Get Adobe Flash player

spółdzielnia mieszkaniowa „osiedle zacisze”

KOCHANKA PREZESA – nr 1 (355)

Czy Kochanka Prezesa może być członeczkiem spółdzielni mieszkaniowej?

Trzeba zaznaczyć, że Kochanka nie posiada ani mieszkanka, garażyczku, komóreczki nawet piwniczki. Według dwóch wybitnych zaciszański „intelektualistek” jak najbardziej tak, albowiem ma odpowiednie osobiste atuty:

  • długie nogi,
  • kształtny biust,
  • blond loki,

a ponadto ma niezwykle kojący wpływ na Prezesa, gdyż go stymuluje, relaksuje i dopinguje. Są to cechy ważne dla funkcjonowania spółdzielni. Prezes pracuje w nieustannym stresie, mieszkańcy ciągle go się czepiają:

  • opłaty są za wysokie,
  • fundusz remontowy się rozpłynął,
  • grunty są nieuregulowane,
  • księgowość jest niekompetentna itd.

Kochanka Prezesa mówi do niego: Misiaczku ty się niczym nie przejmuj, ty masz większość w Radce Niedazorczej, a Walnym Zebrankiem to się nie martw, musisz tylko skrybę zatrudnić, kiedyś Sprawozdanko Finansowe miało 7 stroniczek, a ty musisz stworzyć epicki dokument, tak mniej więcej na  700 stroniczek, a jak dołożysz sprawozdanka, uchwałeczki, wnioseczki, opinieczki i uzasadnionka  to będzie miało to dwie ryzy papieru. A jak myślisz czy te ludziki z mieszkaniówki to ogarną?, a czy w ogóle to przeczytają? Wątpię i absolutorium masz zapewnione, a jak jakiś buntowniczek Cię zaatakuję to ja go porażę wzrokiem, werbalnie rzucę mu się do gardła i go zasypię pseudo argumentacją i pokrętną logiką – kolejną kadencje masz wygraną. Możesz zawsze na mnie liczyć.

I tu niestety pojawił się BUNTOWNIK. Złożył żądanie do Zarządziku o wykreślenie Kochanki Prezesa z rejestru członków. W sukurs Prezesowi przyszły dwie słynne „ekspertki”  z Zacisza i wydały w imieniu Zarządziku następującą opinię:

Prezes nie podejmie aktualnie żadnych czynności w zakresie wykreślenia Kochanki Prezesa.

Uzasadnienie

Kochanka Prezesa nabyła prawa 30 lat wcześniej jako członeczek założycielek SM. W związku z tym ma dożywocie w Spółdzielni. A biorąc pod uwagę, że ma ogromne zasługi dla rozwoju spółdzielczości w Polsce oraz na fakt, że intensywnie doradza Prezesowi to jej dzieciaczki, wnuczki i prawnuczki też będą miały dożywocie.

I tu pojawił się problemik. Okazało się, że z przeprowadzonej kontrolki wynika jednoznacznie, że ludki z mieszkaniówki mają głęboką frustracje. Prezesik wpadł w panikę, po nockach nie mógł spać, bo przecież wiadomo, że jak ludki z mieszkaniówki wpadły w głęboką depresję to pójdą najpierw na L4, a następnie stracą robótkę i nie będą miały dochodziku. A jak ludki z mieszkaniówki nie będą miały dochodziku to Prezesek też ten dochodzik straci. Prezesika ogarnęła ciemna rozpacz, bo jak z fundusiku na remonciki wyprowadzić pieniążki na wywczasy na Baleary lub Karaiby?

I tu z pomocą przyszła Kochanka: Misiu, ludkom z mieszkaniówki trzeba zapewnić psychoterapię i dostarczyć im psychotropy i to w dużych ilościach – będą otępieni do kwadratu, bezproblemowo będzie można nimi zarządzać. W tym celu trzeba utworzyć w Statuciku funduszek na psychoterapię, Radka Nienadzorcza niech opracuje stosowny regulaminek. W ten sposób zostaniesz Ojczulkiem Opatrzności.

Czarek Meszyński

 

 

Lubię to!(15)Nie lubię tego!(0)

NIELEGAŁ – nr 3 (354)

Nielegał/nielegalnik w rosyjskiej terminologii wywiadowczej: agent albo kadrowy pracownik wywiadu („nielegalnego”), który operuje na terytorium obcego państwa pod przykryciem, bez statusu dyplomatycznego. Organy Spółdzielni dokonały gigantycznego wysiłku aby wprowadzić do Rady Nadzorczej osobę bez stosownych uprawnień tak, by nikt nie zauważył jej geszefciarskiego backgroundu.

Przenosząc to na język spółdzielczy, nielegał to przedstawiciel partykularnej grupy interesów operujący na terenie spółdzielni pod przykryciem, nie posiadający praw członkowskich.

Okazuje się, że postmafijna spółdzielnia dochowała się swojego własnego nielegała.

Piotr Moskwa – nielegalnik spółdzielczy

Piotr Moskwa to członek założyciel postmafijnej spółdzielni i jej Wiceprezes Zarządu w latach 90. XX wieku. Po nabyciu ładnego bliźniaka w 2000 r. zaprzestał uczestniczenia w obradach WZ, nie udzielał się, aż tu nagle pojawił się na Walnym 5 i 17 listopada br. I zaczęło się. Gdy uczestnicy Walnego odrzucili sprawozdanie Zarządu Piotr Moskwa zabrał głos z troskliwą miną: Panie Mecenasie, czy może Pan wyjaśnić jakie będą konsekwencje dla Spółdzielni nie przyjęcie sprawozdania Zarządu?

Ręce opadają, czyżby długoletni Wiceprezes Spółki Akcyjnej nie znał kodeksu handlowego? Otóż wyjaśniam: nie przyjęcie sprawozdania Zarządu w każdym przedsiębiorstwie skutkuje tym, że uczestnicy mogą nie udzielić absolutorium z powodu utraty zaufania, nieprawidłowości, niegospodarności itd.. Katastrofy nie ma, następuje naturalna wymiana Zarządu lub poszczególnych jego członków. Moskwie wcale nie zależało na Spółdzielni tylko na uratowaniu skóry Zarządowi. To nie był jego taki pierwszy występ na Walnym. W czerwcu 2014 r, wszystko wskazuje, że na specjalne zaproszenie Zarządu przybył na WZ by ratować Drugą Prezes z opresji. Ale wystąpienie z 17 listopada 2022 r. przyćmiło jego poprzednie dokonania.

Piotr Moskwa postanowił kandydować do Rady Nadzorczej. To nic, że po nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych w roku 2017 utracił członkostwo. Piotrek jak mały chłopiec tłumaczył się przed Walnym, że ma współwłasność lokalu mieszkalnego z mamusią. A co na to prawo. Przepisy są jednoznaczne.

Art. 3 ust. 5 usm. 

Jeżeli spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu, prawo odrębnej własności lokalu albo ekspektatywa własności należy do kilku osób, czyłonkiem spódzielni może być tylko jedna z nich, chyba że przysługuje ono wspólnie małżonkom.

Art. 45 § 2 ups.

Do rady mogą być wybierani wyłącznie członkowie spółdzielni.

Czyżby szykował się nowy geszeft? Moje źródło informuje, że toczą się zakulisowe działania Zarządu, Rady Nadzorczej i prominentnych członków dotyczące nowego etapu inwestycyjnego – mają być wybudowane domy na tanich działkach.

W związku z tym, że z Piotrem znamy się od lat 90. XX w. zwracam się do niego z publicznym apelem:

Złóż oświadczenie, że rezygnujesz z członkostwa w Radzie.

Każdy przecież może się pomylić, mieć chwilową niedyspozycję…

Mądrość polega przecież na tym, że każde oświadczenie woli może zostać skorygowane, zwłaszcza w obliczu ujawnionych okoliczności.

