Osiedle Glonowo – Nr 5 (195)
Na czerwcowym Walnym Zgromadzeniu Wiceprezes Starzewski w trakcie odczytywania sprawozdania Zarządu skomentował konieczność wykonania ekspertyzy dotyczącej rzekomego rakotwórczego grzyba na elewacjach budynków Spółdzielni, którą należało wykonać w wyniku naszych publikacji:
Ekspertyza – w cenie 1000 zł – wykazała, że nie ma grzyba, tylko glony powstające w wyniku zaciekania wodą, co nie jest nieprawidłowością według M. Starzewskiego.
Innymi słowy glony są OK i mieszkańcy powinni je polubić, a zaciekanie wodą jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym – woda musi lać się po ścianach!
A oto efekty:
Zdjęcie nr 1 – Elewacja zachodnia Zdjęcie nr 2 – Elewacja północna
Zdjęcie nr 3 – Elewacja północna Zdjęcie nr 4 – Elewacja zachodnia
Zdjecie nr 5 i 6 – Elewacje zachodnie
Zdjęcie nr 7 i 8 – Grzyb domowy w piwnicach
Oprócz glonów występuje również grzyb domowy wewnątrz budynków.
Ekspertyza Techniczna wykonana przez rzeczoznawce budowlanego mgr inż. Huberta Słupka stwierdza: „Pod wpływem wody opadowej płynącej po powierzchni elewacji następuje nasiąkanie pyłów wodą. Wobec powolnego osuszania powierzchni na ścianach północnych i wschodnich, miejsca zakurzone dają pożywkę dla glonów. Stąd wnikają po zazielone powierzchnie na ścianach północnych każdego z badanych budynków.
Zielone naloty istnieją na powierzchni elewacji są porostami, rozmnażającymi się zarodnikowo, zwane glonami lub inaczej algami. Są to najprostsze, samożywne rośliny występujące w środowisku wodnym lub wilgotnym. Do ich rozwoju niezbędna jest woda i światło. W dogodnych warunkach te jednokomórkowe rośliny tworzą kolonie, przeradzające się w plechy, a więc e dogodnych warunkach rozprzestrzeniają się na znacznej powierzchni. Glony te żyją nie tylko z przetwarzania chlorofilu (…), lecz również przez przyswajanie organicznych części podłoża.”
Z dokumentacji fotograficznej wynika, że glony na naszym Osiedlu mają szczególnie dogodne warunki i oprócz chlorofilu pożerają również nasze mury.
W innej ekspertyzie dostępnej w internecie zupełnie za darmo można przeczytać:
„Glony aerofityczne rozkładające materiały budowlane coraz częściej spotykane są w nowych budynkach mieszkalnych, nawet już w pierwszych latach użytkowania budynków. Związane jest to z licznymi błędami popełnionymi na etapie projektowania budynków, wykonawstwa, niewłaściwym użytkowaniem i niewłaściwym doborem materiałów budowlanych (często materiałów elewacyjnych) oraz systemów budowlanych i wykończeniowych.
Obecność glonów na elewacjach budynków mieszkalnych nie tylko pogarsza walory estetyczne elewacji budynków, ale przede wszystkim wpływa na trwałość elewacji i zdrowie osób przebywających w pobliżu.
W niewłaściwie użytkowanych lokalach mieszkalnych często panują odpowiednie i sprzyjające warunki do rozwoju grzybów pleśniowych. Podstawowym czynnikiem warunkującym ich wzrost jest przede wszystkim nadmierna i długotrwała wilgotność względna powietrza, a tym samym również wszystkich materiałów i elementów wykończeniowych znajdujących się w danym budynku mieszkalnym. Powoduje to również przyspieszenie porastania elewacji budynków mieszkalnych przez glony aerofityczne.
Pojawienie się wykwitów glonów aerofitycznych na przegrodach budowlanych nie tylko obniża estetykę budynku, ale przede wszystkim jest dowodem na to, że rozpoczął się proces biodeterioracji.
Efektem tego procesu jest korozja biologiczna lub biodegradacja materiałów budowlanych i systemów budowlanych i wykończeniowych oraz emisja do atmosfery wytwarzanych przez glony metabolitów (mikotoksyn i związków lotnych), a także fragmentów glonów i zarodników. Stanowi to zagrożenie dla zdrowia ludzkiego, a w szczególności dla zdrowia osób mieszkających w pobliżu powrastanych elewacji budynków. Skutki tych zagrożeń dla zdrowia nie zawsze są natychmiast widoczne. Wiele skutków i powikłań zdrowotnych odczuwalnych jest w odległym czasie, nawet po kilkunastu latach.
Należy podkreślić, iż, jest to zagadnienie dość trudne do zrealizowania, wieloaspektowe, często związane z dyskomfortem estetycznym elewacji budynków mieszkalnych, tj. zmianą kolorystyki elewacji i różnymi przebarwieniami elewacji, degradacją materiału termoizolacyjnego i korozją biologiczną.”
