Get Adobe Flash player

Bez kategorii

3-OSOBOWY ZARZĄD -Nr 10 (351)

Spółdzielnia „Osiedle Zacisze” powstała całkowicie przez przypadek w roku 1995. Jej celem było przejęcie majątku i długu od dewelopera oraz dokończenie budowy Osiedla. Było to zdarzenie gospodarcze bez precedensu, albowiem był to pierwszy i chyba jedyny przypadek w Polsce. O ile 3-osobowy Zarząd miał swoje uzasadnienie na początku działalności Spółdzielni – negocjacje z bankiem, wierzycielami, nadzór inwestorski, zawieranie umów itd. – obecnie, kiedy to Spółdzielnia sprawuje tylko funkcje administratora tak rozbudowany stan osobowy Zarządu nie znajduje w praktyce uzasadnienia. Od 2012 r. publicznie twierdziłem, że w tak małej Spółdzielni, 143 lokale mieszkalne, Zarząd powinien być jednoosobowy, przy silnej, profesjonalnej Radzie Nadzorczej. Nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia taki przerost administracyjny, który pociąga za sobą olbrzymie koszty:

  • Wynagrodzenie Zarządu – 166 800,00 zł,
  • Obsługa księgowa – 72 000,00 zł,
  • Administracja – 89 999,10 zł.

Razem 328 799, 10 zł rocznie.

Są to astronomiczne koszty, które można tylko rozważać w kategorii absurdu.

Czym zajmuje się Zarząd tak sowicie opłacany? Na dobrą sprawę trudno jest powiedzieć, ponieważ „zabunkrował się” w piwniczce (siedziba Spółdzielni) i tylko zdalnie zajmuje się problemami mieszkańców. Nie ma też pewności, czy w ogóle przychodzi/przyjeżdża do pracy. A może „siedzi sobie na tarasie” popijając chłodną lemoniadę i tylko sporadycznie odbiera telefony lub odpisuje na maile. Agnieszka Żebrowska – Wiceprezeska – regularnie widziana jest na spacerach z psem. Mieszkańcy Osiedla w sposób humorystyczny określają ją jako specjalistkę od odpadów komunalnych, gdyż zna się na śmieciach. Niezła fucha za 4 500,00 zł brutto miesięcznie, w skali roku to kwota 54 000,00 zł. Od wielu lat członkowie Zarządu są nieprawidłowo zatrudniani na podstawie  uchylonego przepisu o powołaniu. W tym miejscu warto jest przytoczyć stanowisko Krajowej Rady Spółdzielczej wyrażone przez lustratora:

  • „(…)umowa o pracę wprowadza większą stabilność relacji zarówno dla spółdzielni jak i dla zatrudnionego członka zarządu. Krajowa rada Spółdzielcza stoi na stanowisku, że członkowie Zarządu powinni być zatrudnieni na etacie i wynagradzani na warunkach rynkowych. Dopiero taka relacja właściwie zabezpiecza interesy Spółdzielni.” – pisownia oryginalna.

Gwoli wyjaśnienia należy wskazać, że przez wiele lat wynagrodzenie pobierał tylko prezes Zarządu, który był zatrudniony na umowę o pracę, pozostali członkowie pracowali społecznie. To się zmieniło od połowy 2011 r.

PORÓWNANIE

Porównajmy dwie warszawskie spółdzielnie mieszkaniowe:

  • Spółdzielnia Mieszkaniowa „Zwycięzców” z siedzibą na Saskiej Kępie. Powierzchnia użytkowa osiedla to 14.551,45 m2. W skład jego jako odrębnej nieruchomości wchodzi 5 budynków mieszkalnych oraz pawilon usługowy z garażami i administracją z pomieszczeniami do ćwiczeń rehabilitacyjnych. Klub, w którym znajdują się urządzenia rehabilitacyjne tj. bieżnia, rowerki, stepper, orbitek magnetyczny oraz atlas dostępne są dla mieszkańców osiedla codziennie w godzinach otwarcia Spółdzielni. Dodatkowo prowadzona jest gimnastyka oraz wykonywane masaże lecznicze. Zaletą Spółdzielni jest jej położenie, połączone ze środkami komunikacji miejskiej. Ponadto SM ma pożytki w postaci przychodów z umieszczonych na elewacji bilbordów, anten GSM oraz czynszu z pawilonu usługowego.
  • Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze” z siedzibą na Zaciszu/Targówek. Powierzchnia użytkowa 143 lokali mieszkalnych wraz z garażami jest zbliżona. Brak jest lokali usługowych, klubu osiedlowego, ćwiczeń rehabilitacyjnych oraz nie jest prowadzona gimnastyka i masaże lecznicze.