Na koniec należy zadać pytanie o kondycje intelektualną organów spółdzielni? Zarządu, Rady Nadzorczej, Prezydium Walnego. Jeżeli ustawowe organy nie są w stanie przeprowadzić prawidłowo Walnego Zgromadzenia i to po trzech latach nieprzeprowadzania go, pod osłoną „plandemii”, to czy one są w ogóle zdolne do racjonalnego zarządzania spółdzielnią i cudzym majątkiem?

Czarek Meszyński

POSTSCRIPTUM

5 października br. Zarząd podjął uchwałę w sprawie umowy zlecenia z radcą prawnym Dariuszem Wociórem. Koszt jednej godziny – 369 PLN brutto. Z kontekstu wynika, że dotyczyło to obsługi prawnej WZ. Zatrudnienie prawnika do czuwania nad prawidłowym przebiegu walnego zgromadzenia stawia w bardzo złym świetle organy naszej Spółdzielni. Ponieważ oznacza to, że organy są ciemne jak tabaka w koncie.

Niemniej jednak powróćmy do radcy prawnego. Sytuacja z członkostwem Piotra Moskwy jest zero-jedynkowa. Albo ktoś jest członkiem lub nie, innymi słowy jest się w ciąży lub nie.

Z punktu widzenia prawa, należy ustalić rzeczywisty stan faktyczny, i to było zadaniem radcy prawnego. Czy to była chwilowa pomroczność jasna spowodowanej brakiem wystarczającej ilości tlenu na sali? D. Wociór zamiast skupić się na art. 3 (członkostwo) to bezprzedmiotowo odniósł się do art. 4 (zobowiązania/płatności) usm. A najlepsze było na koniec obrad Walnego – leciało to mniej więcej tak: Jak zapoznam się z dokumentami to będę mógł wydać opinię. Jeden z uczestników Walnego skwitował: To Pan Mecenasie przychodzi na Walne bez znajomości dokumentów?

Proponuję przeprowadzić sondaż wśród czytelników:

Czy radca prawny Dariusz Wociór powinien zwrócić pieniądze? TAK/NIE.

Biorąc pod uwagę że Walne odbyło się 5 i 17 listopada br. (z przerwą) to ilość godzin wynikającej z obsługi prawnej Walnego mogła oscylować pomiędzy 10 -15 godz., co stanowi kwotę 3.690 – 5 535 PLN – znaczna kwota – nieprawdaż?.

 

 

 

Lubię to!(33)Nie lubię tego!(3)

DOPING – nr 2 (353)

Doping – sztuczne podnoszenie wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika metodami wykraczającymi poza normę. Doping jest często szkodliwy dla zdrowia, czasami może wywołać kalectwo lub śmierć, szczególnie jeśli jest stosowany nieostrożnie, bez naukowych podstaw.

Okazuje się, że Zarząd (Ryszarda Uchmańska i Agnieszka Zebrowska) przez lata był na silnym dopingu aplikowanym przez Radę Nadzorczą. Nie wierzycie? Oto dowód:

Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu.”*

W tym miejscu należy zadać pytanie: czy takie działanie RN jest zgodne z prawem?

Jak sama nazwa wskazuje rada nadzorcza nadzoruje pracę zarządu. Zgodnie z art. 44 i 46 Prawa spółdzielczego:

  • Rada sprawuje kontrolę nad działalnością spółdzielni poprzez badanie (…) sprawozdań finansowych.

Innymi słowy rada nadzorcza posiada rozległe prerogatywy, albowiem jest wybierana w wyborach powszechnych przez członków spółdzielni uczestniczących w obradach walnego zgromadzenia. Rada nadzorcza ma obligatoryjny obowiązek pilnowania interesu członków danej spółdzielni. Niestety w naszej Spółdzielni nastąpiło zblatowanie organów tzn.  Zarząd i Rada Nadzorcza zawarły pomiędzy sobą bliski związek. Jest to towarzystwo wzajemnej adoracji, kółko różańcowe, grupa wzajemnego wsparcia, gdzie prawo i interes członków jest mało istotny. Spróbujmy taki stan zapisać za pomocą równania matematycznego:

  • niekompetentny zarząd + niekompetentna rada nadzorcza = niekompetentne decyzje -> do upadku spółdzielni.

Co na to nauka?

„Po pierwsze należy zauważyć, że w przypadku spódzielni mieszkaniowej członkowie rady nadzorczej posiadają przewagę nad członkami zarządu, ponieważ mogą ich praktycznie w każdej chwili odwołać z pełnionej funkcji. Zarząd, mając świadomość tego faktu, dostosowuje swoje działania do sugestii i oczekiwań członków rady.

(…)

Rzeczywistości jest taka, że prawdziwą władzę w spódzielni mieszkaniowej sprawuje dominująca grupa członków rady nadzorczej, a zarząd jest jedynie formalnym wykonawcą sugestii rady i organem legitymizującym formalne i nieformalne wskazówki, podpowiedzi i oczekiwania określonej grupy wpływowych osób, która aktualnie ma w radzie większość głosów.

(,,,)

Znamienne jest to, że posiedzenie rady jest zawsze zręcznie uprzednio przygotowanym przedstawieniem, z podziałem ról do odegrania przez poszczególne osoby, a decyzje o jego wyreżyserowaniu zapadają wcześniej w wąskim kręgu wtajemniczonych. W przeciwieństwie do sytuacji w spółkach akcyjnych, w badanej spódzielni zarząd uczestniczy w każdym posiedzeniu rady nadzorczej, natomiast rada nadzorcza nigdy nie jest zapraszana na posiedzenie zarządu.

Posiedzenie rady jest jedynie oficjalną legitymizacją uprzednio nieformalnie podjętych decyzji w określonym gronie osób.

Nad przebiegiem zaplanowanego porządku obrad czuwa oczywiście prezydium rady, które przede wszystkim chroni zarząd przed dociekliwymi członkami rady, którzy zadają niewygodne pytania, a także dba o to, aby zarząd nie musiał przekazywać członkom rady żadnych dokumentów, bo to jest zbędne.”**

Jak w każdym biznesie w tym również spółdzielniach najważniejsze są finanse.

18 sierpnia 2015 r. skierowałem do Trzeciego Prezesa następującego maila:

Dzień dobry,
proszę uprzejmie o dostarczenie RN następujących dokumentów (stan na 31 lipca 2015 r.):

  • zestawienie obrotów i sald dla kont 200 – 210,
  • zestawienie obrotów i sald dla kont 400 – 490
  • zestawienie obrotów i sald dla kont 700 – 701
  • wyciągów bankowych ze stanem środków pieniężnych zgromadzonych na kontach na 1/1/2015, 30/6/2015, 14/08/2015

Posiedzenie RN zaplanowane jest na 31/08/2015, tak więc sierpień do tego terminu powinien być zamknięty

.Z poważaniem,
C. Meszyński

Otrzymałem taką odpowiedź:

Dzień dobry

Ja na dziś dysponuje danymi z kont na 30/06/2015 i 31/07/2015 poczekam do jutra na 14/08/2015

Planuję jutro pierwszą wizytę w Sekan jako PO Prezesa.

Na 31 szykuję informacje dla RN na temat struktury rachunków i sald. ( jeśli RN mnie zaprosi – poproszę aby to spotkanie ze względu na omawianie statutu i innych regulaminów było wspólne dla RN i Zarządu )

Co do wydruków zestawień i sald na kontach zobaczę co jutro dostanę i dam znać. Czy przed 31 będzie Pan w Warszawie.? Jeśli to możliwe to chętnie bym się spotkał.