Fragmenty pochodzą z Ekspertyzy Mykologiczno Budowlanej dr inż. Mariusz Książek Adiunkt w Instytucie Budownictwa Politechniki Wrocławskiej Sekretarz Generalny Polskiego Stowarzyszenia Mykologów Budownictwa we Wrocławiu*
Należy podkreślić, że:
Aflatoksyny rodzaj mikotoksyn, które występują w budynkach dotkniętych korozją biologiczną, znajdują się na liście rakotwórczych substancji chemicznych klasyfikowanych zgodnie z klasyfikacją IARC (Międzynarodowa Agencja Badań nad Nowotworami z siedzibą w Lyonie; zajmująca się koordynacją międzynarodowych badań nad rakiem).
Zastanawiacie się Państwo dlaczego Wiceprezes Starzewski pomimo groźnego zjawiska jakim są dorodne plechy glonów kompletnie się tym nie przejmuje i twierdzi, że to nie jest nieprawidłowością?
Odpowiedź jest banalna:
Zdjęcie nr 9 – Fasada północna domu, w którym mieszka Wiceprezes Starzewski
Zdjęcie nr 10 – fasada północna domu, w którym mieszka Eksprezes Florczuk
Zdjęcie nr 11 – Fasada wschodnia domu, w którym mieszkała długoletnia Prezes Dąbrowa.
Zdjęcie nr 12 – Fasada wschodnia, jedna nieruchomość, ta sama strona świata, a termomodernizacja przeprowadzona w różnych standardach, przy użyciu rozmaitych (drogich i tanich) materiałów.
Wniosek jest prosty: ESTABLISHMENT Spółdzielni – zgodnie z maksymą Jerzego Urbana: rząd się sam wyżywi – potrafi sam zadbać o swoje mieszkaniowe potrzeby.
Pozostałym członkom przyszło mieszkać w zaglonowanych jak również i zagrzybionych zasobach Spółdzielni.
Liczycie na to, że rzeczoznawca prawidłowo zdefiniuje problem?
„Na północnych powierzchniach ścian następuje dużo wolniejsze osuszanie powierzchni elewacji. (…) natomiast istnieją w niezliczonych ilościach plechy glonów.”
Nieliczne północne powierzchnie ścian są śnieżnobiałe – mieszka tam establishment – i liczne północne ściany z niezliczoną ilością plechy glonów – mieszkają tam szeregowi członkowie Spółdzielni.
By postawić kropkę nad „i” podam, że generalnym wykonawcą termomodernizacji elewacji budynków była firma VOLTBUD (wspólnicy: Zbigniew Koziara i Leszek Zdziarski).
Autor: Czarek Meszyński
Bezprawie? – Nr 82 (186)
Odwołali prezesa, wyrzucono ich ze spółdzielni. Bezprawie?
Grupa osób ze spółdzielni mieszkaniowej doprowadziła do odwołania prezesa. Wykluczono ich ze spółdzielni. Sąd uznał, że niesłusznie.
SBM Zachód to 17 budynków z lat 60. na Woli, w Śródmieściu i na Ochocie. To 1,5 tys. mieszkań i kilkadziesiąt lokali użytkowych. Prezesem od 1993 r. jest Zbigniew Gawron. Trzy lata temu rada nadzorcza zdecydowała, by zarząd odwołać, bo jej zdaniem źle gospodaruje. Zastrzeżenia dotyczyły m.in. wynajmu lokali użytkowych, transakcji sprzedaży jednej z działek i remontów.
– Zrobił się tumult, członkowie spółdzielni zaczęli zbierać podpisy pod zwołaniem walnego zgromadzenia – wspomina akcję w jego obronie prezes Gawron. Spółdzielcy (na zebranie przyszło ok. 180 osób) zdecydowali wtedy większością głosów, że trzeba odwołać członków rady nadzorczej, którzy pozbawili funkcji prezesa Gawrona. Ale na tym się nie skończyło. Spółdzielcy uchwalili też, że trzeba „niepokornych” (tak mówią o sobie byli członkowie rady) ze spółdzielni wykluczyć. I do tego obciążyć kosztami zorganizowania walnego zgromadzenia, które ujęło się za prezesem. Księgowy wyliczył koszty na prawie 55 tys. zł, kwotę podzielono na „niepokornych”, spółdzielcy na walnym domagali się też od nich pieniędzy, które wypłacono osobom skierowanym do zarządu po odwołaniu wieloletnich szefów spółdzielni.
Szkalowanie spółdzielni
Nowa rada nadzorcza uchwaliła więc wykluczenie, dołożyła jeszcze argument o szkalowaniu spółdzielni. Antoni Przechrzta, który głosował za odwołaniem prezesa Gawrona, pofatygował się do Sejmu na komisję, która pracowała nad nowym prawem dotyczącym spółdzielczości. Skarżył się na SBM Zachód, mówił m.in. o tym, że utrudnia się tam dostęp do dokumentów, łamie procedury. Najmocniej miały uderzyć słowa „o tłustych kotach i ich rodzinach”, na których płacą lokatorzy.
Do sądu poskarżyło się pięć wykluczonych ze spółdzielni osób. Rozprawy ciągnęły się od ponad roku. Wczoraj sędzia sądu okręgowego Krystyna Dymek wydała wyrok. Uchyliła uchwały „wykluczające”. – Wskazane przyczyny wykluczenia nie potwierdziły się w materiale dowodowym – mówiła sędzia Dymek. – To szczególna represja, musi wynikać z długotrwałych uchybień. Tu było wręcz przeciwnie, chodziło o jednorazowe działanie, odwołanie zarządu. Państwo jako rada nadzorcza mieliście prawo i obowiązek kontrolować działania zarządu.
