Walne – Nr 9 (199)
Teoretycznie Walne Zgromadzenie jest najwyższym organem w Spółdzielni Mieszkaniowej służący realizacji uprawnień Spółdzielców do kierowania działalnością Spółdzielni.
Prawo Spółdzielcze wyróżnia dwa rodzaje walnego zgromadzenia zwyczajne ZWZ i nadzwyczajne NWZ.
W praktyce zaś jest to maszynka legalizująca działanie Zarządu. Prezesi niechętnie dzielą się władzą, a członków traktują nie jako właścicieli Spółdzielni tylko jako „mięso armatnie” czyli nierozumnych wyborców. Sami Spółdzielcy ułatwiają to Prezesom, ponieważ zazwyczaj nie interesują się własnymi sprawami, nie znają prawa i podstawowych zagadnień związanych z księgowością Spółdzielni.
A jak próbują być dociekliwi to szybko są spacyfikowani.
Przykład? Proszę bardzo, protokół z Walnego Zgromadzenia – 2013 rok:
Członkini Spółdzielni stwierdził, że przez 15 lat płaciła na fundusz remontowy i zapytała, gdzie są pieniądze, które wpłacała, skoro nie było u nich remontów. Prezes Agnieszka Florczuk powiedziała, że zaprezentowany stan funduszy remontowych jest taki jak wynika z ksiąg, a Walne Zgromadzenia w poprzednich latach akceptowały sprawozdania finansowe.
Innymi słowy sami jesteście winni bo nie dopilnowaliście swoich interesów i głosowaliście za przyjęciem sprawozdań.
Walne Zgromadzenia zwoływane w trybie zwyczajnym tj. w terminie sześciu miesięcy po upływie roku obrotowego jest stosunkowo łatwe do kontrolowania jego przebiegu, ze względu na obfitość i różnorodność wyłożonych materiałów. Znaczniej trudniej jest o kontrolę przy Nadzwyczajnych Walnych Zgromadzeniach, gdzie porządek obrad jest bardziej spójny a zagadnienia są ograniczone do dwóch, trzech tematów.
Zobaczmy jak to było w SM „Osiedle Zacisze”. Został przygotowany wniosek ze szczegółowym porządkiem obrad, mający na celu m.in. powołanie Rad Nieruchomości, Nadzwyczajnej Komisji Finansów, czy pokrycie wydatków w inwestycje.
Należy podkreślić, że zmiany w statucie czy pokrycie 116 tys. wydanych na nieudaną inwestycje budowlaną wynikały z listu polustracyjnego i z raportu biegłego rewidenta.
Przepis z § 24 ust.10 Statutu określa odpowiedzialność Zarządu i Rady Nadzorczej: członek Zarządu i Rady Nadzorczej winny czynu lub zaniedbania, przez które Spółdzielnia poniosła szkodę, odpowiada za nie osobiście.
To oczywiście nie spodobało się osobą z Zarządu i Rady Nadzorczej i fortelem próbują udaremnić zwołanie NWZ. Wystraszyli się, że poniosą konsekwencję. Przez 20 lat istnienia Spółdzielni nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za popełnione błędy, członkowie Zarządu i Rad Nadzorczych żyli w przeświadczeniu o bezkarności, gdyż są to organy, które pracują kolegialnie. Nic bardziej błędnego, każdy osobiście odpowiada za zaniechania, działanie na szkodę Spółdzielców, czy też za niegospodarność. Zastosowanie tu powinna mieć łacińska zasada prawna conditio iuris – warunek prawny – rozliczenie Rady Nadzorczej i Zarządu z ich „osiągnięć.
Ponieważ zaistniała sytuacja ma na celu blokadę restrukturyzacji Spółdzielni postanowiłem napisać w tej sprawie list do Sąsiadów – treść listu publikuję powyżej. Uważam, że sytuacja jest nadzwyczajna, ponieważ przy obecnym stanie prawnym nieruchomości może powstać w każdej chwili kilka Wspólnot, a Spółdzielnia zostanie ograniczona do członków, którzy mają lokale z nieuregulowanym gruntem tj. „na rowie”. Sprawa jest poważna 42 lokale zostaną obarczone wysokim kosztem wykupu zasypanego rowu melioracyjnego, który został wyceniony w operacie na kwotę 341 tys. zł. Kwestia kompensaty toczy się od roku 1995 r. z mizernym skutkiem i w najbliższej przyszłości nie można chyba liczyć na szybką decyzję. W tym miejscu należy przypomnieć, że w roku 2012 został utworzony fundusz celowy na wykup nieruchomości gruntowych; niestety ten fundusz jest martwy, ponieważ nie jest zasilany i zgromadzono na nim zero złotych.