Z poważaniem

J. Liebert

a następnie Trzeci Prezes napisał:

Szanowny Panie

W dniu wczorajszym przekazałem wydruki kont (200,400,700) ze stanem na dzień 30/06/2015 oraz aktualne zestawienia sald na rachunkach bankowych od 30/06/2015 do Prezydium Rady Nadzorczej. Mam nadzieję ze będziemy mogli je przedyskutować 31/08/15

Z poważaniem

J. Liebert

Oczywiście żadnych dokumentów finansowych nie otrzymałem, natomiast usłyszałem, że obowiązuje RODO i dlatego nie mogę mieć do nich wglądu – to takie WYBIÓRCZE RODO obowiązujące tylko Meszyńskiego a Lieberta/Markiewicz/Złotek już nie. Dlaczego? Bo ja znam się na „cyferkach” a oni chyba nie, więc swobodnie można im udostępnić wyciągi bankowe bo i tak nic nie zrozumieją?

Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza jest organem kolegialnym?- są ważni i ważniejsi.

Kogo to obchodzi, że rada nadzorcza podlega uniwersalnej zasadzi zapisanej w Prawie spółdzielczym, że prawa i obowiązki są równe dla wszystkich członków.

Trzeci Prezes napisał w dniu 2 września 2015 r. : Od mojego wyboru do Rady zajmuje się głównie sprawami finansów spółdzielni, czego chyba nie można nie zauważyć.

Oj można było zauważyć – jak najbardziej! Przytoczmy kolejne słowa Przewodniczącej Srebrowskiej: W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą.”

Okazało się, że tylko Liebert był oświecony i namaszczony do przeglądania wyciągów bankowych. To jest przecież istna kpina ze zdrowego rozsądku i całkowite lekceważenie transparentności jako podstawowej zasady obowiązującej w spółdzielniach mieszkaniowych. Zdaniem RN to właśnie działania tandemu Liebert/Starzewski miały doprowadzić Spółdzielnie na skraj bankructwa. Skutek zostali odwołani, a WZ nie udzieliło im absolutorium. Symptomatyczne jest, że w historii tej postmafijnej spółdzielni, żaden Zarząd nie poniósł konsekwencji prawnych i finansowych z tytułu swoich poczynań z jednym wyjątkiem, kiedy to prokurator oskarżył członków Zarządu o celowe nieprzeprowadzanie ustawowych lustracji.

Czy takim krętaczom można powierzyć zarządzanie prywatnym majątkiem?

Za czasów prezesury Lieberta wydano z kasy Spółdzielni ok. 800 tys. zł na pseudo-odwodnienie i jakieś tam pseudo-remonty. A kto zasiadał w latach 2016 – 2018 w RN? Oczywiście nasza Prymuska. A kto uchwalał plany gospodarczo – finansowe? Oczywiście m.in. nasza Prymuska, a teraz roni krokodyle łzy.

Srebrowska to taki spółdzielczy piroman najpierw podpala, a potem gasi pożar w finansach Spółdzielni.

Rozpoczął się 28 rok trwania dysfunkcyjnej Spółdzielni o strukturze postmafijnej. Ile razy Rada Nadzorcza odwołała Prezesa/Zarząd w ciągu tych lat? – tylko dwa razy, kiedy niezadowolenie mieszkańców sięgnęło zenitu. Czy tak powinna działać solidna, przestrzegająca prawa Rada?

A na koniec wisienka na torcie. Srebrowska nie tylko dokonała samodenuncjacji (W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa) zadenuncjowała również członkinie Zarządu Uchmańską i Żebrowską: Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, (…) kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne.

Takie stwierdzenie jest jednoznaczne, że u Czwartej Prezes i Kolejnej Wiceprezes występują braki kompetencyjne. Szkoda tylko, że tak późno, po czterech latach Rada Nadzorcza się zorientowała.

Czarek Meszyński

*

Szanowni Członkowie i Członkinie SM „Osiedle Zacisze”!

Przed nami nietypowe i bardzo ważne dla przyszłości Spółdzielni Walne Zgromadzenie Członków.

Przede wszystkim jest to Walne Zgromadzenie Wyborcze, ponieważ z dniem zakończenia WZ kończy się kadencja Rady Nadzorczej. Dla trzech z pięciu Członkiń RN jest to koniec drugiej kadencji, a więc dobiegł do końca maksymalny dozwolony okres ciągłego pełnienia funkcji. Dwie pozostałe Członkinie nie planują kandydować na drugą kadencję.

Rada Nadzorcza jest obowiązkowym organem Spółdzielni, co oznacza, że bez niej nastąpi likwidacja Spółdzielni.

W praktyce oznacza to, że nie będziemy mogli zakończyć obrad, dopóki nie wybierzemy minimum 5 osób do pracy w Radzie Nadzorczej nowej kadencji, albo poprzez brak wyboru Rady Nadzorczej będziemy musieli rozpocząć proces likwidacji Spółdzielni i pozostawić zarządzanie nią likwidatorowi. Należy zaznaczyć, że likwidator będzie pobierał wynagrodzenie, którego wysokości nie będą mogli kształtować członkowie Spółdzielni. Nie będą też mieli wpływu na jego pracę.

Największym i najtrudniejszym zadaniem nowej RN będzie stworzenie trwałej struktury zarządzania i administrowania Spółdzielnią. Doświadczenie odchodzącej RN wyraźnie przemawia za tym, że w warunkach finansowych i organizacyjnych oferowanych obecnie, stworzenie trwałej struktury jest NIEMOŻLIWE. Stanowi to ogromne zagrożenie dla działalności Spółdzielni i wymaga pilnej zmiany. W 2018 roku udało się uratować Spółdzielnię od bankructwa i wyprowadzić ją na prostą. Było to uzależnione od intensywnego wsparcia działań operacyjnych Zarządu przez członkinie Rady Nadzorczej, które swoją nieodpłatną, społeczną pracą, znacznie wykraczającą poza obowiązki ustawowe i statutowe, kompensowały braki kadrowe, kompetencyjne i nierynkowy poziom wynagrodzenia członków Zarządu. Było to rozwiązanie wyłącznie doraźne i nie ma możliwości, aby funkcjonowało nadal.

Apelujemy więc zarówno o kandydowanie do Rady Nadzorczej, jak też o liczne przybycie na wybory. Aby zapewnić ciągłość działania Spółdzielni, członkinie RN, których okres pełnienia funkcji dobiegł końca deklarują wsparcie nowej Radzie Nadzorczej.

Walne Zgromadzenie ze względu na epidemię/stan zagrożenia epidemicznego i obowiązujące przepisy nie mogło odbyć się w 2020 i 2021 r. Mamy więc do przyjęcia sprawozdania za 3 lata.

Sprawozdania finansowe, z działalności Spółdzielni oraz Rady Nadzorczej, jak też protokoły z lustracji dostępne są na stronie www.osiedlezacisze.pl. Zapoznajcie się Państwo z ich treścią, w ten sposób usprawnicie obrady. Nie będziemy odczytywać tych dokumentów na WZ.

Przypominamy też, że Walne Zgromadzenie jest po to, aby podejmować decyzje i dyskutować o sprawach całej Spółdzielni, a nie o sprawach poszczególnych właścicieli czy nieruchomości. Kompetencje organów Spółdzielni, w tym najważniejszego organu Spółdzielni – Walnego Zgromadzenia, określa ustawa Prawo spółdzielcze.

Do zobaczenia na Walnym Zgromadzeniu

w imieniu Rady Nadzorczej SM „Osiedle Zacisze”

Urszula Srebrowska
Przewodnicząca Rady Nadzorczej
——————————————
Treść powyższego maila będzie przedmiotem mojej szczegółowej analizy w następnych wpisach.
——————————————

**

Złożoność relacji pomiędzy organami spódzielni mieszkaniowej – teoria i praktyka. Dr Waldemar Walczak (pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Łódzkiego), 4(36) 2013 Przegląd Corporate Governance

 

Post scriptum

W roku 1995 r. był jeszcze jeden zewnętrzny prezes, który niestety w wyniku prowadzonych intryg został odwołany. W mojej punktacji oznaczony jest cyfrą zero, nie dlatego że nie był profesjonalistą tylko dlatego, że oprócz kilku najstarszych starzem członków nikt o jego istnieniu nie wie.