Na pierwszy rzut oka widać, że czynności są o wiele większe w zarządzaniu w pierwszej spółdzielni niż w drugiej.

Dlaczego dokonałem zestawienia tych dwóch SM? Z prostego powodu, a mianowicie zakończył się trzyetapowy konkurs na członka Zarządu, który wyłonił Jacka Popławskiego.

Pan Jacek Popławski był swego czasu prezesem SM „Zwycięzców” i piastował to stanowisko w pojedynkę, nie potrzebował pomagierów w postaci wiceprezesa i członka Zarządu. Można? Można! Tylko trzeba chcieć i umieć.

Cyryl Parkinson sformułował następujące prawo:

„Klasa urzędników jest rodzajem raka społecznego, który rozrasta się kosztem zdrowego organizmu i – jak rak – zabije go, jeżeli się nie położy tamy jego rozwojowi”

Zaś francuski pisarz i polityk Andre Malraux pisał:  „tak trudno jest się pozbyć biurokratów, ponieważ należą oni najprawdopodobniej do narodowych zabytków.”

Thorstein Veblen zdefiniował klasę próżniaczą, określaną niekiedy też jako klasę pasożytniczą nastawioną na konsumpcję a nie na pracę.

Na koniec chciałbym zacytować słowa prezydenta Ronalda Reagana, które celnie ujmują zjawisko rozbudowanej administracji:

„Biurokracja ze wszystkich rzeczy ziemskich jest najbliższa życiu wiecznemu: raz ustanowiona, nigdy się nie kończy”.

REASUMUJĄC

Moja mała Spółdzielnia, by nie rzec, że jest w skali mikro ma rozbudowaną administrację pochłaniającą każdego roku bajońskie sumy. Pod przewodniczącą Urszulą Srebrowskiej zwaną SOŁTYSOWĄ Rada Nadzorcza akceptuje ten proceder. Jak określić te niekompetentne organy? Klasą próżniaczą? Klasą pasożytniczą? Klasą darmozjadów? Klasą urzędniczą, która jest rodzajem raka społecznego/spółdzielczego? W mojej ocenie wszystkie powyższe terminy adekwatne są do dysfunkcyjnej Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”.

Czarek Meszyński

 

Lubię to!(54)Nie lubię tego!(2)

ANDRONY -Nr 4 (345)

25 czerwca 2019 roku odbyło się Walne Zgromadzenie SM „Osiedle Zacisze”. W protokole WZ znajdujemy następujące perełki:

  • Urszula Uchmańska (upoważniona przez członka 377, a prywatnie córka prezeski Ryszardy Uchmańskiej) powiedziała –” słyszałam taką rzecz, że Spółdzielnia sprzedawała taniej mieszkania „na rowie”
  • Zaś Julita Złotek (długoletni członek Rady Nadzorczej oraz Zarządu, a prywatnie żona wysokiego funkcjonariusza milicji obywatelskiej Mirosława Złotek) stwierdziła – ” Oczywiście. Tak było”.

To są androny. Ok. 80% lokali „na rowie” były sprzedawane przez PB „DOLCAN” po normalnej cenie, a tylko ok. 20% mieszkań było sprzedane przez Spółdzielnie po rynkowej cenie. Różnica w cenie wynikała tylko z faktu, że ci co podpisali umowę w roku 1992 za metr kwadratowy płacili 400 USD z powodu, że kupowali „dziurę w ziemi” (tak jak ja), a gdy budynki już stały cena wzrosła do 500 USD.

Albo Urszula Uchmańska jest tak zakręcona, że nie kojarzy faktów, albo jest klakierem swojej matki i wygaduje farmazony. Dlaczego tak twierdzę? Ponieważ mieszka w lokalu należącym do swoich rodziców, a oni kupili cesję od mojego rodzonego brata, zaś on podpisał umowę z PB „DOLCAN”. Innymi słowy, z faktów wynika, że rodzina Uchmańskich  ma pełną wiedzę, kto wybudował Osiedle, a kto je dokończył. Pikanterii dodaje fakt, że prezeska Uchmańska na wniosek czterech członków Spółdzielni dotyczącym wykupu rowu odpowiedziała:

  • Aktualnie nie ma na to funduszy. W 2012 r. był wniosek na Walnym Zgromadzeniu, żeby utworzyć fundusz na wykup rowu, ale nie został utworzony. Ubolewam nad tym, ale pieniędzy na ten cel nie ma.

