest rada nadzorcza jest organem nieistniejącym.
Ten prosty do zrozumienia przepis okazał się dla Zarządu (Liebert/Starzewski/Złotek) zbyt trudny by go samodzielnie pojąć. Zamówili więc opinię prawną u M. Sybilskiego – radcy prawnego.
Teza w opinii została oparta na § 39 ust. 3 Statutu Spółdzielni:
Kadencja Rady Nadzorczej rozpoczyna się w roku, w którym odbyły się wybory od dnia następnego po zakończeniu się Walnego Zgromadzenia, a kończy się po trzech latach w dniu po zakończeniu Walnego Zgromadzenia.
Opinia prawna jest zgodna ze stanem prawnym przed rokiem 2007.
Do tego czasu jedyna ustawowa regulacja oparta była na art. 45 § § 4 Prawo spółdzielcze:
Kadencję rady określa statut
(przepis w brzmieniu przed nowelizacją w 2007 r.).
W związku z tym, że w spółdzielniach mieszkaniowych dochodziło do licznych wypaczeń, niektórzy członkowie rady pełnili swe obowiązki „dożywotnie” ustawodawca postanowił wprowadzić zmiany. Nowelizacja z 2007 dodała art. 8^2 ust. 3 i ust. 4 wprowadzając tym samym istotne ograniczenia w funkcjonowaniu rad nadzorczych w postaci:
- Nie można być członkiem rady nadzorczej dłużej niż przez 2 kolejne kadencje rady nadzorczej.
- Kadencja nie może trwać dłużej niż 3 lata.
Taka regulacja nie spodobała się lobby prezesowskiemu i za pośrednictwem posłów z SLD zaskarżono ją do Trybunału Konstytucyjnego.
15 lipca 2009 Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok (K 64/07), w którym stwierdził, że w/w przepisy są zgodne z Konstytucją.
Ewidentnie mamy nieścisłość pomiędzy ustawą a statutem. Ustawa mówi, że kadencja nie może trwać dłużej niż 3 lata, a w statucie zapisane jest, że kadencja kończy się po trzech latach.
Jaka regulacja ma w tym przypadku pierwszeństwo?
Statut jest umową i jest wiążący tylko dla członków i tylko w tym zakresie jeżeli jego zapisy są zgodne ze stanowionym prawem.
Warto podkreślić, że dwukrotnie w listach polustracyjnych ZRSM RP wskazał na niezgodność zapisów w statucie i regulaminach z obowiązującym porządkiem prawnym oraz na wewnętrzne sprzeczności. Te mankamenty niestety nie zostały usunięte i dlatego uchwała w sprawie zmian w Statucie Spółdzielni została zaskarżona. Sam fakt zarejestrowania statutu przez KRS nie oznacza jego konwalidacji.
Spełnianie wymogów statutowych został zakwestionowany przez TK, należy spełniać tylko ustawowe.
W dniu 6 lutego 2017 r. referendarz sądowy Dominika Ciszewska wydała postanowienie:
stwierdzić brak podstaw do wszczęcia z urzędu postępowania w przedmiocie wykreślenia z rejestru członka zarządu Jacka Lieberta.
W uzasadnieniu możemy przeczytać: Okres trzech lat należy jednak rozumieć w ten sposób, że kadencja członków rady nadzorczej wygasa po trzech latach od rozpoczęcia z dniem Walnego Zgromadzenia zatwierdzającego sprawozdanie finansowe.
I tu referendarz sądowy popełnił wszelkie możliwe błędy jakie można było popełnić:
- Nie zastosował wykładni celowościowej – celem nowelizacji była ustawowa zmiana przepisu dot. długości trwania kadencji; przed nowelizacją regulowały to statuty i długość kadencji rady mogła być dowolna. Warto wspomnieć, że to ograniczenie dotyczy tylko i wyłącznie spółdzielni mieszkaniowych, w stosunku do innych branż w dalszym ciągu reguluje to statut.
- Nie zastosował wykładni gramatycznej (językowej, literalnej) – Kadencja nie może trwać dłużej niż 3 lata. A to oznacza dokładnie 3 lata i ani jeden dzień dłużej. Określony w tym przepisie okres 3 lat jest zatem terminem w rozumieniu art. 112 kodeksu cywilnego, kończącym się z upływem dnia, który datą odpowiada początkowemu dniowi terminu.
- Nie zastosował wykładni historycznej, na podstawie kontekstu historycznego.
- Nie zastosował wykładni logicznej – żaden przepis nie wskazuje, że wybory do rady nadzorczej muszą odbywać się na Walnym Zgromadzeniu, podczas którego zatwierdzane jest sprawozdanie finansowe. Tak zazwyczaj bywa, ale tak być nie musi. Jeżeli spółdzielnia zostanie założona np. we wrześniu i pierwsze Walne Zgromadzeni odbędzie się też we wrześniu to dla tej spółdzielni kadencja rady będzie się rozpoczynać we wrześniu i kończyć też w tym samym miesiącu, chyba że Walne podejmie uchwałę o skróceniu kadencji.
