Spółdzielnia mieszkaniowa to wspólna własność czy prywatny folwark? – Nr 29 (123)
W ujęciu formalno-prawnym spółdzielnia mieszkaniowa to wspólna własność jej członków. Pierwsza ustawa o spółdzielniach z roku 1920 określiła ją mianem wspólnego przedsiębiorstwa. Obowiązująca dziś prawo spółdzielcze z 1982 r. w art.3. stwierdza: Majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków. Jest to ujęcie czysto teoretyczne bo już w orzecznictwie panuje pogląd: quod universitatis est, non est singulorum – co należy do korporacji (spółdzielni), nie należy do jej poszczególnych członków.*
Spółdzielnia mieszkaniowa jest zatem osobą prawną typu korporacyjnego (stowarzyszeniowego, zrzeszeniowego), której działalność winna być podporzdkowana realizacji zadań mających na celu dbanie o wspólne dobro jej wacicieli, czyli wszystkich czonków. (…)
Z przytoczonych przepisów wynika, że prowadzona przez spódzielni mieszkaniow działalność gospodarcza jest ukierunkowana na zaspokajanie potrzeb swoich czonków, a jej nadrzędnym celem powinno by dążenie do zapewnienia jak najwyższej jakości oferowanych usług. Jako priorytet podejmowanych przez zarząd działań należy uznać racjonalizację i optymalizację kosztów utrzymania infrastruktury technicznej, przy jednoczesnym dążeniu do efektywnego wykorzystywania posiadanych zasobów – gruntów, lokali uytkowych, itp.**
Tyle na ten temat mówi teoria. Ta piękna wizja, będąca od 125 lat sterem spółdzielczości – wizja prawdziwej wspólnoty – w komercyjnej rzeczywistości, a zwłaszcza po roku 2007 całkowicie się nie sprawdza. W ujęciu teoretycznym spółdzielczość określa się jako formę zbiorowej zaradności w praktyce jest zbiorową bezradnością.
Działalność spółdzielni jest oparta na wyzysku lokatorów w wyniku pobierania zawyżonych opłat czynszowych, a istnienie organizacji charakteryzuje się nieusuwalnością i nietykalnością władz, nadmierną konsumpcją środków finansowych przez tzw. „zaprzyjanione firmy”. Głównym źródłem czerpania zysków przez tzw. mafię spółdzielczą i rozszerzania jej wpywów jest mechanizm wyprowadzania środków finansowych ze spódzielni poprzez stosowanie systemu zakupu towarów i usług w zawyżonych cenach oraz księgowania fikcyjnych faktur usługowych. Legalizacja procederu jest możliwa dzięki kreatywnej księgowości i skutecznemu pozbawieniu czonków spódzielni możliwości realnego nadzoru nad wydatkami i polityką finansową dzięki kontroli nad obsadą stanowisk w zarządzie i organach SM. Organizacja, manipulując kryteriami wyboru dostawców w praktyce eliminuje z zaopatrzenia spódzielni oferentów z wolnego rynku. Dostęp do intratnych zlece i stałych umów zachowuje jedynie wyselekcjonowana, uprzywilejowana grupa tzw. „zaprzyjaźnionych firm” – często są to firmy członków rad nadzorczych, rad osiedli, pracowników spódzielni, członków rodzin zarządu, osób powiązanych z wpływowymi środowiskami. Organizacja w celu zapewnienia sobie bezkarności i hegemonii w lokalnej społeczności przenika do struktur organów wymiaru sprawiedliwoci, samorządu, jednostek administracji państwowej, środowisk naukowych i biznesu. Ważnym narzędziem wywierania wpływu i pozyskiwania zwolenników jest uznaniowe rozdawnictwo, bądź sprzedaż po zaniżonych cenach lokali i mieszkań z zasobów spódzielni, a także organizowanie „przedsięwzięć biznesowych” opartych na zawyżaniu cen zakupu. Organizacja zniechęca zwykłych członków do brania udziału w życiu spółdzielni. Fałszuje głosowania i manipuluje wyborami do organów SM zapewniając nieusuwalność prezesom oraz stałe członkostwo w radzie nadzorczej osobom odpowiedzialnym za chronienie systemu. ***
Od dwudziestu lat biorę aktywny udział w pracach mojej Spółdzielni. Mam możliwość bezpośredniego uczestnictwa w strukturach i obserwacji danej zbiorowości ludzkiej. Moje spostrzeżenia dotyczące procedur spółdzielczych, realnych procesów nadzoru, postaw, zachowań i działań ludzkich są niestety negatywne. Obecnie spółdzielnie mieszkaniowe – z dużym prawdopodobieństwem – w 95 % są dysfunkcyjne. Są to organizacje niezdolne do samokorygowania i wyeliminowania patologicznych zjawisk. Nie realizują fundamentalnego celu dbania o wspólne dobro tylko są nastawione na zaspokojenie partykularnych interesów wąskiej grupy decydentów. W polskich spółdzielniach mieszkaniowych rozpowszechniło się destrukcyjne zjawisko polegające na tym, że mniejszość wykorzystuje większość. Zawyżone ceny usług, szkodliwy system prowizji, stosowanie najtańszych a przy tym niskiej jakości materiałów, niegospodarność i zadłużanie powoduje, że spółdzielczość pogrążyła się w kryzysie. Jeżeli w najbliższym czasie to zjawisko nie zostanie zahamowane to można spodziewać się w najbliższych latach fali bankructw, degradacji, przejmowanie zasobów przez spekulantów i aktywnej działalności „czyścicieli” bloków.