Sędzia uznała, że wykluczenie ze spółdzielni nosiło „cechy odwetu” za odwołanie prezesa i jego zastępcy. Skoro członkom spółdzielni nie podobała się działalność rady nadzorczej, to wystarczającą sankcją było odwołanie z tych właśnie funkcji. Pięcioro „niepokornych” nie musi też płacić za zwołanie walnego zgromadzenia, bo jego zwołanie było obowiązkiem statutowym.
Prezes żałuje
Gawron zapewnia, że nie chodziło o odwet. – Ja do tych ludzi nic nie mam – zapewnia. Skąd więc rachunki wystawione za organizację zebrania? – To była samodzielna decyzja rady nadzorczej, ja tłumaczyłem mojej radzie, że to niedobry pomysł – mówi.
Prezes żałuje, że odwołanie odbyło się w nagłych okolicznościach, trzy lata temu był gotów, by wytłumaczyć się z zarzutów, które stawiała mu wtedy zbuntowana rada nadzorcza.
Teraz tymi zarzutami zajmuje się prokuratura na Woli zawiadomiona przez „niepokornych”. Dowiedzieliśmy się, że postępowanie jest zawieszone, śledczy czekają na opinię biegłego.
Autor: Małgorzata Zubik
wyborcza.pl
Komentarze:
Iwona Możejko: P. Gawron: „Ja do tych ludzi nic nie mam – zapewnia” – Panie Gawron, ci ludzie to Pana pracodawcy! Co ma Pan mieć do pracodawcy? Przecież jest Pan tylko pracownikiem sezonowym, który dzięki usłużnym idiotom gotowym na wszystko w obronie koryta (emerytur, co m-c ok. 2 tys. zł. ) bezczelnie, sezon zamienili na dożywocie? …… Co to znaczy? … Ja tłumaczyłem mojej Radzie Nadzorczej? …. P. P. Gawron „trzy lata temu był gotów, by wytłumaczyć się z zarzutów, które stawiała mu wtedy zbuntowana rada nadzorcza” i nie zdążył?… A prokuratura na Woli, oby nie „zamiotła” pod dywan jak olsztyńska – uprowadzenie ponad 8 mln. zł. z kont budynków z dociepleń budynków! Skandalem jest odznaczanie takich prezesów laurkami…………… Pani Red. M. Zubik służymy dowodami, może być ciekawy artykuł: uprowadzanie pieniędzy spółdzielców, utrudnianie przeniesień własności zg. z ustawą z 2000 r. zbywanie obiektów bez pieniędzy, kłamstwa, szykany na Posła RP – na podstawie działań Zarządu SM „Jaroty” w Olsztynie. .. A także, procedowanie ustaw prawa spółdzielczego na zamówienie zorganizowanej grupy przestępczej. …… Na tej samej Komisji Nadzwyczajnej NPS ( ustawy spółdzielcze ) powiedziałam nie o „tłustych kotach” tylko: PANIE I PANOWIE POSŁOWIE, ZRÓBCIE PORZĄDEK ZE ZORGANIZOWANĄ GRUPĄ PRZESTĘPCZĄ – Z USTAWY. ….. Brawo Panie Antoni i Koledzy – powodzenia w walce z zarazą”.
anwaw100: na słowo spółdzielnia mdli mnie. bastion ustawionych komuchów i tyle,
antropolog-na-marsie: Moja rodzina toczyła w sądzie batalię z prezesem Gawronem. To wyjątkowy łobuz, oszust i krętacz, który zachowuje się jak udzielny książę na swoich włościach, a nie osoba powołana do zarządzania majątkiem spółdzielców. Już dawno jego przekrętami powinna zająć się prokuratura.
klm747: spółdzielnie mieszkaniowe to państwa w państwie, a prezesi i zarządy to banda nietykalnych złodziei…
aceton66: Nie same komuchy i tzw. ludowcy!!! Mafia funkcyjna złożona także z nowych osobliwości.
Z tzw. niepodległościowym werbalnie rodowodem. Bo mentalnie toto jednakowo wrogie podmiotowemu usytuowaniu członków SM!!! Interesy i sitwy. Z chorymi ustawami spółdzielczymi i jeszcze bardziej kaleczonymi w praktyce.
ginztonickiem: od zarządu ogródków działkowych po sejm i senat, gdzie dwóch polaków tam trzy zdania. Ten naród nie jest zdolny do samostanowienia. Od lat to powtarzam.
Była Prezes – Nr 71 (165)
O Agnieszce Florczuk można pisać już tylko w czasie przeszłym: była Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” – rezygnacja z dniem 7 sierpnia 2015 r.
Kiedy 14 lipca 2009 roku weszła do Zarządu mieliśmy nadzieję na profesjonalne, uczciwe i zgodne z prawem zarządzanie naszym Osiedlem. Miało być tylko lepiej, a wyszło tak jak zawsze.