W tym miejscu warto przywołać wyrok SN z dnia 12 czerwca 2015 r., sygn. akt II 518/14
Sąd Najwyższy zaznaczył, że odstępstwo od brzmienia przepisu jest niedopuszczalną wykładnią prawotwórczą, jeśli ma miejsce z naruszeniem powszechnie akceptowanych reguł wykładni. Nie jest bowiem dopuszczalnym, aby w drodze interpretacji norm prawnych sądy tworzyły prawo .
Od tego kuriozalnego postanowienia referendarza sądowego przysługuje skarga.
Biorąc okoliczności jakie towarzyszyły powołaniu na prezesa Jacka Lieberta opisane tu:
uchwała w sprawie powołania Jacka Lieberta będzie zaskarżona.
Czarek Meszyński
Członek SM „Osiedle Zacisze”
Pacynka – Nr 11 (264)
Zarząd SM „Osiedle Zacisze” w składzie Liebert/Starzewski/Złotek przy pomocy firmy budowlanej Well-Bud Andrzeja Woźniaka przystąpił do ocieplania stropów na poziomie -1.
A oto rezultat tych działań:
Zarząd zgodnie z tradycją remontuje po taniości, bylejakości i na odwal.
Takie niechlujstwo jest niczym innym jak psuciem prywatnej własności.
Kto kupi lokal skoro sufity w części wspólnej, piwnicach i garażach są zaprzeczeniem sztuki budowlanej?
Proponuje by Jacek Liebert, Michał Starzewski i Julita Złotek w takim standardzie docieplili sobie sufity w swoich mieszkaniach. Zapewni to Państwu świetne samopoczucie, a Wasi goście będą pod wrażeniem sufitowych pacynek.
A może jestem złośliwy? Zarząd może się stara, a tylko ma taki kiepski gust?
„Pacynka” Lieberta
Budynek straszy od przynajmniej kilkunastu lat.
Autor: Czarek Meszyński
Zawłaszczenie – Nr 5 (258)
Jedną z przyczyn patologii występującej w polskich spółdzielniach mieszkaniowych jest zawłaszczenie mienia przez wąską grupę zwaną często koterią, kliką lub sitwą.
Będąc spółdzielcą od ponad 20 lat i członkiem rady nadzorczej (4 kadencje) mogłem negatywne zjawisko zawłaszczenia prywatnego mienia obserwować od środka. Z punktu widzenia etyki i moralności jest to przerażajace, gdyż osoby, które ze względu na swój wiek i doświadczenie życiowe powinny zachowywać się nobliwie, a zachowują się jak ludzie z pospolitego bazaru, gdzie dominuje cwaniactwo, kombinatorstwo, manipulatorstwo, chytrość i geszefciarstwo.
Na ten temat mógłbym całą epopeję napisać, ale ograniczę się tylko do dwóch przykładów z ostatnich 3 lat. Po opublikowaniu w czerwcu 2014 r. mojej Analizy Ekonomiczno – Prawnej dot. Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” powstał w organach spółdzielni ogromny rwetes, w wyniku którego 3 członków z 5 osobowej Rady Nadzorczej zrezygnowało z pełnienia funkcji. Przerażony Zarząd postanowił zwołać Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie na 1 października 2014 r. Aby sprawy nie wymknęły się spod kontroli przed Walnym, całkowicie nielegalnie – wbrew ustawie i obowiązującemu regulaminowi – zwołane zostało posiedzenie zdekompletowanej, dwuosobowej Rady Nadzorczej, w której uczestniczyły: Julita Złotek i Magdalena Markiewicz. W tym posiedzeniu RN wzięli udział również członkowie Zarządu. Ponieważ poprzednia przewodnicząca Dorota Kozielska w trybie nagłym zrezygnowała nie tylko z bycia przewodniczącą, ale również z członkostwa z RN Julita Złotek – tylko jednym głosem – wybrała na przewodniczącą Magdalenę Markiewicz, osobę z niewielkim doświadczeniem spółdzielczym i bez praktycznego doświadczenia w pracy organów spółdzielni.
Julita Złotek Magdalena Markiewicz
W tym miejscu należy postawić pytanie: czy spółdzielnia mieszkaniowa jest demokratyczną organizacją, czy też prywatnym folwarkiem?
Julita Złotek zachowała się tak jak „dziedziczka”, której wszystko wolno, a prawo ma w głębokim poważaniu i wolno jej wybrać swoją „prywatną” przewodniczącą.