Lubię to!(25)Nie lubię tego!(2)

PERMANENTNE PITU – PITU nr 1 (352)

Organy dysfunkcyjnej Spółdzielni uprawiają permanentne pitulenie. Co to jest pitulenie? Zgodnie z definicją Słownika PWN:

  1. posp. grać nieumiejętnie na jakimś instrumencie, zwłaszcza strunowym,
  2. posp. mówić głupstwa; też: kłamać.

W ujęciu drugiej definicji są to przodownice spółdzielcze Urszula Srebrowska i Agnieszka Żebrowska, albowiem  regularnie chodzą na pielgrzymki sądowe i kwestują na Osiedlu opowiadając androny. Na przykład: wszyscy muszą ponosić koszty utrzymania terenów do wspólnego korzystania. W art. 4 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych taki termin nie występuje. Ale to dla Zarządu to nie problem, ponieważ postawiły znak równości pomiędzy terenami do wspólnego korzystania a mieniem spółdzielni. Pod względem logicznym jest to poprawne, ale…

Spółdzielnia Mieszkaniowa Osiedle Zacisze w Warszawie to GOŁODUPIEC, nic nie posiada, nie ma żadnego mienia. Siedziba Spółdzielni zgodnie zapisem w księgach Krajowego Rejestru Sadowego znajduje się w skrzynce pocztowej, zaś tymczasowe biuro Spółdzielni położony jest w piwnicy, która użytkowana jest na mocy prawa kaduka. Do annałów przejdzie stawiana teza przez nasze Przodownice, że za boisko i plac zabaw muszą wszyscy płacić, nawet małżeństwo, które ukończyło 81 rok życia, a niech tam rypią sobie w gałę, są bowiem już na emeryturze i mają dużo wolnego czasu. Jak powiedział klasyk: „Haratanie w gałę  to zajęcie dla dżentelmenów”. Problem polega na tym, że były to inwestycje całkowicie nielegalne. Z aktu notarialnego wynika jednoznacznie, że na tych działkach miały powstać pawilony rzemieślniczo – usługowe. Gdyby one zostały wybudowane to mieszkańcy mieliby pożytki w postaci opłat czynszowych, a ich opłaty za mieszkania i garaże znacznie by się obniżyły. Pierwsza Prezes postanowiła zrobić prywatę i wybudowała dla swoich synków i ich kolegów boisko, a co tam niech młodzież sobie harata w gałę. Problem tkwi w tym, że w dokumentach Spółdzielni nie ma żadnej uchwały w tym zakresie. Jako członek Rady Nadzorczej usłyszałem wtedy od Pierwszej Prezes, że jest to realizacja projektu dewelopera. Było zwykłe kłamstwo, celowe wprowadzenie mieszkańców w błąd, gdyż projekt ten nie przewidywał w tym miejscu terenów rekreacyjnych. Należy zadać pytanie: Czy Spółdzielnia ma podstawę prawną by pobierać opłatę za „coś”, co powstało nielegalnie? Zdawałoby się, że jest to pytanie retoryczne, ale nie dla naszych Przodownic. Stanowczo twierdzą, że Spółdzielnia nie mogła wybudować pawilonów usługowych, ponieważ zmienił się plan zagospodarowania miejscowego, zamiast pawilonów można budować tylko mieszkaniówkę.

A jakie są fakty? Boisko i plac zabaw powstały w roku 2000, zaś Plan Zagospodarowania Przestrzennego został uchwalony 16/10/2006 r. tj. 6 lat po urządzeniu boiska i placu zabaw. Przodownicom umknęło 6 lat z życia Spółdzielni.

Spółdzielnia jest następcą prawnym dewelopera powiązanego z Mafią Wołomińską, jej cichym udziałowcem był Henryk Niewiadomski znany jako „Dziad”  posiadający wówczas na Osiedlu kilka nieruchomości w tym dwa, dwupoziomowe apartamenty, a jego syn został zastrzelony w pobliżu naszego Osiedla – praktycznie na moich oczach.

Mafii Wołomińskiej już nie ma, Pruszkowskiej Mafii też, ale postmafijna Spółdzielnia trwa.

Model biznesowy tej dysfunkcyjnej Spółdzielni jest następujący:

Wszystkie przychody i koszty księgować do „wspólnego worka”, a następnie założyć dren do portfeli spółdzielców. Prosty model biznesowy, jak najbardziej, nikt się nie zorientuje ile pieniędzy można wydrenować. Niestety dla Zarządu w roku 2007 weszła w życie nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, która nakazywała zarządom rozliczanie każdej nieruchomości oddzielnie. Patolożka udawała, że taki obowiązek nie istnieje. Dopiero przyciśnięta do muru zaczęła niemrawo i nieudolnie po wielu latach próbować ten ustawowy obowiązek realizować. Policzmy sobie, od 2007 r. minęło już 15 lat, a tu rozliczenia przypadające oddzielnie na każdą nieruchomość są nadal nietransparentne.

Jeżeli nieudała się z mieszkaniami to zaczęto stosować „wspólny worek” dla garaży. Nie ważne jest, że garaże znajdują się w 10 różnych budynkach i generują różne koszty, gdyż jedne są systematycznie zalewane podczas burz wiosennych i letnich a inne nie. Ale to było za mało. Wiadomo, że w miarę jedzenia apetyty rośnie. Więc wymyślono Tereny do Wspólnego Korzystania. Usiadły Panie z Zarządu i RN i zaczęły sumować trawniczek do trawniczka, klombik do klombiku, rabatkę do rabatki, uliczkę do uliczki, chodniczek do chodniczka i oczywiście boisko i plac zabaw. Wyszło im tak zierka abaut  500 000 PLN rocznie za utrzymanie tych terenów. Ładna sumka, można się obficie pożywić. Pikanterii dodaje fakt, że dwie główne ulice Osiedla w znacznym stopniu są miejskie, pozostałe dwie mają status ulic prywatnych, natomiast trawniki są na działkach budowlanych na których posadowione są budynki, a koszty powinny być rozliczane oddzielnie dla każdej nieruchomosci. Spółdzielnia jest jedynie właścicielem dwóch małych trawników o łącznej powierzchni ok. 150 m2, niech będzie – 200 m2. Perfidia czy arogancja? W czasie stanu wojennego krążył taki dowcip: Ilu milicjantów potrzebnych jest do wkręcenia żarówki? Trzech! Jeden trzyma drabinę, drugi podaje żarówkę, a trzeci ją wkręca.

Ile feministek potrzeba do wkręcenia żarówki? – Dziesięć. Jedna wkręca, a pozostałe dziewięć tworzą grupę wsparcia dla tej pierwszej. I tak właśnie jest w naszej Spółdzielni. Organy w 100 % zostały sfeminizowane – same kobitki. Okazuje się, że u nas tylko płeć piękna zna się na zarządzaniu nieruchomościami: remonty, ekipa sprzątająca, ogrodnicy, odśnieżanie, konserwacja itd.

Konkluzja: o tempora, o mores!

Takie czasy, takie obyczaje, nieudacznicy życiowi szukają schronienia w spółdzielniach mieszkaniowych by przy pomocy nielegalnej, ekonomicznej kroplówki utrzymać się na powierzchni, a czasy są ciężkie, Na wolnym rynku tylko profesjonaliści znajdują dobrze płatną lub w miarę dobrą pracę a inni, no cóż..