Do najważniejszych „osiągnięć” Prezes Florczuk należy zaliczyć:
- rozpoczęcie budowy dwóch domów w zabudowie bliźniaczej na działkach z nieuregulowanym stanem prawnym na podstawie uchwały RN, która była sprzeczna z prawem,
- sfinansowanie budowy niezgodnie z regulaminem GZM z naszych wpłat na eksploatację i FR zamiast z wkładów budowlanych wniesionych przez członków, z którymi została podpisana umowa na wybudowanie domów,
- przerwanie budowy pomimo poniesionych znacznych kosztów na architekta i inwestora zastępczego, w sumie 116 653,60,
- zniknięcie z rachunku bankowego Spółdzielni blisko 200 000,00 zł (rok 2010- 213 070,91 zł, rok 2012 – 15 826,21 zł), pomimo nagłośnienia sprawy pani Florczuk nie raczyła wytłumaczyć się na jakie cele została wydana tak wysoka kwota,
- próba przeniesienia własności dwóch działek na podstawie tylko zaliczkowej wpłaty,
- prowadzenie ksiąg finansowych niezgodnie z obowiązującymi przepisami,
- nierozliczanie każdej nieruchomości oddzielnie,
- Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowej RP wykazał aż 19 nieprawidłowości w zarządzaniu Spółdzielnią,
- nie wywiązywanie się z ustawowego obowiązku przeniesienia własności do lokalu na rzecz członka,
- nie wywiązywanie się z obligatoryjnego obowiązku zarządzania nieruchomościami stanowiącymi jej mienie,
- nałożenie haraczu na właścicieli garaży – tak należy to nazwać ponieważ Spółdzielnia z tego tytułu nie ponosi żadnych kosztów,
- opracowanie wzoru aktu notarialnego, do którego przymuszani są członkowie i notariusz z kuriozalnym zapisem: strony postanawiają, że zarząd wspólną nieruchomością wykonywać będzie SM „Osiedle Zacisze”(…),*
- przeprowadzenie niezgodnie z obowiązującą normą PN/EN-6946:2004 (grubość 25 cm o współczynniku 0,2 W/mK i lambdzie 0,038 – w dążeniu do obowiązującej normy izolacyjnej od 1 stycznia 2012 r.) termomodernizacji dachu; wymieniono tylko 25% wełny mineralnej pozostawiając starą 20-letnią wełnę; budynki zostały wybudowane w ubiegłym wieku w oparciu o ówczesne obowiązujące zarządzenie nr 130 w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać obiekty budowlane budownictwa powszechnego (Dz.U. Nr 10 poz. 44 z późn. zm.
- nie publikowanie na stronie internetowej protokołów i uchwał WZ, RN i Zarządu**
Zostały wymienione tylko 14 „osiągnięć” Prezes Florczuk, które są solidnie udokumentowane. W ciągu 6 lat pracy w Zarządzie Agnieszka Florczuk zaliczyła całe mnóstwo większych i mniejszych wpadek o czym będę w przyszłości czytelników informował.
Nagłośnienie tych patogennych działań spowodowało, że na wniosek Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju toczy się obecnie postępowanie prokuratorskie w sprawie dotyczących nieprawidłowości w SM „Osiedle Zacisze”.
Czy takie „sukcesy” na swym koncie może mieć profesjonalista w zarządzaniu nieruchomościami?
Autor: Czarek Meszyński
* Konstytucja ustawą z 10 lutego 1976 wprowadzono zapis, że Polska jest państwem socjalistycznym (w miejsce dotychczasowego określenia – państwo demokracji ludowej), PZPR – przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu, zaś PRL w swej polityce umacnia przyjaźń i współpracę ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich i innymi państwami socjalistycznymi. Zapisy te wywołały protesty społeczne. PRL, PZPR i ZSRR już nie istnieją a konstytucja została zmieniona. Prezes Florczuk ustanowiła wzór aktu notarialnego, że naszymi nieruchomościami wiecznie będzie zarządzać Spółdzielnia, a jak zbankrutuje albo zostanie rozwiązana to i tak za światów ekonomicznych będzie naszym majątkiem zarządzać (sic).
** Protokoły z obrad organów Spółdzielni oraz uchwały są publikowane dopiero od sierpnia br po podjęciu uchwały nr 4/12/2014 mojego autorstwa przez RN 15 grudnia 2014 r – no cóż lepiej późno niż w cale.
Postscriptum
Do wiekopomnych dokonań Prezes Florczuk należy zaliczyć jeszcze scedowanie zarządzania mieniem Spółdzielni zewnętrznym podmiotom. Zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych takie działanie jest całkowicie bezprawne, ponieważ spółdzielnia ma obligatoryjny obowiązek zarządzania własnym majątkiem; podmiotowi zewnętrznemu może zlecić jedynie administrowanie. W ten sposób nałożono na spółdzielców niezasadne, podwójne koszty zarządu. Do tego należy dodać chaos jaki zapanował w Spółdzielni, w ciągu 4 lat mamy już 3-cią firmę zarządzającą i 7-tą księgową.
Do Spółdzielców SM „Osiedle Zacisze” – Nr 59 (153)
Szanowni Państwo,
po zapoznaniu się z raportem biegłego rewidenta i listu polustracyjnego chciałbym ze swej strony zwrócić uwagę na kilka istotnych faktów:
- Spółdzielnia wykazała stratę na pozostałej działalności gospodarczej w wysokości 289 tys. zł – problem w tym, że Spółdzielnia nie prowadzi takiej działalności.
- Spółdzielnia wykazała zobowiązania w wysokości 262 tys. zł w stosunku do FR – problem w tym, że jest to niezgodne z ustawą i z naszymi regulaminami, a także brak jest uchwał do wydatkowania zgromadzonych środków na FR na inne cele niż remonty.