Autor: Czarek Meszyński
Osiedle Glonowo – Nr 5 (195)
Na czerwcowym Walnym Zgromadzeniu Wiceprezes Starzewski w trakcie odczytywania sprawozdania Zarządu skomentował konieczność wykonania ekspertyzy dotyczącej rzekomego rakotwórczego grzyba na elewacjach budynków Spółdzielni, którą należało wykonać w wyniku naszych publikacji:
Ekspertyza – w cenie 1000 zł – wykazała, że nie ma grzyba, tylko glony powstające w wyniku zaciekania wodą, co nie jest nieprawidłowością według M. Starzewskiego.
Innymi słowy glony są OK i mieszkańcy powinni je polubić, a zaciekanie wodą jest zjawiskiem jak najbardziej naturalnym – woda musi lać się po ścianach!
A oto efekty:
Zdjęcie nr 1 – Elewacja zachodnia Zdjęcie nr 2 – Elewacja północna
Zdjęcie nr 3 – Elewacja północna Zdjęcie nr 4 – Elewacja zachodnia
Zdjecie nr 5 i 6 – Elewacje zachodnie
Zdjęcie nr 7 i 8 – Grzyb domowy w piwnicach
Oprócz glonów występuje również grzyb domowy wewnątrz budynków.
Ekspertyza Techniczna wykonana przez rzeczoznawce budowlanego mgr inż. Huberta Słupka stwierdza: „Pod wpływem wody opadowej płynącej po powierzchni elewacji następuje nasiąkanie pyłów wodą. Wobec powolnego osuszania powierzchni na ścianach północnych i wschodnich, miejsca zakurzone dają pożywkę dla glonów. Stąd wnikają po zazielone powierzchnie na ścianach północnych każdego z badanych budynków.
Zielone naloty istnieją na powierzchni elewacji są porostami, rozmnażającymi się zarodnikowo, zwane glonami lub inaczej algami. Są to najprostsze, samożywne rośliny występujące w środowisku wodnym lub wilgotnym. Do ich rozwoju niezbędna jest woda i światło. W dogodnych warunkach te jednokomórkowe rośliny tworzą kolonie, przeradzające się w plechy, a więc e dogodnych warunkach rozprzestrzeniają się na znacznej powierzchni. Glony te żyją nie tylko z przetwarzania chlorofilu (…), lecz również przez przyswajanie organicznych części podłoża.”
Z dokumentacji fotograficznej wynika, że glony na naszym Osiedlu mają szczególnie dogodne warunki i oprócz chlorofilu pożerają również nasze mury.
W innej ekspertyzie dostępnej w internecie zupełnie za darmo można przeczytać:
„Glony aerofityczne rozkładające materiały budowlane coraz częściej spotykane są w nowych budynkach mieszkalnych, nawet już w pierwszych latach użytkowania budynków. Związane jest to z licznymi błędami popełnionymi na etapie projektowania budynków, wykonawstwa, niewłaściwym użytkowaniem i niewłaściwym doborem materiałów budowlanych (często materiałów elewacyjnych) oraz systemów budowlanych i wykończeniowych.
Obecność glonów na elewacjach budynków mieszkalnych nie tylko pogarsza walory estetyczne elewacji budynków, ale przede wszystkim wpływa na trwałość elewacji i zdrowie osób przebywających w pobliżu.
W niewłaściwie użytkowanych lokalach mieszkalnych często panują odpowiednie i sprzyjające warunki do rozwoju grzybów pleśniowych. Podstawowym czynnikiem warunkującym ich wzrost jest przede wszystkim nadmierna i długotrwała wilgotność względna powietrza, a tym samym również wszystkich materiałów i elementów wykończeniowych znajdujących się w danym budynku mieszkalnym. Powoduje to również przyspieszenie porastania elewacji budynków mieszkalnych przez glony aerofityczne.
Pojawienie się wykwitów glonów aerofitycznych na przegrodach budowlanych nie tylko obniża estetykę budynku, ale przede wszystkim jest dowodem na to, że rozpoczął się proces biodeterioracji.