Czarek Meszyński

Lubię to!(40)Nie lubię tego!(0)

3-OSOBOWY ZARZĄD -Nr 10 (351)

Spółdzielnia „Osiedle Zacisze” powstała całkowicie przez przypadek w roku 1995. Jej celem było przejęcie majątku i długu od dewelopera oraz dokończenie budowy Osiedla. Było to zdarzenie gospodarcze bez precedensu, albowiem był to pierwszy i chyba jedyny przypadek w Polsce. O ile 3-osobowy Zarząd miał swoje uzasadnienie na początku działalności Spółdzielni – negocjacje z bankiem, wierzycielami, nadzór inwestorski, zawieranie umów itd. – obecnie, kiedy to Spółdzielnia sprawuje tylko funkcje administratora tak rozbudowany stan osobowy Zarządu nie znajduje w praktyce uzasadnienia. Od 2012 r. publicznie twierdziłem, że w tak małej Spółdzielni, 143 lokale mieszkalne, Zarząd powinien być jednoosobowy, przy silnej, profesjonalnej Radzie Nadzorczej. Nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia taki przerost administracyjny, który pociąga za sobą olbrzymie koszty:

  • Wynagrodzenie Zarządu – 166 800,00 zł,
  • Obsługa księgowa – 72 000,00 zł,
  • Administracja – 89 999,10 zł.

Razem 328 799, 10 zł rocznie.

Są to astronomiczne koszty, które można tylko rozważać w kategorii absurdu.

Czym zajmuje się Zarząd tak sowicie opłacany? Na dobrą sprawę trudno jest powiedzieć, ponieważ „zabunkrował się” w piwniczce (siedziba Spółdzielni) i tylko zdalnie zajmuje się problemami mieszkańców. Nie ma też pewności, czy w ogóle przychodzi/przyjeżdża do pracy. A może „siedzi sobie na tarasie” popijając chłodną lemoniadę i tylko sporadycznie odbiera telefony lub odpisuje na maile. Agnieszka Żebrowska – Wiceprezeska – regularnie widziana jest na spacerach z psem. Mieszkańcy Osiedla w sposób humorystyczny określają ją jako specjalistkę od odpadów komunalnych, gdyż zna się na śmieciach. Niezła fucha za 4 500,00 zł brutto miesięcznie, w skali roku to kwota 54 000,00 zł. Od wielu lat członkowie Zarządu są nieprawidłowo zatrudniani na podstawie  uchylonego przepisu o powołaniu. W tym miejscu warto jest przytoczyć stanowisko Krajowej Rady Spółdzielczej wyrażone przez lustratora:

  • „(…)umowa o pracę wprowadza większą stabilność relacji zarówno dla spółdzielni jak i dla zatrudnionego członka zarządu. Krajowa rada Spółdzielcza stoi na stanowisku, że członkowie Zarządu powinni być zatrudnieni na etacie i wynagradzani na warunkach rynkowych. Dopiero taka relacja właściwie zabezpiecza interesy Spółdzielni.” – pisownia oryginalna.

Gwoli wyjaśnienia należy wskazać, że przez wiele lat wynagrodzenie pobierał tylko prezes Zarządu, który był zatrudniony na umowę o pracę, pozostali członkowie pracowali społecznie. To się zmieniło od połowy 2011 r.

PORÓWNANIE

Porównajmy dwie warszawskie spółdzielnie mieszkaniowe:

  • Spółdzielnia Mieszkaniowa „Zwycięzców” z siedzibą na Saskiej Kępie. Powierzchnia użytkowa osiedla to 14.551,45 m2. W skład jego jako odrębnej nieruchomości wchodzi 5 budynków mieszkalnych oraz pawilon usługowy z garażami i administracją z pomieszczeniami do ćwiczeń rehabilitacyjnych. Klub, w którym znajdują się urządzenia rehabilitacyjne tj. bieżnia, rowerki, stepper, orbitek magnetyczny oraz atlas dostępne są dla mieszkańców osiedla codziennie w godzinach otwarcia Spółdzielni. Dodatkowo prowadzona jest gimnastyka oraz wykonywane masaże lecznicze. Zaletą Spółdzielni jest jej położenie, połączone ze środkami komunikacji miejskiej. Ponadto SM ma pożytki w postaci przychodów z umieszczonych na elewacji bilbordów, anten GSM oraz czynszu z pawilonu usługowego.
  • Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze” z siedzibą na Zaciszu/Targówek. Powierzchnia użytkowa 143 lokali mieszkalnych wraz z garażami jest zbliżona. Brak jest lokali usługowych, klubu osiedlowego, ćwiczeń rehabilitacyjnych oraz nie jest prowadzona gimnastyka i masaże lecznicze.

Na pierwszy rzut oka widać, że czynności są o wiele większe w zarządzaniu w pierwszej spółdzielni niż w drugiej.

Dlaczego dokonałem zestawienia tych dwóch SM? Z prostego powodu, a mianowicie zakończył się trzyetapowy konkurs na członka Zarządu, który wyłonił Jacka Popławskiego.

Pan Jacek Popławski był swego czasu prezesem SM „Zwycięzców” i piastował to stanowisko w pojedynkę, nie potrzebował pomagierów w postaci wiceprezesa i członka Zarządu. Można? Można! Tylko trzeba chcieć i umieć.

Cyryl Parkinson sformułował następujące prawo:

„Klasa urzędników jest rodzajem raka społecznego, który rozrasta się kosztem zdrowego organizmu i – jak rak – zabije go, jeżeli się nie położy tamy jego rozwojowi”

Zaś francuski pisarz i polityk Andre Malraux pisał:  „tak trudno jest się pozbyć biurokratów, ponieważ należą oni najprawdopodobniej do narodowych zabytków.”

Thorstein Veblen zdefiniował klasę próżniaczą, określaną niekiedy też jako klasę pasożytniczą nastawioną na konsumpcję a nie na pracę.

Na koniec chciałbym zacytować słowa prezydenta Ronalda Reagana, które celnie ujmują zjawisko rozbudowanej administracji:

„Biurokracja ze wszystkich rzeczy ziemskich jest najbliższa życiu wiecznemu: raz ustanowiona, nigdy się nie kończy”.

REASUMUJĄC

Moja mała Spółdzielnia, by nie rzec, że jest w skali mikro ma rozbudowaną administrację pochłaniającą każdego roku bajońskie sumy. Pod przewodniczącą Urszulą Srebrowskiej zwaną SOŁTYSOWĄ Rada Nadzorcza akceptuje ten proceder. Jak określić te niekompetentne organy? Klasą próżniaczą? Klasą pasożytniczą? Klasą darmozjadów? Klasą urzędniczą, która jest rodzajem raka społecznego/spółdzielczego? W mojej ocenie wszystkie powyższe terminy adekwatne są do dysfunkcyjnej Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”.

Czarek Meszyński

 

Lubię to!(54)Nie lubię tego!(2)

ANDRONY -Nr 4 (345)

25 czerwca 2019 roku odbyło się Walne Zgromadzenie SM „Osiedle Zacisze”. W protokole WZ znajdujemy następujące perełki:

  • Urszula Uchmańska (upoważniona przez członka 377, a prywatnie córka prezeski Ryszardy Uchmańskiej) powiedziała –” słyszałam taką rzecz, że Spółdzielnia sprzedawała taniej mieszkania „na rowie”
  • Zaś Julita Złotek (długoletni członek Rady Nadzorczej oraz Zarządu, a prywatnie żona wysokiego funkcjonariusza milicji obywatelskiej Mirosława Złotek) stwierdziła – ” Oczywiście. Tak było”.

To są androny. Ok. 80% lokali „na rowie” były sprzedawane przez PB „DOLCAN” po normalnej cenie, a tylko ok. 20% mieszkań było sprzedane przez Spółdzielnie po rynkowej cenie. Różnica w cenie wynikała tylko z faktu, że ci co podpisali umowę w roku 1992 za metr kwadratowy płacili 400 USD z powodu, że kupowali „dziurę w ziemi” (tak jak ja), a gdy budynki już stały cena wzrosła do 500 USD.