KOMENTARZ

Ryszarda Uchmańska mija się z prawdą, ponieważ taki fundusz został utworzony i wpisany do Statutu. To, że poszczególne Zarządy nie wyliczyły należnej kwoty, a następnie jej nie pobierały jest to dowodem na niedopełni obowiązków, gdyż to jest czynem zabronionym w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stypizowanym w art. 155 kk, oraz przez analogię do art. 231 kk. przedstawienie nierzetelnych dokumentów, które stypizowane jest w art. 271 § 1 kk  Funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5?

Gamonie Zarządu nie potrafili przez 9 lat naliczyć przybliżonych stawek. Załóżmy, że każdy lokal by płacił na fundusz na wykup nieuregulowanych tylko po 20 zł to byśmy otrzymali następującą kwotę: 20 zł x 143 (lokale) x 12 miesięcy x 9 lat = 308 880 zł.

W mojej opinii takie rozwiązanie byłoby sprawiedliwe i solidarne.

A gdyby nawet założyć, że by został przyjęty inne algorytm, to „ROWIANIE” wpłacając chociażby tylko po 50 zł przez 9 lat też by uzbierali kwotę na wykup rowu.

Z powyższego wynika, że Spółdzielnia nie jest zainteresowana wykupem rowu z prostego powodu: Zarząd by stracił ciepłe posadki i dlatego przez 26 lat pozoruje działania z wykupem rowu, mataczy i w sposób bezczelny oszukuje spółdzielców.

Cytując Wojciecha Cejrowskiego: WSZYSCY VON!!!

  • Z dokumentów Spółdzielni wynika, że nadwyżka budżetowa w okresie istnienia Spółdzielni wyniosła ok. 1 500 000,00 zł i te pieniądze przez poszczególne Zarządy zostały zdefraudowane! Ponadto należy wskazać, że pocztą pantoflową organy Spółdzielni rozpowszechniały nieprawdziwą informację, że ci którzy nabyli mieszkania z wadą prawną, gdyż ich lokale były posadowione na nieuregulowanym gruncie były świadome i zapłaciły mniej.

Agnieszka Żebrowska – Wiceprezes, ponoć zaprzecza, że Spółdzielnia nie jest następcą prawnym PB „DOLCAN. To ja mam pytanie: Jakim cudem Spółdzielnia stała się posiadaczem Osiedla? Proponuję: więcej pokory i pracowitości, te wszystkie dokumenty są w zasobach Spółdzielni. Ponadto jest taka instytucja jak Księgi Wieczyste, z których jednoznacznie wynika, że Spółdzielnia przejęła Osiedle za dług i zobowiązania. Mieszkańcy lokali „na rowie” są obecnie wierzycielami Spółdzielni. Czy to jest takie trudne do zrozumienia? Czy Pani musi opowiadać ciągle hocki-klocki?

APELUJĘ: Ryszardo Uchmańska przestań pleść trzy po trzy, dobrze wiesz, co masz na sumieniu, ukryłaś znaczną kwotę ze sprzedaży działek inwestycyjnych w wysokości 400 000,00 zł netto, biorąc pod uwagę fakt, że jest to nadwyżka bilansowa, a taka uchwała na tę kwotę nie została przygotowana przez Zarząd. Jak komuś się wydaję, że my członkowie Spółdzielni na to się zgodzimy – to się grubo mylicie. Jeżeli jedna złotówka zniknie to poniesiecie tego konsekwencje. A na koniec mam pytanie: a gdzie jest Rada Nadzorcza? Rada jest organem nadzoru i kontroli nad prawidłowym funkcjonowaniem Spółdzielni, a w szczególności zobowiązana jest sprawować kontrolę nad Zarządem. Za chwile miną dwa lata, a Rada Nadzorcza nie ma kontroli nad nadwyżką bilansową w wysokości ponad 400 000,00 zł.

Czarek Meszyński

Lubię to!(56)Nie lubię tego!(1)

Dobro Wspólne – Nr 2(336)

Sokrates – grecki filozof, jest uważany obok Platona i Arystotelesa za największego filozofa starożytności. Był twórcą terminu społecznego DOBRO WSPÓLNE. Termin oznaczający wartość zbiorową osiąganą przez wspólnoty ludzkie w związku z rozwijaniem naturalnych możliwości ich członków, zaspokajaniem ich indywidualnych interesów lub respektowaniem posiadanych przez nich uprawnień jednostkowych przy jednoczesnej dbałości o zbliżanie całej wspólnoty ku właściwym jej celom.