Efektem tego procesu jest korozja biologiczna lub biodegradacja materiałów budowlanych i systemów budowlanych i wykończeniowych oraz emisja do atmosfery wytwarzanych przez glony metabolitów (mikotoksyn i związków lotnych), a także fragmentów glonów i zarodników. Stanowi to zagrożenie dla zdrowia ludzkiego, a w szczególności dla zdrowia osób mieszkających w pobliżu powrastanych elewacji budynków. Skutki tych zagrożeń dla zdrowia nie zawsze są natychmiast widoczne. Wiele skutków i powikłań zdrowotnych odczuwalnych jest w odległym czasie, nawet po kilkunastu latach.
Należy podkreślić, iż, jest to zagadnienie dość trudne do zrealizowania, wieloaspektowe, często związane z dyskomfortem estetycznym elewacji budynków mieszkalnych, tj. zmianą kolorystyki elewacji i różnymi przebarwieniami elewacji, degradacją materiału termoizolacyjnego i korozją biologiczną.”
Fragmenty pochodzą z Ekspertyzy Mykologiczno Budowlanej dr inż. Mariusz Książek Adiunkt w Instytucie Budownictwa Politechniki Wrocławskiej Sekretarz Generalny Polskiego Stowarzyszenia Mykologów Budownictwa we Wrocławiu*
Należy podkreślić, że:
Aflatoksyny rodzaj mikotoksyn, które występują w budynkach dotkniętych korozją biologiczną, znajdują się na liście rakotwórczych substancji chemicznych klasyfikowanych zgodnie z klasyfikacją IARC (Międzynarodowa Agencja Badań nad Nowotworami z siedzibą w Lyonie; zajmująca się koordynacją międzynarodowych badań nad rakiem).
Zastanawiacie się Państwo dlaczego Wiceprezes Starzewski pomimo groźnego zjawiska jakim są dorodne plechy glonów kompletnie się tym nie przejmuje i twierdzi, że to nie jest nieprawidłowością?
Odpowiedź jest banalna:
Zdjęcie nr 9 – Fasada północna domu, w którym mieszka Wiceprezes Starzewski
Zdjęcie nr 10 – fasada północna domu, w którym mieszka Eksprezes Florczuk
Zdjęcie nr 11 – Fasada wschodnia domu, w którym mieszkała długoletnia Prezes Dąbrowa.
Zdjęcie nr 12 – Fasada wschodnia, jedna nieruchomość, ta sama strona świata, a termomodernizacja przeprowadzona w różnych standardach, przy użyciu rozmaitych (drogich i tanich) materiałów.
Wniosek jest prosty: ESTABLISHMENT Spółdzielni – zgodnie z maksymą Jerzego Urbana: rząd się sam wyżywi – potrafi sam zadbać o swoje mieszkaniowe potrzeby.
Pozostałym członkom przyszło mieszkać w zaglonowanych jak również i zagrzybionych zasobach Spółdzielni.
Liczycie na to, że rzeczoznawca prawidłowo zdefiniuje problem?
„Na północnych powierzchniach ścian następuje dużo wolniejsze osuszanie powierzchni elewacji. (…) natomiast istnieją w niezliczonych ilościach plechy glonów.”
Nieliczne północne powierzchnie ścian są śnieżnobiałe – mieszka tam establishment – i liczne północne ściany z niezliczoną ilością plechy glonów – mieszkają tam szeregowi członkowie Spółdzielni.
By postawić kropkę nad „i” podam, że generalnym wykonawcą termomodernizacji elewacji budynków była firma VOLTBUD (wspólnicy: Zbigniew Koziara i Leszek Zdziarski).
Autor: Czarek Meszyński
Bajzel – Nr 3 (193)
Czy ktoś z Czytelników obejrzał film z roku 2009 pt. „Bajzel po polsku”?* Film opowiada historię jednego dnia w pewnym feralnym zakładzie, gdzie wykonanie nawet najprostszej czynności, takiej jak uruchomienie nowej lampy, urasta do wielkiego problemu.
Ten film obejrzałem kilka dni temu i od razu skojarzył mi się on – nie wiem czemu? – z moją Spółdzielnią, a mianowicie to co powinno być zrobione dobrze trzeba koniecznie spartolić.
Dziś będzie o termomodernizacji budynków wielorodzinnych przeprowadzonych w latach 2005/06. Tym razem nie będę pisał o rozłożystej koloni plechy – glonów tylko o pokrzywdzonych mieszkańcach parterów, których lokale bardziej przypominają przemysłowe chłodnie niż przytulne mieszkania.