- Spółdzielnia wydała 116 tys. zł na budowę domów, które nigdy nie powstały wbrew ustawie i naszym regulaminom – taką inwestycje można prowadzić tylko z wniesionych przez członków spółdzielni wkładów budowlanych.
SĄ TO BARDZO DUŻE KWOTY I POWAŻNE NIEPRAWIDŁOWOŚCI.
Nie trzeba być księgowym, ekonomistą czy prawnikiem, nie potrzebne jest również wyższe wykształcenie by dostrzec te nieprawidłowości.
Biorąc pod uwagę przepisy prawa, że członkowie RN solidarnie wraz z Zarządem ponoszą pełną odpowiedzialność przed Spółdzielnią i odpowiadają całym swym majątkiem za powstałe nieprawidłowości, a także ponoszą odpowiedzialność karną, napisałem zdanie odrębne do sprawozdania RN za rok 2014 wraz z raportem z badania sprawozdania finansowego za rok 2014, który stanowi jego integralną część. Dołożyłem wszelkich starań by zgodnie ze Statutem rozszerzyć porządek obrad WZ o zdanie odrębne i by poinformować uczestników WZ o zaistniałych nieprawidłowościach. I nie jest to materiał prywatny – jakby tego sobie życzyła Pani Florczuk – tylko dokument przygotowany na WZ przez prawidłowo wybranego członka Rady Nadzorczej.
Pani Agnieszka Florczuk, jak diabeł święconej wody boi się podjęcia merytorycznej dyskusji i alergicznie reaguje na krytyczne opinie. Zamówiona opinia prawna i stanowisko Zarządu jest tego najlepszym przykładem. Jest to celowe wprowadzanie w błąd spółdzielców! Albowiem sprawozdania Rady Nadzorczej i Zarządu w naszej Spółdzielni nie są zatwierdzane w oparciu o uchwały, o czym Zarząd i Radca Prawny doskonale wiedzą.
Każdy członek organu lub ciała kolegialnego może wnieść zdanie odrębne, jeżeli nie zgadza się z pozostałymi członkami gremium. Nasze wewnętrzne akty prawne (statut i regulaminy) tego nie zabraniają.
Zdaję sobie sprawę, że członek Rady Nadzorczej, który wnikliwie patrzy na „ręce” Zarządu i poważnie traktuje funkcję kontrolną i nadzorczą RN jest niewygodny.
Proszę zwrócić uwagę, że w ciągu 2 lat z Rady Nadzorczej – w tej kadencji składa się ona z 5 członków – odeszło aż 5 osób. Takiej fluktuacji członków RN w 20-letniej historii tej Spółdzielni jeszcze nie było.
NASZA SPÓŁDZIELNIA WYMAGA WPROWADZENIA NIEZBĘDNYCH i NATYCHMIASTOWYCH PREZEKSZTAŁCEŃ, KTÓRE UMOŻLIWIĄ PRAWIDŁOWE JEJ FUNKCJONOWANIE w NAJBLIŻSZEJ PRZYSZŁOSĆI.
Z poważaniem,
(-) Cezary Meszyński
Osiedle Bałtyk – Nr 49 (143)
Osiedle Bałtyk zostało zaprojektowane w zabudowie mieszanej: domy wielorodzinne, w zabudowie szeregowej, bliźniaczej i jednorodzinnej. Osiedle powstawało w trzech etapach na działce ponad 8 ha. Pierwsze apartamenty zostały oddane do użytku w roku 2006. Osiedle jest ogrodzone, monitorowane i strzeżone.
Pomimo upływu 9 lat od oddania pierwszych apartamentów i intensywnej eksploatacji w okresie wysokiego sezonu w lipcu i sierpniu (wielu właścicieli wynajmuje turystom w okresie letnim swoje apartamenty) Osiedle jest utrzymane w stanie nienagannym. Każde usterka, uszkodzenie czy dewastacja jest natychmiast naprawiana.
Na Osiedlu jest bogata infrastruktura rekreacyjna: kort tenisowy, boisko do kosza, plac zabaw dla dzieci i oczka wodne.
Niewątpliwą atrakcją tego Osiedla jest zabudowa mieszana, w ten sposób uniknięto monotonii i stworzono przyjazną przestrzeń dla mieszkańców.
Wyjątkowym walorem tego osiedla jest zadbana zieleń w przestrzeni prywatnej i publicznej.
Atrakcją Osiedla Bałtyk jest jego położenie w bliskim sąsiedztwie nadmorskiej plaży – 5 minut spacerem.