Autor: Czarek Meszyński
* http://osiedlezaciszewaw.pl/?p=1626
** Złożoność relacji pomiędzy organami spółdzielni mieszkaniowej – teoria i praktyka – Waldemar Walczak, Przegląd Corporate Governance, 4 (36) 2013
*** http://sm.mafia.mixxt.pl/networks/content/index.Defi nicja+mafii+sp%C3%B3%C5%82dzielczej
3 Odpowiedzi na Spółdzielnia mieszkaniowa to wspólna własność czy prywatny folwark? – Nr 29 (123)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ustawa z dnia 17 lutego 1961 r. o spółdzielniach i ich związkach przekształciła spółdzielnię w dziwaczny podmiot, który prowadzi działalność gospodarczą w ramach narodowego planu gospodarczego (...) dla dobra Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Innymi słowy prywatne zrzeszenie udziałowców/członków zostały zobowiązane do realizacji narodowego planu gospodarczego (plan narodowy był tylko z nazwy, ponieważ przewodnią siłą była partia) nie dla dobra prawowitych właścicieli tylko PRL. Dla dobra członków podnoszono materialny i kulturalny poziom życia i świadomość społeczną z akcentem na dwa ostatnie punkty.
Rok 1962 przyniósł zarządzenie Prezesa Rady Ministrów wprowadzające tzw. budownictwo oszczędne. Tym systemem miano budować 40 % mieszkań. Tak pojawiła się na rynku mieszkaniowym "zmora" maluteńkich mieszkanek, zwanych do dziś "gomułkowskimi". Powstają całe osiedla złożone z ciasnych dziupli, gdzie nie sposób było normalnie egzystować.
Podejrzewam, że nie tylko ja będący członkiem jednej ze spółdzielni odnoszę wrażenie, iż władzę co niektórych najwyraźniej zapomniały o swojej podstawowej funkcji i zamiast administrować czują się właścicielami czerpiącymi szerokim strumieniem z zasobów i majątku jej mieszkańców. O skali nieprawidłowości niech świadczy ilość skarg wysyłanych do biur poselskich, UOKiK czy nawet zgłoszeń do prokuratury z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez osoby zasiadające w zarządach spółdzielni.
Adam Laskowski
http://adam.laskowski.salon24.pl/527819,spoldzielnie-mieszkancow-czy-prezesow
Ostrzegam przed spoldzielniami,maja image konserwatywnych,stabilnych dzieci PRL ale robia niezle przkrety i moga pasc.Moja spoldzielnia w Krakowie,tez z PRL,nie podam nazwy.bo by mnie jeszcze skarzyli,miala rozne budynki w zarzadzie,takie z PRL z lokatorami i nasz,wybudowany w 1995 roku,100% wlasnosci.Postanowili zbudowac kilka domow na Pasterniku,robili przekrety na 1mln 300 tys zl,komornik siadl na wszystkich kontach,zabral tez nasz fundusz remontowy,z naszego "prywatnego" bloku,50 tys zl poszlo w bloto.Spoldzielnia jakos nie upadla i co zrobila?Kazala nam,wlascicielom w tym prywatnym bloku,"odtworzyc" wczesniej zabrany nam,na ich dlugi,fundusz remontowy.Po prostu doliczyli do oplat eksploatacyjnych nowa kwote,ktora nazwali "fundusz odtworzeniowy" oraz naturalnie brali dalej normalnie na biezacy fundusz remontowy.Wydawalo sie to nam,glownie ludziom po studiach,jakims absurdem i zlodziejstwem w bialy dzien,jedna z pan wlascicielek,prawniczka,poszla do sadu w imieniu bloku,przegralismy 3 razy, wlacznie z Sadem Najwyzszym,ktory stwierdzil,ze w oparciu o przepisy o spoldzielczosci mieszaniowej ( z PRL!) co zarzad i rada nadzorcza uchwali jest swiete i czlonkowie maja placic.Nawet jak uchwala,ze smieci bedzie sie wywozic autem o nazwie Ferrari to czlonkowie maja za to placic.I basta.I tak po wyroku zaplacilismy pieknie jeszcze raz na fundusz,ktory nam skradziono.Jednak nauczka nie poszla w pole i od kilku lat wlasciciele powoli przechodza na tkzw.prawo odrebnej wlasnosci i juz niedlugo utworzymy wspolnote w bloku i wywalimy spoldzielnie,potrzeba jeszcze 3 wlascicieli i skonczy sie nasza fatalna przygoda ze spoldzielnia,trwajaca juz 17 lat.Spoldzielnia ma tez inne "zaslugi":fatalnie robione i zawsze za drogie remonty,drogi wywoz smieci,problemy z usuwaniem sniegu,aroganckie traktowanie przedstawicieli bloku,aresztowanie prezesa za przekrety,podwyzki po 200 zl!!! na rok oplat ekspl.,itd.Dlatego ostrzegam przed spoldzielniami,moi znajomi w Krakowie maja podobne doswiadczenia.Najgorsze jest to,ze chronia ich jakies Gomulkowskie regulacje i sa to calkowicie wyjete spod prawa jednostki komunistyczne dzialajace w kapitalizmie.Nie wiem dlaczego nikt nie rozwalil tych czerwonych darmozjadow od 1989 roku- maja chyba niezle znajomosci u gory,schowali sie za "gruba kreska".
Gugcia