Panuje w nich dotkliwy chłód pomimo wysokich rachunków za gaz, którym są ogrzewane. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ Spółdzielnia ociepliła ściany zewnętrzne „po taniości i bylejakości”. Zapomniano dokonać odkrywki i ocieplić również ścianę fundamentową. A przecież powszechnie wiadomo: Ocieplenie ścian fundamentowych lub ścian piwnicznych nie tylko uchroni przed ucieczką ciepła w grunt, ale również zabezpieczy przed możliwymi uszkodzeniami hydroizolację chroniącą podziemne mury przed wilgocią i wodą. (…) Teoretycznie nie trzeba też ocieplać ścian piwnic nieogrzewanych (tak jak u nas). Warto wówczas jednak wprowadzić izolację ścian zewnętrznych przynajmniej 50 cm poniżej poziomu gruntu. Konieczne będzie też solidne ocieplenie stropu piwnicy. Zrezygnować będzie można co najwyżej z termomodernizacji podłogi piwnicznej.” **
Jest to standardowe działanie! Zobaczmy jak to zostało zrobione w KSM „Przylesie.”
Niestety na naszym Osiedlu nie została zrobiona ani izolacja ścian zewnętrznych (przynajmniej 50 cm poniżej poziomu gruntu), ani solidne ocieplenie stropu piwnicy.
Efekt: lodowate mieszkania na parterze i zawilgocone i często zagrzybione piwnice.
Dziwię się tylko, że właściciele mieszkań na parterze tych mankamentów przez 10 lat nie zauważyli i milczą pomimo wysokich rachunków za gaz. No coż widocznie taka ich karma.
Autor: Czarek Meszyński
Jaka piękna kompromitacja – Nr 86 (190)
Czy pamiętacie znakomity film „Grek Zorba” z brawurowo zagraną rolą Anthony’ego Quinn’a? Do historii już przeszło zdanie: Szefie, widziałeś kiedyś taką piękną katastrofę?! Czy te słowa o „pięknej katastrofie” można odnieść do naszej Spółdzielni, oceniając ostanie 48 miesięcy wspólnych poczynań Rady Nadzorczej i Zarządu?
Od 20 czerwca 2012 w Radzie Nadzorczej zasiada pani Magdalena Markiewicz. Do najważniejszych jej osiągnięć należą:
- przez 10 miesięcy nie zorientowała się, że jest nielegalną przewodniczącą RN; w lipcu 2015 trzeba było ją ponownie wybrać,
- nie zauważyła, że w Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” jest łamane prawo: brak lustracji, nie rozliczanie każdej nieruchomości oddzielnie, nie publikowanie protokołów i uchwał organów SM,
- nie zauważyła zniknięcia blisko 200 tys. zł z kont spółdzielni,
- nie zauważyła „lipnie” rozliczonego funduszu remontowego,
- umknęła jej drobna kwota 62 tys. cudownie wykreowanych na cudownym funduszu remontowym terenów zewnętrznych,
- nie zauważyła zniknięcia 66 tys. z funduszu remontowego budynków,
- nie zauważyła straty w wysokości 289 tys. zł na pozostałej działalności gospodarczej,
- nie zauważyła, że wydatkowana kwota w wysokości 116 tys. z opłat (eksploatacja i fundusz remontowy) spółdzielców na pseudobudowę jest niezgodna z prawem,
- nie zauważyła, że Spółdzielnia w praktyce nie prowadzi pozostałej działalności gospodarczej; nie prowadzi ale stratę może mieć – to chyba nazywa się kreatywną księgowością,
- nie zauważyła, że niedobory z gospodarki zasobami mieszkaniowymi (GZM) muszą obligatoryjne być pokryte w roku następnym,
- nie zauważyła, że umowa na zarządzanie Osiedlem jest nieprawomocna,
- nie odczuwa potrzeby zaglądania do wyciągów bankowych Spółdzielni.
Tak można jeszcze długo wymieniać, czego Przewodnicząca Markiewicz nie zauważyła, nie spostrzegła, nie zorientowała się, nie doczytała…
Ale za to:
- rekomendowała bubel w postaci sprawozdania finansowego,
- uchwaliła uchwałę nakładającą haracz na właścicieli garaży, zapominając że spółdzielnia zobowiązana jest do prowadzenia bezwynikowej działalność GZM i nie może zarabiać na spółdzielcach,
- doliczyła stawkę VAT do opłat za garaże w budynkach mieszkalnych pomimo, że spółdzielnia z tego tytułu VAT-u nie odprowadza,
- chętnie podpisuje się pod kłamliwymi treściami w sprawozdaniach i protokołach,
- do tego jest prawdziwą Żartownisią, zwołuje posiedzenie Rady dajmy na to na godzinę 19.00, a po cichu przesuwa na 19.40, żeby w posiedzeniu brali udział tylko swoi,
- chętnie pomawia,
- uwielbia niekończące się dysputy i bezwynikową pracę Rady – potrzebowała 17 miesięcy by zmienić w regulaminie porządkowym m.in. zapis: psy i koty należy wyprowadzać na smyczy.