Zarządy spółdzielni mieszkaniowych mają dbać o dobro wspólne SUWERENA tj. na przykład właścicieli nieruchomości. A jak to jest w Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”?

Sami się przekonajcie – oto dokumentacja zdjęciowa.


Leszek Zaremba, znakomity architekt, którego małem okazję poznać w latach 90. XX wieku zaprojektował osiedle na warzawskim Zaciszu, gdzie kupiłem sobie mieszkanie/apartament. Jak na tamte czasy projekt był przedni, wykonanie niestety nieco gorsze. Na klatkach schodowych było dużo elementów wykonanych z drewna: parapety, barierki schodowe i okna z firmy Sokółka. Również barierki balkonów i tarasów były wykonane z tego samego materiału.

Kolejne zarządy spółdzielni nie dbały przez 25 lat o dobro wspólne. Okna od ich osadzenie nigdy nie były konserwowane – ja swoje meble ogrodowe maluje każdego roku.

Elewacje budynków także w tragicznym stanie.

Ogrodzenie wykonane z pożądnych kątowników i niestety rdzewieją – nigdy nie było konserwowane.

Konkluzja: zarządy spółdzielni mieszkaniowych przeważnie w Polsce nie dbają o wspólne dobro tylko o własną kasę kosztem SUWERENA.

Czarek Meszyński

Lubię to!(43)Nie lubię tego!(0)

Rozgardiasz – Nr 13 (327)

Na Osiedlu zapanował prawdziwy rozgardiasz!

Niniejszy wpis dedykuję członkiniom Rady Nadzorczej, które na ostatnim Walnym Zgromadzeniu z ogromną troską pochyliły się nad ogródkami przydomowymi i rzekomo zaniedbaną roślinnością.

I kto by pomyślał, że jeszcze kilka lat temu nasze Osiedle uchodziło za ekskluzywne, na którym chętnie każdy chciałby zamieszkać.

Czarek Meszyński

Lubię to!(50)Nie lubię tego!(1)

Dyskusja według Jankowskiego – Nr 5 (319)

W dniu 19/2/2017 r. w Sali Kolumnowej odbyła się Konferencja w sprawie nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. W konferencji brały udział liczne stowarzyszenia, niezależni działacze spółdzielczy, społecznicy, lobby prezesowskie oraz przedstawiciele centralnych organów samorządowych polskiej spółdzielczości.

W konferencji aktywny udział brał Jerzy Jankowski, który wygłaszał wiele kontrowersyjnych tez. Na przykład:

  • przy wyodrębnieniu lokalu wyprowadzany jest majątek spółdzielni,
  • wspólnoty mają na celu likwidację spółdzielni.

W związku z wyrażonymi poglądami przez Pana Przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego KRS napisałem do niego List Otwarty.

 

List Otwarty został poparty przez 14 organizacje pozarządowe reprezentujące liczne środowisko mieszkańców zasobów spółdzielczych w kraju.

Była to publiczna polemika z poglądami Pana Jankowskiego, co stanowi normę w dyskursie publicznym w rozwiniętych demokracjach. Jedyną odpowiedź jaką otrzymałem od J. Jankowskiego

to oskarżenie mnie z art. 212 kk.

W tym miejscu warto przytoczyć przynajmniej we fragmencie treść art. 212 kk:

Kto pomawia inną osobę (…) o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska (…). 

Czy ktoś może pomówić inną osobę, jeżeli ta osoba publicznie wygłasza poglądy, a adwersarz przedstawia merytoryczne kontrargumenty? Dla każdego zdrowo myślącego człowieka odpowiedź jest oczywista. Więc chodzi zapewne o prymitywne zastraszanie. W całej Polsce spółdzielcy „stają z klęczek” i głośno wyrażają swe niezadowolenie ze stanu w jakim się znalazła spółdzielczość mieszkaniowa.  Od blisko roku prowadzę kwerendę zasobów Internetu dotyczących spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce. Zarówno media państwowe, prywatne i społecznościowe odnotowały całe „morze” krzywd, które są udziałem mieszkańców bloków spółdzielczych.  Pan Jankowski – i nieistotne jest to czy przez milczący akcept, czy też przez aktywną działalność – akceptuje coraz większą dysfunkcje w spółdzielniach mieszkaniowych, a swych interlokutorów straszy art. 212 kk.