Ile trzeba zapłacić ze ten niewątpliwy luksus? Opłaty są niewysokie, ponieważ apartamenty, szeregowce, bliźniaki i domy wolnostojące są w rękach prywatnych. Za apartament 53 m2 miesięcznie płacę 209 zł. Opłata pokrywa następujące koszty: CO, podgrzanie wody, zimna woda i ścieki, konserwacja domofonu, RTV, windy, koszty zarządu i fundusz remontowy 0,28 gr/m2. W budynku, w którym znajduje się 45 apartamentów właściciele zgromadzili ponad 60 tys. zł na funduszu remontowym. W związku z tym, że na osiedlu znajduje się 14 odrębnych nieruchomości wprowadzona opłatę administracyjną od wszystkich lokali i domów w wysokości 127 zł brutto miesięcznie na utrzymanie terenów wspólnych. Całkowity koszt utrzymania 53 metrowego apartamentu w luksusowych warunków wynosi wraz odbiorem odpadów 358, 75 złotych
Czarek Meszyński
Post Scriptum
Tekst ten dedykuje pani Agnieszce Florczuk, która od blisko 6 lat zarządza Osiedlem Zacisze i publicznie oznajmia, że nie wyobraża sobie by na Osiedlu mogło powstać 13 odrębnych nieruchomości. Niewątpliwą jej zasługą jest wprowadzenie jednych z najwyższych opłat za eksploatację, fundusz remontowy i kosztów podwójnego zarządu przy jednoczesnym zaawansowanym slumsowieniem osiedla.
Jak wygląda Osiedle pod zarządem Prezes Florczuk? Można o tym się przekonać tu:
http://osiedlezaciszewaw.pl/?p=1845
http://osiedlezaciszewaw.pl/?p=766
http://osiedlezaciszewaw.pl/?p=713
Już piszą o nas w gazetach – Nr 48 (142)
Marcin Kos w artykule „Tłuste Muchy”* opisał szerzącą się patologie w polskich spółdzielniach mieszkaniowych. „W naszym kraju funkcjonuje około 3,6 tys. księstw udzielnych zwanych spółdzielniami mieszkaniowymi. Na ich terytoriach zamieszkuje ponad 20 proc. ogółu ludności.”
Do tuzów spółdzielczości mieszkaniowej dołączyła pani prezes SM „Osiedle Zacisze” Agnieszka Florczuk, która jak się okazało jest osobą bardzo wrażliwą i wyczuloną na krytykę. Nie spodobały jej się artykułu publikowane w naszym periodyku i za pośrednictwem kancelarii prawnej domagała się przeprosin, które miały być umieszczone „na plakatach o formacie A3 rozwieszonych na tablicach ogłoszeń wszystkich budynków spółdzielni i uzupełniane przez okres 60 dni w przypadku zerwania lub zniszczenia. (…) Ilustracją następstw kneblowania, zastraszenia oraz dezinformowania członków spółdzielni są spektakularne bankructwa.”
No cóż, prezesi wychodzą widocznie z założenia, że lepiej jest zbankrutować niż być poddanym krytyce. Dlaczego tak się dzieje? Po części na to pytanie odpowiedział Marcin Kos pisząc na wstępie:
„7 milionów Polaków żyje pod władzą prezesów spółdzielni mieszkaniowych – często skorumpowanych, cynicznych, bezkarnych oszustów, sprytnie używających pieniędzy mieszkańców przeciwko nim samym. A podobno to spółdzielcy są pracodawcami prezesów…”
Czarek Meszyński
* FAKTY i mity nr 15 (788), www.faktyimity.pl
Cały tekst: http://temidacontrasm.info/tluste-muchy-w-fim/
Prawo nie chroni naszej własności przed dewastacją – Nr 43 (137)
Polecam bardzo dobry wywiad z Panią Profesor Ewą Łętowską dotyczący sytuacji w polskich spółdzielniach mieszkaniowych:
http://www.ipla.tv/Prawy-do-lewego-lewy-do-prawego-kampania-prezydenc/vod-6228989
(wywiad zaczyna się w 29 minucie audycji).
Została postawiona trafna diagnoza naszej ułomnej spółdzielczości mieszkaniowej.
Jak się okazuje w praktyce, własność i spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu nie chroni przed dewastacją. Cóż z tego, że nasze mieszkania prawnie są chronione skoro budynki niszczeją i przekształcają się w rudery, a osiedla w slumsy.
Zarządy często lekceważą sobie obowiązek wynikający z ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami. Art. 185. ust. 1 stwierdza: utrzymanie nieruchomości w stanie niepogorszonym zgodnie z jej przeznaczeniem.* Zarządy często z własnej niekompetencji i opieszałości doprowadzają substancję mieszkaniową do głębokiej degradacji, o czym sam mogłem się przekonać obserwują jak Spółdzielnia doprowadza moją własność do stanu dewastacji, co zostało opisane w artykule „Mój dom”.
Co się stanie jak spółdzielnia utraci płynność finansową, albo zbankrutuje? W wywiadzie został podany przykład Detroit, miasta które zbankrutowało. Czy za pięć, dziesięć lat nasze osiedla spółdzielcze też tak będą wyglądać?
Foto: Detroit, 2013
Czy moje Osiedle podlega również procesowi slumsowienia? W Detroit domy się rozsypały, zostały skorupy, nie zadbano o tereny wspólne, nastąpiła dewastacja. To trwało latami, jeżeli taki proces puści się w ruch to piekielnie trudno go jest zatrzymać.
Prof. Łętowska: nasze mieszkania prawnie są dobrze chronione, ale nie są chronione przed zniszczeniem.
Bardzo smutna konstatacja, nasze mieszkania przecież nie są w powietrzu, tkwią w budynkach, jeżeli budynki się rozpadną to cóż nam z tych tytułów własności? Własność jest na to zjawisko nieodporna, ani spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu.