Biorąc powyższe fakty pod uwagę można sparafrazować słowa Greka Zorby:
Pani Przewodnicząca Markiewicz! Jaka piękna kompromitacja!
Autor: Czarek Meszyński
Oświetlamy dzień – Nr 84 (188)
Zdjęcie wykonane 16 grudnia 2015 r. o godz. 7:39
Zdjęcie wykonano 16 grudnia 2015 r. o godz. 7:48
Na Osiedlu jest kilkadziesiąt lamp ulicznych, do tego dochodzi oświetlenie wiatrołapów w budynkach mieszkalnych. Profesjonalny zarządca Sekan wraz Zarządem SM ma poważny problem, by wyłączać latarnie na czas. Latarnie załączane są za wcześnie i świecą za długo. Oświetlenie powinno być wyłączone w dniu 16 grudnia o około 6:40, kiedy następuje brzask (świt astronomiczny – okres przed wschodem Słońca, gdy promienie Słońca (brzask) na tyle rozświetlają niebo, że najsłabsze gwiazdy przestają być widoczne; niebo przestaje być czarne). Astronomiczny wschód słońca był w tym dniu o godzinie 7:40, a lampy świeciły się beztrosko do godz. 7:49. W ten sposób zmarnowano wiele kWh, pieniądze spółdzielców i przyczyniono się do degradacji środowiska naturalnego.
Zdjęcie wykonano 13 października 2015 r. o godz. 7:13
Zmiana z czasu letniego na zimowy, czyli astronomiczny nastąpiła w nocy z soboty 24 października na niedzielę 25 października 2015 r.
Zdjęcie wykonano 21 lipca 2015 r. o godz. 4:33
Jak widać z powyższej dokumentacji zdjęciowej taki stan trwa przynajmniej od lipca br.
Mieszkańcy zgłaszali zaistniały problem już w styczniu 2015 r. – i NIC. Sekan wraz Zarządem postanowił oświetlać Słońce na koszt spółdzielców.
Czy tak wygląda profesjonalne zarządzanie spółdzielczym majątkiem?
Czy to jest gospodarność? Czy to jest jest racjonalne wykorzystanie pieniędzy spółdzielców?
W dniu 3 sierpnia 2015 r. poinformowałem Zarząd i profesjonalnego Zarządce o marnotrawstwie w postaci zużywania niepotrzebnej energii elektrycznej – korespondencja mailowa powyżej.
W odpowiedzi otrzymałem maila od Zarządu. Proszę zwrócić uwagę na tok myślenia byłej na szczęście Prezes Florczuk:
- prawie 2 x mniej niż 0,55 zł – napisała w mailu. Podała cenę netto i to tylko za energię czynną, w rozliczeniu należy uwzględnić cenę brutto, opłatę handlową, opłatę dystrybucyjną zmienną, opłatę sieciową stałą, opłatę przejściową, opłatę abonamentową.
- Mera Technik jest osiedlu (2 x). Wystarczy raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie wyregulować wyłącznik czasowy, by lampy zapalały się we właściwych godzinach.
Podane przez ze mnie wyliczenia były jedynie szacunkowe, problem tkwi w tym, że zarówno Zarząd jak i Sekan zobowiązani są do profesjonalnego zarządzania naszymi nieruchomościami, które powinno polega na racjonalizacji kosztów. Marnotrawstwo – niezależnie od kwoty – zawsze jest marnotrawstwem i nikt nie ma prawa do niegospodarności. Potwierdza się stara zasada: gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Mija 12 miesięcy, a tu nic(!) nadal oświetlamy słońce.