Oto kolejny przykład. W dniu 28 maja 2017 r. w Sali Kolumnowej Sejmu odbyła się konferencja pt. „Udokumentowane nieprawidłowości w postępowaniach sądowych oraz prokuratorskich w zakresie spółdzielczości mieszkaniowej a nowelizacją o spółdzielniach mieszkaniowych” zorganizowaną przez Klub Kukiz”15 – poseł Jarosław Sachajko. Jerzy Jankowski po konferencji, w piśmie 5/6/2017 skierowanym do Marka Kuchcińskiego – Marszałka Sejmu Jerzy Jankowski domagał się:

„W związku z powyższym zwracam się do Pana Marszałka o wyciągnięcie konsekwencji wobec p. posła Jarosława Sachajko z KUKIZ 15 jako organizatora tej konferencji oraz rozważenie zaniechania na terenie Sejmu RP konferencji zniesławiających organizacje spółdzielcze, społeczne i osoby je reprezentujące.”

oraz 

„Działając w imieniu Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP (…)

Kodeksu postępowania karnego w zw. Z art. 212 § 2 i 4 Kodeksu karnego, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na tym,

iż uczestnicy konferencji przy aprobacie posła KUKIZ 15 p. Jarosława Sachajko, pomówili pokrzywdzonego: Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych RP (…)”

http://temidacontrasm.info/wp-content/uploads/2012/07/Pismo-Zwi%C4%85zku-Rewizyjnego-Sp%C3%B3%C5%82dzielni-Mieszkaniowych-RP-z-dnia-5-czerwca-2017r.pdf

I tu dochodzimy do sedna sprawy, a mianowicie w piśmie jest zacytowana jedna z wypowiedzi uczestników konferencji:

„… Tutaj padło zaorać KRS i związki rewizyjne, nie proszę Państwa, tych tłustych kocurów, te kanalie, trzeba ukarać i nie zaorać, oni powinni zwrócić co krwawicę ludzką, oni powinni zwrócić to, to nie może być tak, że im się daruje to, i jeszcze króciutko, bo słuchajcie Państwo, w druku 1515, z poprzedniej epoki, pomysłu PO, tam był dobry zapis, w sprawie Krajowej Rady Spółdzielczej, tam jest 99 tłustych komuchów, kocurów przepraszam, i jeden były poseł, po prostu wymienić to towarzystwo, po co likwidować, nadzór nad spółdzielczością musi być, ale nie aż tylu, skrócić do połowy, skrócić posłów do połowy, senat zawiesić.” – cytat z pisma ZRSM RP.

Mówca postulował zaoranie KRS i związków rewizyjnych. Proszę zwrócić uwagę, że zarówno KRS jak pozostałe związki rewizyjne nie zareagowały. Widocznie uznały, że jest to wyrażona ocena oparta na bazie negatywnych, prywatnych doświadczeń. Zareagował tylko prezes Jankowski w imieniu ZRSM RP, która to organizacja z nazwy nie został wymieniony. Czyż by w ten sposób sprawdza się przysłowie: uderz w stół a nożyce się odezwą.

Na koniec należy wskazać, że występek pomówienia/zniesławienia określony w art. 212 kk ma specyficzny charakter i związany jest z ochroną czci osoby prywatnej. Krytyka, polemika, sądy są to czynności, które w żaden sposób nie są związane z godnością człowieka – zwłaszcza osoby publicznej – ani renomą osoby prawnej.

Czarek Meszyński

Postscriptum

„W opinii wielu specjalistów utrzymywanie kary więzienia za zniesławienie jest niezgodne z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu (Polska regularnie przegrywa w Trybunale sprawy związane z wymierzeniem sankcji karnej za zniesławienie). O konieczności wykreślenia artykułu 212 z kodeksu karnego przypominała Ministrowi Sprawiedliwości RP specjalna przedstawicielka OBWE ds. wolności mediów Dunja Mitrovic. Jej zdaniem utrzymywanie przez Polskę przestępstwa zniesławienia podważa jej wiarygodność na arenie międzynarodowej. Wskazuje również, że „wolność wypowiedzi i swobodny przepływ informacji są podstawowymi wartościami OBWE i obejmują prawo dziennikarzy do krytyki, aby ujawniać błędy i nadużycia władzy”.
Powyższe informacje jasno wskazują, że przepisy karne w Polsce zdecydowanie ograniczają wolności obywatelskie określone w Karcie Praw Podstawowych (w szczególności chodzi o art. 11. „Wolność wypowiedzi i informacji”) zarówno osobom fizycznym, jak i w szczególności dziennikarzom, którym za zniesławienie grożą poważne sankcje – z pozbawieniem wolności włącznie. Marek Migalski
Lubię to!(30)Nie lubię tego!(0)