Prawo to jedna rzecz, ale uczynienie z tego prawa użytku wymaga czasami ogromnego wysiłku – wyszarpania! Ochrona prawna, które nam prawo gwarantuje musi być wyszarpana na siłę i to właśnie robimy.
Coś wiem na ten temat, w czerwcu minie 2 lata jak wyszarpuję od Spółdzielni należne mi prawa jako WŁAŚCICIELOWI.
Autor: Czarek Meszyński
* Ustęp 1 uchylony został z dniem 1 stycznia 2014 r. przez art. 8 pkt 12 lit. a ustawy z dnia 13 czerwca 2013 r. o zmianie ustaw regulujących wykonywanie niektórych zawodów (Dz. U. poz. 829).
Moja Spółdzielnia – Nr 31 (125)
Moja Spółdzielnia powstała zupełnie przypadkowo. Było to w czerwcu 1995 roku. Na dobrą sprawę nikt jej nie chciał, nie było jej w planach. To burzliwe życie gospodarcze z pierwszej połowy lat 90. XX w. spowodowało, że Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze” została założona. Miała odegrać rolę „SŁUPA”. Bankructwo prywatnego inwestora pociągało przykre konsekwencje dla wszystkich stron: dewelopera, generalnego wykonawcy, podwykonawców, banków i przede wszystkim dla nas – przyszłych właścicieli mieszkań i domów. Utworzenie spółdzielni miało wymiar szerszy, prospołeczny i dawało szansę na uratowanie Osiedla. Udało się! Jak na tamte czasy odnieśliśmy sukces. Sceptykom zawsze wskazuje przykład Florydy – osiedla przy Al. Jerozolimskich.
Spółdzielnia miała istnieć do czasu zakończenia inwestycji „Dolcan I”, a następnie przekształcić się we wspólnoty sprawnie zarządzane przez profesjonalny podmiot. W sprawozdaniu Rady Nadzorczej za rok 1998 czytamy:
Mając na uwadze dyspozycyjność Sądu liczymy, że rzeczywiste uwłaszczenie, tzn. z czystą hipoteką, nie będzie możliwe wcześniej niż w II półroczu 2000 r. Do tego też momentu Spółdzielnia w dzisiejszej formie, może nieco uszczuplona personalnie, istnieć musi. (…) Istniejący Zarząd praktycznie zakończył tę inwestycję, z bardzo trudnej sytuacji prawnej uzyskaliśmy gwarancję swojego stanu posiadania, naszym nieruchomością nic w tej chwili nie zagraża, musimy jednak wykazać trochę cierpliwości, aby się przewłaszczyć.
Niestety Spółdzielnia nie chciała być efemerydą. Spółdzielnia dla pewnych osób stała się dobrym sposobem na życie. Powstał proces „układowy” i jak czytamy w sprawozdaniu Zarządu za okres 2001/02:
Zakończenie prac przy rozliczeniu końcowym będzie mogło nastąpić dopiero po wyjaśnieniu sprawy spornej związanej z ostatecznym rozliczeniem finansowym z Firmą „Dolcan”, która mimo odbytych kilku spraw sądowych, nadal nie została ostatecznie rozstrzygnięta. Dopiero po zakończeniu sprawy z Firmą „Dolcan” będzie możliwe sfinalizować prace przy rozliczeniu końcowym i dokonać rozliczenia finansowego z członkami. O wynikach rozliczenia wszyscy członkowie Spółdzielni zostaną powiadomieni na piśmie.
Był to chyba najdłuższy proces w historii polskiego sądownictwa o niezapłaconą fakturę – sprawa toczyła się przez 8 lat. Uwłaszczenie pierwszego zadania inwestycyjnego było możliwe dopiero w 2007 roku, najpierw upragnione akty notarialne otrzymały domki, a od 2009 r. w budynkach wielorodzinnych można było ustanowić wyodrębnioną własność. Później – jak grom z jasnego nieba – wyszła sprawa zasypanego rowu melioracyjnego, którego wykup – tak na dobrą sprawę – nie wiadomo kiedy nastąpi.
Symbolem mojej Spółdzielni jest jej logo – ROZCHWIANE DOMKI.
A wizytówką Osiedla – widoczna od samego wjazdu – jest fasada przy ul. Wolińskiej 13.
Pomimo bezspornego faktu, że Osiedle zostało wybudowane za nasze prywatne pieniądze, kolejne Zarządy Spółdzielni „przyspawały” się do naszych nieruchomości i uważają, że są to zasoby Spółdzielni i nie w głowie im by nam je dobrowolnie przekazać.