A stwierdzenie Zarządu: „Analizując wydatki budżetowe Zarząd nie widzi już dalszej możliwości oszczędzania na działalności operacyjnej” – protokół nr 20/2015 – trzeba stwierdzić, że brzmi to jak kiepski żart, ponieważ:
po pierwsze: żeby pisać o dalszej możliwości oszczędzania, trzeba wykazać się oszczędnościami jakie zostały już dokonane; zamiast oszczędności mamy drożyznę (!),
po drugie: Drodzy Panowie z Zarządu mogę wskazać Wam mnóstwo obszarów, gdzie można dokonać oszczędności np. zlikwidować koszty związane z podwójnym zarządzaniem, oszczędzać energię elektryczną, uszczelnić finanse Spółdzielni i rozliczać każdą nieruchomość oddzielnie, tak by mieszkańcy mieli kontrolę nad wydatkami związanymi z eksploatacją i utrzymaniem swoich nieruchomości. Nasze opłaty są zawyżone o przynajmniej 40% w porównaniu chociażby do sąsiedniego Osiedla Budimeksu.
Autor: Czarek Meszyński
Florczuk i Starzewski poczuli się dotknięci – Nr 80 (174)
W ustawie z dnia 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz.U.1984.5.24) art.1. czytamy:
Prasa, zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej, korzysta z wolności wypowiedzi i urzeczywistnia prawo obywateli do ich rzetelnego informowania, jawności życia publicznego oraz kontroli i krytyki społecznej.
Jedną z podstawowych cech społeczeństwa demokratycznego jest wolność wypowiedzi i prawo do krytyki.
W tej samej ustawie art.6 ust. 1 czytamy:
Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk, a ust. 4 powiada:
Nie wolno utrudniać prasie zbierania materiałów krytycznych ani w inny sposób tłumić krytykę.
Taki stan rzeczy nie spodobał się dwóm członkom Zarządu A. Florczuk i M. Starzewskiemu i postanowili wytoczyć mi powództwo o naruszenie dóbr osobistych Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” zatrudniając profesjonalnego pełnomocnika, który liczy sobie 615 zł z VAT za każdą rozpoczętą godzinę rozprawy sądowej w każdej instancji.
Budżet przeznaczony na obsługę prawną został już w maju br przekroczony o blisko 10 tys. zł.
W każdej prywatnej firmie budżet jest rzeczą „świętą” i nie można go przekraczać bez zgody organu nadzorczego – w naszym wypadku Rady Nadzorczej – która uchwala plany gospodarcze. Tandem Florczuk – Starzewski tę zasadę mieli w „głębokim poważaniu” i ochoczo wydawali nasze pieniądze, a to na operacik, a to na konsultacje, a to na opinię „prawnopodobną”. Nie przyszło im do głowy, by wydać więcej pieniędzy niż zostało zaplanowane i uchwalone, to trzeba najpierw uzyskać zgodę Rady Nadzorczej. Na szczęście o tym tandemie można pisać już tylko w czasie przeszłym albowiem A. Florczuk zrezygnowała, tylko Starzewski jeszcze trawa.
Ponieważ, przez ostanie 1,5 roku na łamach tego czasopisma obnażałem nieprawidłowości w naszej drogiej Spółdzielni Tandem Florczuk – Starzewski chcąc mnie uciszyć przy pomocy procesu sądowego zapomnieli jednocześnie o bardzo ważnej regule:
Osoba piastująca funkcję publiczną narażona jest – co stanowi zjawisko naturalne w każdym państwie demokratycznym – na wystawienie swoich poczynań pod osąd opinii publicznej i musi się liczyć z krytyką swojego postępowania, która to krytyka jest społecznie pożyteczna i pożądana, jeżeli podjęta została w interesie publicznym i ma cechy rzetelności oraz rzeczowości, a jednocześnie nie przekracza granic potrzebnych do osiągnięcia społecznego celu krytyki. Granic tych nie da się ogólnie wyznaczyć, ponieważ określają je niepowtarzalne okoliczności konkretnej sprawy (wyrok SN z 28 września 2000 r., V KKN 171/98, LexisNexis nr 349107, OSNKW 2001, nr 3-4, poz. 31). Monika Brzozowska-Pasieka, Prawo prasowe. Komentarz Praktyczny – stan prawny 1 stycznia 2014 r.
Główny lifemotiv pozwu to: Pozwany wielokrotnie zamieszczał w czasopiśmie przez siebie redagowanym treści nieprawdziwe, szkalujące, pomawiające naruszające w sposób ewidentny i rażący dobra osobiste powódki* – dobre imię (dobrą sławę , renomę).
Czy tak było naprawdę? To możecie Państwo sami ocenić. Czytacie wpisy i porównujecie je z otaczającą rzeczywistością i sami wysnuwacie wnioski. Czy dochowałem rzetelności, przedstawiałem fakty zgodnie z rzeczywistością, czy wpisy były poparte dokumentacją zdjęciową i spółdzielczą? To każdy czytelnik oceni sam. Mam nadzieję, że sąd też wyda sprawiedliwy werdykt.