ŻYCZENIA – Nr 61 (314)

Lubię to!(16)Nie lubię tego!(0)

Noakowskiego – Nr 59 (312)

Ulica mego dzieciństwa stała się za sprawą „dzikiej” reprywatyzacji najsłynniejszą w Polsce. Noakowskiego to jednokierunkowa ulica o długości 400 m zabudowana po stronie zachodniej budynkami Politechniki, a po wschodniej wysokimi modernistycznymi kamienicami.

Od urodzenia mieszkałem pod 10 na siódmym piętrze w drugiej bramie. Kamienica została wybudowane według projektu architekta Leona Drews w latach 1910 -1912 i należała do bogatej rodziny Oppenheimów.

Kamienicę zaprojektowano w stylu wczesnego modernizmu secesyjnymi elementami na fasadzie, klatkach schodowych, a mieszkania z przepięknymi sztukateriami. Apartamenty było ogromne ok. 135 m2. Każde miał dwa wejścia: główne i kuchenne z oficyny. Mieszkania były 6-pokojowe z łazienką i kuchnią. W mieszkaniu znajdowała się służbówka dla panien służebnych i prawdziwa alkowa – sypialnia bez okien, w której absolutnie nie było duszno, ponieważ każde pomieszczenie o wysokości 4 m miało wentylacja grawitacyjną. Niestety po wojnie mieszkania zostały podzielone i zasiedlone wieloma rodzinami, przekształciły się w komunałki. Komunałki powstały w Związku Radzieckim w celu zniesienia prywatnej przestrzeni. Życie odarte z intymności, przebywanie w jednym mieszkaniu z kilkoma innymi rodzinami. Komunałki niestety istnieją nadal w Warszawie.

Najbardziej reprezentatywna część kamienicy była oczywiście od frontu, w której znalazły się luksusowe apartamenty i były przeznaczone przede wszystkim dla rodziny Arona Oppenheima. Frontową elewację ozdobiono humorystycznymi płaskorzeźbami. Natomiast w oficynach powstało wiele mieszkań czynszowych. Kamienica ocalała w czasie walk powstania warszawskiego.. Kamienica była zaprojektowana w kształcie litery „U” i składała się z 3 podwórek, ale tylko frontowa fasada pierwotnie była o tynkowana.

W tej kamienicy spędziłem 10 lat mego życia. W mej pamięci zachowały się miłe wspomnienia, a to za sprawą dobrych stosunków sąsiedzkich, takiej integracji z sąsiadami w następnych miejscach zamieszkania już nie było.

Charakterystyczne dla warszawskich kamienic z przełomu XIX i XX wieku były przepiękne kapliczki. Kamienica pod 10 również miała swoją kapliczkę, a mieszkańcy dbali o świeże kwiaty w okół niej.

Przed wojną w kamienicach przy ul. Noakowskiego mieszkała klasa średnia. Na zdjęciu małżeństwo Zaruscy z dziećmi, którzy mieszkali w sąsiedniej kamienicy pod 12.

Najbardziej znanym mieszkańcem domu był wybitny szachista, wicemistrz świata z 1928 r. Dawid Przepiórka. W okresie okupacji przez pewien czas ukrywał się tutaj pianista Władysław Szpilman. W latach 60. XX w. w kamienicy mieszkała Urszula Dudziak, a w moim mieszkaniu zamieszkał w drugiej połowie lat 70. XX w. Jerzy Kryszak.

Reprezentacyjna pierwsza brama

Paradna klatka schodowa prowadząca do najbardziej prestiżowych apartamentów

Moja druga brama

I moja klatka schodowa

Wnętrza i podwórka kamienicy były wykorzystano w filmach fabularnych m.in. w Dekalogu Kieślowskiego i Niedzielne igraszki Roberta Glińskiego.

Czarek Meszyński

https://www.cda.pl/video/1517550ab

Lubię to!(27)Nie lubię tego!(1)

Zarobki prezesa – Nr 41 (294)

Lubię to!(15)Nie lubię tego!(1)

Zadłużona SM na 17 mln zł – Nr 39 (292)

 

Lubię to!(16)Nie lubię tego!(1)

Wrogie przejęcie – Nr 38 (291)

Lubię to!(16)Nie lubię tego!(1)