Albo Urszula Uchmańska jest tak zakręcona, że nie kojarzy faktów, albo jest klakierem swojej matki i wygaduje farmazony. Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ mieszka w lokalu należącym do swoich rodziców, a oni kupili cesję od mojego rodzonego brata, zaś on podpisał umowę z PB „DOLCAN”. Innymi słowy, z faktów wynika, że rodzina Uchmańskich  ma pełną wiedzę, kto wybudował Osiedle, a kto je dokończył. Pikanterii dodaje fakt, że prezeska Uchmańska na wniosek czterech członków Spółdzielni dotyczącym wykupu rowu odpowiedziała:

  • Aktualnie nie ma na to funduszy. W 2012 r. był wniosek na Walnym Zgromadzeniu, żeby utworzyć fundusz na wykup rowu, ale nie został utworzony. Ubolewam nad tym, ale pieniędzy na ten cel nie ma.

KOMENTARZ

Ryszarda Uchmańska mija się z prawdą, ponieważ taki fundusz został utworzony i wpisany do Statutu. To, że poszczególne Zarządy nie wyliczyły należnej kwoty, a następnie jej nie pobierały jest to dowodem na niedopełni obowiązków, gdyż to jest czynem zabronionym w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stypizowanym w art. 155 kk, oraz przez analogię do art. 231 kk. przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk  Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?

Gamonie Zarządu nie potrafili przez 9 lat naliczyć przybliżonych stawek. Załóżmy, że każdy lokal by płacił na fundusz na wykup nieuregulowanych tylko po 20 zł to byśmy otrzymali następującą kwotę: 20 zł x 143 (lokale) x 12 miesięcy x 9 lat = 308 880 zł.

W mojej opinii takie rozwiązanie byłoby sprawiedliwe i solidarne.

A gdyby nawet założyć, że by został przyjęty inne algorytm, to „ROWIANIE” wpłacając chociażby tylko po 50 zł przez 9 lat też by uzbierali kwotę na wykup rowu.

Z powyższego wynika, że Spółdzielnia nie jest zainteresowana wykupem rowu z prostego powodu: Zarząd by stracił ciepłe posadki i dlatego przez 26 lat pozoruje działania z wykupem rowu, mataczy i w sposób bezczelny oszukuje spółdzielców.

Cytując Wojciecha Cejrowskiego: WSZYSCY VON!!!

  • Z dokumentów Spółdzielni wynika, że nadwyżka budżetowa w okresie istnienia Spółdzielni wyniosła ok. 1 500 000,00 zł i te pieniądze przez poszczególne Zarządy zostały zdefraudowane! Ponadto należy wskazać, że pocztą pantoflową organy Spółdzielni rozpowszechniały nieprawdziwą informację, że ci którzy nabyli mieszkania z wadą prawną, gdyż ich lokale były posadowione na nieuregulowanym gruncie były świadome i zapłaciły mniej.

Agnieszka Żebrowska – Wiceprezes, ponoć zaprzecza, że Spółdzielnia nie jest następcą prawnym PB „DOLCAN. To ja mam pytanie: Jakim cudem Spółdzielnia stała się posiadaczem Osiedla? Proponuję: więcej pokory i pracowitości, te wszystkie dokumenty są w zasobach Spółdzielni. Ponadto jest taka instytucja jak Księgi Wieczyste, z których jednoznacznie wynika, że Spółdzielnia przejęła Osiedle za dług i zobowiązania. Mieszkańcy lokali „na rowie” są obecnie wierzycielami Spółdzielni. Czy to jest takie trudne do zrozumienia? Czy Pani musi opowiadać ciągle hocki-klocki?

APELUJĘ: Ryszardo Uchmańska przestań pleść trzy po trzy, dobrze wiesz, co masz na sumieniu, ukryłaś znaczną kwotę ze sprzedaży działek inwestycyjnych w wysokości 400 000,00 zł netto, biorąc pod uwagę fakt, że jest to nadwyżka bilansowa, a taka uchwała na tę kwotę nie została przygotowana przez Zarząd. Jak komuś się wydaję, że my członkowie Spółdzielni na to się zgodzimy – to się grubo mylicie. Jeżeli jedna złotówka zniknie to poniesiecie tego konsekwencje. A na koniec mam pytanie: a gdzie jest Rada Nadzorcza? Rada jest organem nadzoru i kontroli nad prawidłowym funkcjonowaniem Spółdzielni, a w szczególności zobowiązana jest sprawować kontrolę nad Zarządem. Za chwile miną dwa lata, a Rada Nadzorcza nie ma kontroli nad nadwyżką bilansową w wysokości ponad 400 000,00 zł.

Czarek Meszyński

Lubię to!(56)Nie lubię tego!(1)

Opinia Prawna – Nr 3 (344)

W roku 2020 Zarząd Spółdzielni zamówił opinię prawną, w której zadał 5 szczegółowych pytań. Kluczowe pytania to są dwa pierwsze:

Pytanie nr 1: Kto ponosi koszt wykupu gruntu pod budynkami Spółdzielni w świetle obowiązujących przepisów (…)? Czy koszt obciąża wszystkich członków, czy tylko członków, których lokale znajdują się na nieuregulowanym gruncie i według jakiego klucza te koszty należy podzielić?

Pytanie  nr 2: Z jakich środków Spółdzielnia może sfinansować zakup gruntów, zakładając, że termin wykupu może być sprawą niezbyt odległą, a Spółdzielnia nie ma na ten cel zgromadzonych środków? Ewentualnie jak i z jakiego tytułu przeprowadzić zebranie potrzebnych środków od członków Spółdzielni?

Opinia została sporządzona przez Kancelarię Radcy Prawnego Dariusza Wocióra i  oparta jest na aktualnych przepisach prawa.

KONKLUZJA

Spółdzielnia powinna sfinansować nabycie gruntów z wpłat osób, którym przysługuje prawo do lokali na podstawie Statutu i regulaminów (…).

Wyliczenie na każdą osobę, które przysługuje prawo do lokalu kosztów nabycia gruntów w jej nieruchomości (proporcjonalnie do powierzchni każdego lokalu), podjęcie przez Radę Nadzorczą uchwał o obciążeniu finansowym ww. osób i poinformowanie pisemne ww. osób o  konieczności i zasadach zapłaty.

Opinia pod względem de jury jest pod pewnym zastrzeżeniem prawidłowa, natomiast pod względem de facto – chybiona, ponieważ jest nieadekwatna do rzeczywistego stanu faktycznego.

Osiedle Zacisze zostało wybudowane ze środków własnych, kredytów oraz wpłat klientów PB „DOLCAN”. Pierwszy etap został zakończony na przełomie 1994/95 „pod klucz” w postaci budynków przy ul. Uznamskiej, Wyspowej, Wolińskiej – w sumie 9 klatek.

Budynki przy ul. Wyspowa nr 9-19 –  był to stan surowy zamknięty. Budynki przy Wilków Morskich i Róży Wiatrów – stan częściowo zamknięty. A zatem developerem był PB „DOLCAN”, a Spółdzielnia jedynie dokończyła budowę tylko kilku budynków i to w nienajlepszym standardzie. Jedynym „autorskim” projektem Spółdzielni była budowa pięciu bliźniaków przy ul. Korsarskiej i wybudowanie dwóch domów wolnostojących w tym jeden posadowiony na nieuregulowanym gruncie.