Ze względu na wysokie koszty pełnomocnika Spółdzielni Jarosława Ostrowskiego w dniu 14/09/2015 r. złożyłem wniosek do Zarządu o wycofanie pozwu. O spychologii i kołomyi jaka zapanowała w organach Spółdzielni po złożeniu wniosku napiszę innym razem.
Jedno jest pewne za pozew wytoczony przez Tandem Florczuk – Starzewski zapłacimy my wszyscy – SPÓŁDZIELCY. Czy to jest racjonalny sposób wydawania naszych pieniędzy, które powinny być przeznaczone na utrzymanie naszych nieruchomości?
A jeżeli chodzi o dobra osobiste powódki w postaci: dobre imię, dobrą sławę, renomę to my wszyscy widzieliśmy dokumentację zdjęciową z Walnego Zgromadzeniu (1 października 2014 r.) w jaki sposób powódka wybudowała budynki mieszkalne i garażowe. Słowa fuszerka, partactwo, dziadostwo, słabizna czy też marnizna nie oddają skali niegodziwości popełnionej na właścicielach mieszkań oddawanych w roku 1998 przez Spółdzielnię Mieszkaniową „Osiedle Zacisze”. Pozostawione rusztowania, rozrzucone butelki po piwie, braki wełny mineralnej itd. świadczą najlepiej w jakim standardzie budowała powódka.
Więcej na ten temat: http://temidacontrasm.info/golgota-niepokornych-kwitnie/#comments
Autor: Czarek Meszyński
*Z niezrozumiałych względów pełnomocnik powódki używa terminu powód? Spółdzielnia jest rodzaju żeńskiego, więc w pismach procesowych powinna być powódka.
Paragraf 22 – Nr 74 (168)
Czy Państwo pamiętacie znakomitą powieść Paragraf 22?
Książka amerykańskiego pisarza Josepha Hellera, a także potoczne określenie sytuacji bez wyjścia (aby wypełnić jakieś kryterium, trzeba jednocześnie spełniać inny warunek, który to kryterium wyklucza), ukazuje życia absurdy.
Nasz dzielny Zarząd w składzie: Agnieszka Florczuk, Michał Starzewski, Henryk Górniewski postanowili też dorównać Hellerowi i stworzyli niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju paragraf 5. W dniu 14 lipca 2015 roku Zarząd podjął uchwałę nr 21/2015 sprawie zatwierdzenia wzoru aktu notarialnego do przewłaszczeń.
I to jest pierwsze kuriozum! Zarząd wszedł w kompetencje notariusza! Jemu oraz spółdzielcom narzuca swój własny, unikatowy wzór aktu notarialnego. Zarząd wie lepiej od notariusza jak ma wyglądać akt i co jest do szczęścia potrzebne członkom.
Drugie kuriozum to jest właśnie § 5.
Strony postanawiają, że zarząd wspólną nieruchomością wykonywać będzie Spółdzielnia Budowlano (sic) Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze” z siedzibą w Warszawie, zaś jego sposób będzie określony przepisami kodeksu cywilnego oraz ustawy z dnia 15 grudnia 2000 roku o spółdzielniach mieszkaniowych.
Zapis ten przypomina mi próbę wprowadzenia na początku lat 70. XX wieku zmiany konstytucji PRL z 1952, w postaci dodania w niej zapisu o „wiecznej przyjaźni z ZSRR”. O krótkowzroczności ówczesnych przywódców świadczą fakty historyczne: obecnie nie ma już ZSRR ani PRL.
Zgodnie z doktryną i komentarzami:
Zarząd nieruchomościami wspólnymi stanowiącymi współwłasność spółdzielni i właścicieli lokali jest wykonywany przez spółdzielnię jako zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust.1 u.w.l. (art. 27 ust. 2 ustawy). Innymi słowy, spółdzielnia jest quasi-zarządcą umownym, chociaż nie musi zawierać w aktach notarialnych przewłaszczenia lokali zapisu w tym zakresie.
W myśl noweli czerwcowej z 2007 r. u.s.m., gdy wszystkie lokale w danej nieruchomości zostały wyodrębnione lub gdy większość właścicieli podejmie stosowną uchwałę, do praw i obowiązków właścicieli oraz zasad zarządzania nieruchomością wspólną znajdą wprost zastosowanie przepisy ustawy o własności lokali. Ustaje reżim zarządu i administrowania wynikający z niniejszej ustawy.