Autor: Czarek Meszyński
Spółdzielnia mieszkaniowa to wspólna własność czy prywatny folwark? – Nr 29 (123)
W ujęciu formalno-prawnym spółdzielnia mieszkaniowa to wspólna własność jej członków. Pierwsza ustawa o spółdzielniach z roku 1920 określiła ją mianem wspólnego przedsiębiorstwa. Obowiązująca dziś prawo spółdzielcze z 1982 r. w art.3. stwierdza: Majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków. Jest to ujęcie czysto teoretyczne bo już w orzecznictwie panuje pogląd: quod universitatis est, non est singulorum – co należy do korporacji (spółdzielni), nie należy do jej poszczególnych członków.*
Spółdzielnia mieszkaniowa jest zatem osobą prawną typu korporacyjnego (stowarzyszeniowego, zrzeszeniowego), której działalność winna być podporzdkowana realizacji zadań mających na celu dbanie o wspólne dobro jej wacicieli, czyli wszystkich czonków. (…)
Z przytoczonych przepisów wynika, że prowadzona przez spódzielni mieszkaniow działalność gospodarcza jest ukierunkowana na zaspokajanie potrzeb swoich czonków, a jej nadrzędnym celem powinno by dążenie do zapewnienia jak najwyższej jakości oferowanych usług. Jako priorytet podejmowanych przez zarząd działań należy uznać racjonalizację i optymalizację kosztów utrzymania infrastruktury technicznej, przy jednoczesnym dążeniu do efektywnego wykorzystywania posiadanych zasobów – gruntów, lokali uytkowych, itp.**
Tyle na ten temat mówi teoria. Ta piękna wizja, będąca od 125 lat sterem spółdzielczości – wizja prawdziwej wspólnoty – w komercyjnej rzeczywistości, a zwłaszcza po roku 2007 całkowicie się nie sprawdza. W ujęciu teoretycznym spółdzielczość określa się jako formę zbiorowej zaradności w praktyce jest zbiorową bezradnością.
Działalność spółdzielni jest oparta na wyzysku lokatorów w wyniku pobierania zawyżonych opłat czynszowych, a istnienie organizacji charakteryzuje się nieusuwalnością i nietykalnością władz, nadmierną konsumpcją środków finansowych przez tzw. „zaprzyjanione firmy”. Głównym źródłem czerpania zysków przez tzw. mafię spółdzielczą i rozszerzania jej wpywów jest mechanizm wyprowadzania środków finansowych ze spódzielni poprzez stosowanie systemu zakupu towarów i usług w zawyżonych cenach oraz księgowania fikcyjnych faktur usługowych. Legalizacja procederu jest możliwa dzięki kreatywnej księgowości i skutecznemu pozbawieniu czonków spódzielni możliwości realnego nadzoru nad wydatkami i polityką finansową dzięki kontroli nad obsadą stanowisk w zarządzie i organach SM. Organizacja, manipulując kryteriami wyboru dostawców w praktyce eliminuje z zaopatrzenia spódzielni oferentów z wolnego rynku. Dostęp do intratnych zlece i stałych umów zachowuje jedynie wyselekcjonowana, uprzywilejowana grupa tzw. „zaprzyjaźnionych firm” – często są to firmy członków rad nadzorczych, rad osiedli, pracowników spódzielni, członków rodzin zarządu, osób powiązanych z wpływowymi środowiskami. Organizacja w celu zapewnienia sobie bezkarności i hegemonii w lokalnej społeczności przenika do struktur organów wymiaru sprawiedliwoci, samorządu, jednostek administracji państwowej, środowisk naukowych i biznesu. Ważnym narzędziem wywierania wpływu i pozyskiwania zwolenników jest uznaniowe rozdawnictwo, bądź sprzedaż po zaniżonych cenach lokali i mieszkań z zasobów spódzielni, a także organizowanie „przedsięwzięć biznesowych” opartych na zawyżaniu cen zakupu. Organizacja zniechęca zwykłych członków do brania udziału w życiu spółdzielni. Fałszuje głosowania i manipuluje wyborami do organów SM zapewniając nieusuwalność prezesom oraz stałe członkostwo w radzie nadzorczej osobom odpowiedzialnym za chronienie systemu. ***
Od dwudziestu lat biorę aktywny udział w pracach mojej Spółdzielni. Mam możliwość bezpośredniego uczestnictwa w strukturach i obserwacji danej zbiorowości ludzkiej. Moje spostrzeżenia dotyczące procedur spółdzielczych, realnych procesów nadzoru, postaw, zachowań i działań ludzkich są niestety negatywne. Obecnie spółdzielnie mieszkaniowe – z dużym prawdopodobieństwem – w 95 % są dysfunkcyjne. Są to organizacje niezdolne do samokorygowania i wyeliminowania patologicznych zjawisk. Nie realizują fundamentalnego celu dbania o wspólne dobro tylko są nastawione na zaspokojenie partykularnych interesów wąskiej grupy decydentów. W polskich spółdzielniach mieszkaniowych rozpowszechniło się destrukcyjne zjawisko polegające na tym, że mniejszość wykorzystuje większość. Zawyżone ceny usług, szkodliwy system prowizji, stosowanie najtańszych a przy tym niskiej jakości materiałów, niegospodarność i zadłużanie powoduje, że spółdzielczość pogrążyła się w kryzysie. Jeżeli w najbliższym czasie to zjawisko nie zostanie zahamowane to można spodziewać się w najbliższych latach fali bankructw, degradacji, przejmowanie zasobów przez spekulantów i aktywnej działalności „czyścicieli” bloków.
Autor: Czarek Meszyński
* http://osiedlezaciszewaw.pl/?p=1626
** Złożoność relacji pomiędzy organami spółdzielni mieszkaniowej – teoria i praktyka – Waldemar Walczak, Przegląd Corporate Governance, 4 (36) 2013
*** http://sm.mafia.mixxt.pl/networks/content/index.Defi nicja+mafii+sp%C3%B3%C5%82dzielczej
Redaktor do Mecenasa – Nr 21 (115)
http://temidacontrasm.info/redaktor-do-mecenasa/
Najnowsze komentarze