W tym miejscu dochodzimy do konstatacji:

Następcom prawnym PB „DOLCAN” była SM ” Osiedle Zacisze”, która przejęła aktywa i pasywa tzn. przejęła nakłady inwestycyjne w postaci nieruchomości zabudowanych i niezabudowanych, przyłączy do mediów, roszczeń prawnych wobec dłużników oraz długu wobec Banku PBK, Skarbu Państwa, ZUS-u, UNIBUD-u, prywatnych wierzycieli ( ok. 20 osób, w tym Henryka Niewiadomskiego „DZIADA”) oraz klientów PB „DOLCAN”, z którymi zostały zawarte umowy przedwstępne sprzedaży nieruchomości (przyrzeczenia przeniesienia własności do zakontraktowanych lokali). Ten stan prawny wynika z dwóch zawartych umów przejęcia długów w formie aktów notarialnych, które znajdują się w moim archiwum prywatnym. Należy wskazać, że w stosunku do wszystkich wierzycieli my członkowie SM „Osiedle Zacisze” finansowo się wywiązaliśmy. Jedynie dysfunkcyjny Zarząd Spółdzielni w  stosunku do grupy osób, z którymi PB „Dolcan zawarł  przedwstępne umowy Spółdzielnia przez 26 lat nie chciała/nie potrafiła/nie życzyła sobie by „rów” został uregulowany. Dlaczego? Bo Spółdzielnia ma trwać, nieudolny, niekompetentny, nieuczciwy, pozbawiony kwalifikacji zawodowej/profesjonalnej Zarząd nie znalazby dobrze płatnej pracy na wolnym rynku. Jedyne miejsce to ciepła synekura w Zarządzie. Spółdzielnię zakładaliśmy na 2 lub 3 lata potem miały powstać wspólnoty. Obecnie Spółdzielnia trwa już 26 lat i nie ma zamiaru się zlikwidować. Przez 26 lat miała 1 500 000,00 zł nadwyżki budżetowej, co pozwolimy na ok. 10-krotne wykupienie „rowu”. Pieniądze zniknęły, a „rów” pozostał, pomimo że UNIBUD na sąsiednim osiedlu potrafił uregulować „rów” na początku lat 2000.

Opinię radcy prawnego Dariusza Wocióra uważam za rzetelną ze względu na fakt:

Powyższa opinia oparta została na informacjach dostarczonych przez Spółdzielnię, co powoduję, iż zawarte w niej stwierdzenia są aktualne pod warunkiem prawdziwości, poprawności i aktualności przekazanych analizy danych.

Bezspornym jest, że Zarząd nie przekazał pełnej wiedzy o rzeczywistym stanie faktycznym dotyczącym Osiedla w celu sporządzenie opinii prawnej w sposób prawidłowy.

W protokole lustracji za lata 2000 -2006 na stronie 22 czytamy: Stan prawny gruntów został uregulowany. Jak twierdzą spółdzielcy o rowie dowiedzieli się dopiero w roku 2007 tj. po 13 latach od powstania Spółdzielni.

Ponadto należy dodać, że Zarząd w latach 1995-2006 ukrywał fakt istnienia nieuregulowanych gruntów. Potwierdzają to dwa protokoły z lustracji, które na podstawie oświadczenia Zarządu stwierdzają, że wszystkie grunty są uregulowane. Dlaczego taka sytuacja powstała? Czytelnicy muszą już sami na to pytanie odpowiedzieć.

Przeglądając i archiwizując dokumenty Spółdzielni natrafiłem na Sprawozdanie Zarządu za okres od 01.06.2002 r. do 31.05.2003 podpisane przez Ewę Kustrę noszącą później nazwisko Dąbrowa – Prezesa Zarządu, Jerzego Kobylińskiego – V-ce Prezesa, Roberta Grabowskiego – Członka Zarządu na ostatniej stronie czytamy: „W minionym  roku Zarząd Spółdzielni wielokrotnie występował do Urzędu m.st. Warszawy o przyznanie prawa wieczystego użytkowania do działki gruntu o pow. 2 440,0 m kw, dla której urządzono Księgę Wieczystą nr 139364 – wszyscy znają tę działkę jako rów melioracyjny.”

W liście prolustracyjnym z dnia 31.03.2007 r. na stronie 4, akapit 3 czytamy: Z ustaleń lustracji wynika, że stan prawny gruntów będących we władaniu Spółdzielni jest uregulowany, co umożliwiło realizację przez Zarząd postanowień ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych dotyczącą określenia przedmiotu odrębnej własności lokali.”

Jest to dobitny dowód, że Zarząd celowo wprowadzał w błąd podmiot przeprowadzający lustrację i członków Spółdzielni.

Na koniec należy stwierdzić: Zgodnie z ustawą Prawo budowlane jeśli składamy wniosek o pozwolenie na budowę lub też działamy na podstawie zgłoszenia, to musimy mieć prawo do dysponowania nieruchomością. Oznacza to dokładnie tyle, że nie musimy być formalnie właścicielem gruntu. Warto jednak mieć pozwolenie na budowę od formalnego właściciela. I to najlepiej na piśmie. Miasto wydając pozwolenie na budowę PB „DOLCAN” – który budował w systemie deweloperskim tj. po przekazaniu lokalu musi nastąpić przeniesienie własności w formie aktu notarialnego – zakładało na podstawie ustaleń z inwestorem przeniesienia prawa do zasypanego rowu melioracyjnego. Taka procedura została zastosowana przez Miasto w stosunku do sąsiedniego osiedla wybudowanego przez UNIBUD.

Czarek Meszyński

Lubię to!(55)Nie lubię tego!(0)

113 TYSIĘCY – Nr 1 (342)

W piśmie z dnia 20 marca 2020 r. podpisane przez Ryszardę Uchmańską, drugi podpis nieczytelny, bez pieczątki, pismo utrzymane w żargonie księgowym – taka nowomowa finansowa, aby nikt nie mógł zrozumieć o co chodzi.- Ryszarda Uchmańska upiera się, że musiała ponownie pobrać 113 099,82 zł by w rozrachunkach był porządek.

A jak było naprawdę? W roku 2014 Zarząd dwukrotnie złamał prawo.

  • Pierwszy raz, w trybie art.  20 ust. 2 u.s.m nie miał prawa do wypowiedzenia umowy o budowę bliźniaków.
  • Drugi raz, koszty związane z projektem budowlanym z powództwa Leszka Zaremby, według sprawozdania Zarządu za rok 2012 zostały uregulowane w całości, były bezprawnie pokryty z funduszu remontowego lub z eksploatacji.
  • Potwierdza to bilans ze sprawozdania finansowego za 2012 r. środki pieniężne w kasie i na rachunkach wynosiły tylko 15 825,21 zł (poz .Aktywa, B Aktywa obrotowe III 1. c) a w roku 2010 w kasie było 231 070.91 zł. Ponad 200 tys. zniknęło w ciągu  dwóch lat. Żeby nie utracić płynności finansowej Spółdzielnia zwróciła się do banku o otwarcie lini kredytowej w rachunku bieżącym.

Zgodnie z ustawą o rachunkowości, każde zdarzenie gospodarcze powinno być zaksięgowane w terminie jego wystąpienia. Spłata należności w stosunku do architekta i inwestora zastępczego zostały niewątpliwie wyksięgowane w roku 2012.

Z tego wynika prosty wniosek, że należności związane z zaniechaną inwestycją zostały pokryte 8 lat temu, a Ryszarda Uchmaeńska ponownie chce zapłacić za architekta i inwestora zastępczego pomimo, że dawno oni dostali już tę forsę. Mamy dowód, jak Zarząd pod przywództwem Ryszardy Uchmańskiej chce bezprawnie wyprowadzić 113 tys. zł.

Uchmańska pisze: Spółdzielnia nie pokryła po raz drugi kosztów w wysokości 113 099,82 zł, jedynie dokonała ich rozksięgowanie.Tylko „Biedaczka” zapomniała na jakie konto nastąpiło to rozksięgowanie.

A najlepsza jest teza Uchmańskiej: Kwota 113 099,,02 zł powróciła do środków przeznaczonych na pokrycie bieżących zobowiązań Spółdzielni.