Było to działanie nie tylko niezgodne z regułami demokracji, ale przede wszystkim z ustawami spółdzielczymi.
W czerwcu 2016 r. sytuacja się powtórzyła. Tym razem dwie Panie z Rady Nadzorczej Markiewicz/Różycka postanowiły wybrać sobie Prezesa. W związku z tym, że Rada była zdekompletowana, ponieważ dwóch członków zostało oddelegowanych do Zarządu, jakiekolwiek uchwały musiały być podejmowane w gronie 3 osób – ustawowy wymógł; kworum dla Rady Nadzorczej to minimum 3 osoby. Panie z Rady próbowały ten przepis obejść powołując się na „fałszywkę” napisaną przez radcę prawnego Michała Sybilskiego, która miała udawać opinię prawną. Cała ta heca została przeze mnie ujawniona. Ponieważ Walne Zgromadzenie (9/6/2016) było spektakularną porażką zarówno Zarządu jak i Rady Nadzorczej, pełniący obowiązki Prezesa Jacek Liebert obawiając się, że nowa Rada Nadzorcza może go ponownie nie wybrać na Prezesa poprosił o wsparcie Julitę Złotek. I tu doszło do prawdziwej cyrkowej wolty. Julita Złotek w dniu 17/6/2016 zrezygnowała z członka Zarządu by na chwilę pojawić się w Radzie Nadzorczej – 3 osobowa Rada miała zdolność do podejmowania uchwał i mogła powołać J. Lieberta na Prezesa – by następnie 25/6/2016 r. ponownie zostać oddelegowana do pracy w Zarządzie. Mamy tu ewidentne złamanie prawa w postaci art. 56 § 1 u.p.s., a mianowicie: Nie można być jednocześnie członkiem Rady i Zarządu tej samej Spółdzielni. Julita Złotek ustami Magdaleny Markiewicz oświadczyła spółdzielcom podczas Walnego Zgromadzenia 23/6/2016, że zrezygnowała z pracy w Zarządzie. „Bidulka” tylko nie powiedziała, że zrezygnowała taktycznie, na 6 dni, by ponownie być wybraną do Rady. Wydawało jej się, że jest „cwaną gapą”. Niestety bywa tak często, że kto cwaniaczy ten wpada sam we własne sidła. I tym razem było tak samo. Nikt niezauważył, że kadencja Rady Nadzorczej skończyła się 12/6/2016 i przez 11 dni SM „Osiedle Zacisze” nie posiadała organu w postaci Rady Nadzorczej. Członkowie Rady i Zarządu, którzy brali udział w tym procederze zamienili naszą Spółdzielnię w arenę cyrkową. Konsekwencję są już ogromne.
„Lewy” Prezes Jacek Liebert
„Lewy” Prezes Jacek Liebert (rzekomy pełnomocnik) podejmował wiele decyzji dotyczących wydatkowania pieniędzy spółdzielców. To wszystko świadczy o upadku moralnym członków organów. Do tej pory wydawało im się, że są bezkarni. A tym czasem na ławie oskarżonych zasiadło 5 byłych i aktualnych członków Zarządu i usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Najbliższa rozprawa odbędzie się 1 lutego 2017 r. o godz. 14.00 przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Pragi Północ (Terespolska 15 A), III Wydział Karny o godz. 14, sala 206 – sygnatura akt III K 589/15.
Osobiście jestem bardzo zaskoczony takim nieetycznym postępowaniem członków Rady i Zarządu. Do laski marszałkowskiej wpłynęła właśnie nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która zakłada:
Kto będąc członkiem zarządu lub rady nadzorczej (…) swoim działaniem doprowadzi do szkody, którą poniosła spółdzielnia, jej członkowie (…), ponosi odpowiedzialność osobistym majątkiem. Roszczenie o naprawienie szkody przysługuje każdemu członkowi spółdzielni.
Czy zabrakło wyobraźni, czy też jest to przejaw zwykłej głupoty? W każdym razie konsekwencje mogą być ogromne. Nieodpowiedzialni członkowie Rady Nadzorczej i Zarządu będą ponosić odpowiedzialność własnym prywatnym majątkiem.
Autor: Czarek Meszyński
Członek Spółdzielni
Postscriptum
W dniu 23/6/2016 r. spółdzielcy na Walnym Zgromadzeniu wybrali nową, pięcio osobową Radę Nadzorczą. Dwa dni po Walnym Rada się zdekompletowała. Obecnie pracuje w składzie trzy osobowym. W normalnych warunkach zdekompletowana Rada zwołałaby Walne w celu uzupełnienia składu. Gdy następuje zawłaszczenie mienia spółdzielców to jednostki chcą decydować o własności prywatnej.
Najnowsze komentarze