A ja się pytam, jakie Spółdzielnia ma zobowiązania? Nie prowadzi pozostałej działalności gospodarczej, jedynym jej  zadaniem jest zarządzanie nieruchomościami uprawnionych.  Jest zwykłym zarządcą nieruchomościami, co dostanie od uprawnionych to zgodnie z prawem może wydać. Nie ma własnych pieniędzy, ani własnych kosztów.

Pismo z dnia 20 marca 2020 r. jest jednoznacznym dowodem, że Zarząd patologicznej i dysfunkcyjnej Spółdzielni pod przywództwem Ryszardy Uchmańskiej chce wyprowadzić z  kasy 113 tys. zł złotych.

Spółdzielcy obudźcie się, jak długo pozwalacie się być okradani.

Czarek Meszyński

Lubię to!(64)Nie lubię tego!(9)

Tercet Egzotyczny – Nr 7 (341)

Tercet Egzotyczny w składzie: Ryszarda Uchmańska, Julita Złotek, Joanna Limanowska  z preparowały bezwątpienia sprawozdanie finansowe za rok 2018. Celowo używam tego terminu, ponieważ trudno jest powiedzieć, że sprawozdanie to zostało sporządzone w sposób rzetelny, zgodnie z obowiązującym prawem, wręcz przeciwnie – nosi wszelkie znamiona oszustwa. Sprawozdanie zostało podpisane przez Ryszardę Uchmańską, Julitę Złotek i Joanne Limanowską, a następnie przedstawione Walnemu Zgromadzeniu, które odbyło się w dniu 25 czerwca 2019 r. Spółdzielcy nie mając świadomości podjęli uchwałę nr 3/WZ/25/06/2019 w sprawie zatwierdzenia sprawozdania finansowego za rok 2018.

Powyższe tabele rachunku zysku i strat są tego dowodem. Nadwyżka kosztów nad przychodami w gospodarce zasobami mieszkaniowymi w wysokości 96 521,47 zł raz została podana ze znakiem minus (2018), a drugi raz ze znakiem plus (2019) – przedostatnia pozycja w tabelach. W ten kuriozalny sposób niedobory zostały przekształcone w zysk, bo jak powszechnie wiadomo  dwa minusy dają plus. Z punktu widzenia ekonomii jest to nonsens. W korespondencji mailowej zwracałem Zarządowi na to uwagę. Zarząd Spółdzielni zlecił wydanie opinii dotyczącej prawidłowości sporządzenia sprawozdania finansowego za rok 2018. Opinia była negatywna i Zarząd ją ukrył. Oczywiste jest, gdyby opinia była znana Walnemu Zgromadzeniu to sprawozdanie finansowe nie byłoby zatwierdzone, a Zarząd nie otrzymałby absolutorium. W tym miejscu należy zadać pytania:

  • Co powodowało Uchmańską/Złotek/Limanowską, że dopuściły się takiego występku, a mianowicie przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk. Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?
  • Jaka była motywacja dla Uchmańskiej/Złotek/Limanowskiej, że postawiły na szwank swoją reputacje?

Odpowiedzi należy szukać w pieniądzach, albowiem Zarząd sprzedał działki inwestycyjne za kwotę 615 000,00 zł brutto. Po odliczeniu stosownych podatków, na konto Spółdzielni wpłynęło 442 278,00 zł, co stanowi nadwyżkę budżetową. Jedynym dysponentem tej nadwyżki jest Walne Zgromadzenie. Zarząd zdawał sobie sprawę, że gdyby taka uchwała zapadła to nie miałby „swobodnego” dostępu do tej kwoty. Postanowił przygotować uchwałę wydmuszkę nr 10/WZ/25/06/2019 w sprawie podziału nadwyżki bilansowej za rok 2018, gdzie została podana wirtualna wartość – niedobory/strata na GZM została przekształcona w zysk (w sumie 174 290,80 zł w tym (-) 96 521,47 niedobory GZM – to prawdziwa aberracja księgowa), aby odwrócić uwagę spółdzielców od kwoty, która wpłynęła ze sprzedaży działek. Bezspornym jest, że nadwyżka bilansowa powstała w wyniku sprzedaży działek inwestycyjnych nie była w konsekwencji tego przedmiotem uchwały.

Biorąc powyższe pod uwagę, uchwała w sprawie nadwyżki budżetowej powinna zawierać wartość 520 049,33 zł (442 278,00 + 77 769,33)

W tym miejscu należy postawić hipotezę graniczącą z pewnością, że Zarząd chciał mieć „swobodny” dostęp do tych pieniędzy, by stosownym czasie je wyprowadzić. Dowód? Pismo Zarządu z dnia 20/3/2020 r. w sprawie 113 000,00 zł, które prawem kaduka zostały wyprowadzone z kwoty głównej ze sprzedaży działek na rzekome pokrycie bieżących zobowiązań Spółdzielni – to będzie przedmiotem następnego wpisu.

Mamy tu do czynienia ze spektakularną próbą wyprowadzenia ponad 400 000,00 zł. Należy dodać, że nie jest to pierwsza próba wyprowadzenia pieniędzy w ten sposób. Przed laty skutecznie wyprowadzono 700 000,00 zł, ale o tym w następnych wpisach.

Wydaje się, że kieszonkowiec z Brzeskiej ma więcej finezji niż Tercet Egzotyczny: Uchmańska/Złotek/Limanowska.

Czarek Meszyński

Lubię to!(63)Nie lubię tego!(7)

Moja największa porażka życiowa – Nr 6 (340)

Ryszardę Uchmańską poznałem w drugiej połowie lat 90.XX wieku. Kupiła wtedy cesję mieszkania na Róży Wiatrów od mojego brata. Sławomir Doliński zbankrutował, pozostawił nam niedokończone Osiedle – widok był przykry, sterczące słupy, stropy niezabudowane,  wszechobecny rozgardiasz budowlany…

Byliśmy razem w Radzie Nadzorczej, naszym celem było uratowanie pieniędzy spółdzielców poprzez dokończenie inwestycji. Po wielu latach znowu się zbliżyliśmy. Jest rok 2014, Walne Zgromadzenie i przekręty finansowe. Wtedy napisałem na 40 stron Analizę Finansową Prawną uwidaczniającą patologię naszej Spółdzielni. Przy pomocy Ryszardy i jej męża – na sześć rąk – zrobiliśmy archiwizację wszystkich dokumentów Spółdzielni od 1995 r.

FOTO: siedziba Sekanu, ówczesnego Zarządcy/Administratora Osiedla

Zapoznanie się z tymi dokumentami było bardzo ważne, gdyż udowodniły jak poszczególne Zarządy „kantowały” Spółdzielców. Razem  byliśmy w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, czego efektem było postawienie zarzutów prokuratorskich ówczesnym członkom Zarządu.

Zastraszanie ŚWIADKA – Nr 62 (252)

 

W dniu 11 czerwca 2018 Ryszarda Uchmańska została powołana na prezesa Spółdzielni. Wtedy poręczyłem za nią. Wydawało mi się, że będzie normalnie, uczciwie, rzetelnie. I to była niestety moja największa porażka życiowa. Ryszarda Uchmańska przeszła na „ciemną stronę mocy”. 

Fałszowanie sprawozdania finansowego, ukrycie sprzedaży trzech działek, nieudostępnianie dokumentów itd. Prawdziwy dramat. Ryszarda Uchmańska okazała się zwykłą „SZACHRAJKĄ”.

Wydawało mi się, że znam się na ludziach, mam dobrą intuicję, że potrafię rozeznać, kto idzie prawą drogą – niestety okazało się, że jak każdy człowiek jestem omylny. Tak bywa, czegoś nowego o sobie się dowiedziałem i o ludziach.

Czarek Meszyński

Lubię to!(54)Nie lubię tego!(8)