Spółdzielnia traci prawo dalszego wykonywania funkcji zarządcy budynku lub budynków. Do czasu podjęcia przez właścicieli lokali uchwały o powołaniu zarządu jako organu (art.20 i nast. u.w.l.) wynikającego z ustawy o własności lokali, może zarządzać nowo powstałą wspólnotą mieszkaniową (art.28 u.w.l.), ewentualnie wystąpić o powołanie zarządcy przymusowego (art.24u.w.l.).
Artykuł 26 ust. 2, w brzmieniu nadanym nowelą grudniową z 2002 r., przesądza o obowiązkach właścicieli lokali (stanowiących już wspólnotę mieszkaniową). Pozostaje on w pewnej korelacji z art. 4 ust. 4 u.w.l.
Innymi słowy ustawodawca nie nakazuje obowiązku wprowadzania takiego zapisu do aktu notarialnego.
Ponadto należy podkreślić, że taki zapis jest niezgodny z obowiązującym statutem ponieważ w § 12 ust. 4
Prawa i obowiązki wynikające z członkostwa w Spółdzielni są dla wszystkich członków równe.
Blisko 30% spółdzielców zawarło akty notarialne bez paragrafu nr 5. W związku z tym Zarząd nie może różnicować sposobu przenoszenia prawa własności dla poszczególnych członków.
A na koniec trzecie kuriozum: Zarząd pracuje w Spółdzielni Budowlano Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze”.
Sami widzicie Państwo, że ci zaganiani członkowie Zarządu nie widzą nawet w jakiej spółdzielni są zatrudnieni.
Strona 8 ze wzoru aktu notarialnego do przewłaszczeń
Autor: Czarek Meszyński
Blamaż – Nr 72 (166)
Jak wiecie Państwo z pewnością(!) Zarząd SM „Osiedle Zacisze” nie należy do moich ulubieńców. Od dłuższego czasu wnikliwie obserwuję poczynienia tego Zarząd i niestety nie mogę wyrazić się o nim z uznaniem. Na przestrzeni kilku lat zaliczył sporą liczbę spektakularnych wpadek. Ale to wszystko blaknie przy ostatnich wydarzeniach.
Otóż proszę sobie wyobrazić, że Zarząd postanowił opracować wzór aktu notarialnego do przewłaszczeń – uchwała nr 21/15, więcej na ten temat w następnym wpisie.
I taki wzór, ale z danymi osobowymi spółdzielców Zarząd zamieścił na stronie internetowej Spółdzielni. I w ten sposób wszyscy członkowie mogli poznać następujące dane:
- pierwsze i drugie imię,
- imiona rodziców,
- PESEL,
- datę urodzenia,
- adres zamieszkania,
- nr dowodu osobistego z terminem ważności.
Każdy członek Spółdzielni mający dostęp do strony www mógł przez blisko dwa miesiące pobrać dane osobowe spółdzielców w PDF lub je wydrukować, a następnie dowolnie przetwarzać.
To świadczy o całkowitej ignorancji Zarządu w składzie Agnieszka Florczuk, Michał Starzewski, Henryk Górniewski i dysfunkcji w zarządzaniu Spółdzielnią. Zarówno panie z Rady Nadzorczej i firma zarządzająca SEKAN też jakimś dziwnym trafem nie zauważyły, że zostało w poważny sposób naruszone prawo w postaci ochrony danych osobowych.
Ustawa z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych w art. 51.1 mówi:
Kto administrując zbiorem danych lub będąc obowiązany do ochrony danych osobowych udostępnia je lub umożliwia dostęp do nich osobom nieupoważnionym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Przestępstwo to jest przestępstwem umyślnym ściganym z oskarżenia publicznego.
„Raport przygotowany przez Dynamics Markets Limited UK mówi o tym, iż 17% z dorosłych Polaków padło ofiarą kradzieży tożsamości, a 46% zostało okradzionych ze środków znajdujących się na rachunkach bankowych. Kradzież tożsamości, określana również jako defraudacja, fałszerstwo, czy też przejmowanie tożsamości jest przestępstwem internetowym dotykającym coraz większą grupę osób. W 2009 roku odnotowano aż 387 przypadków związanych z przejęciem tożsamości.
Definicję taką można znaleźć w dokumencie Komisji Wspólnot Europejskich „W kierunku ogólnej strategii zwalczania cyberprzestępczości” z 22 maja 2007, w którym kradzież tożsamości to „wykorzystywanie identyfikujących danych personalnych np. numer karty kredytowej, jako narzędzia do popełnienia innych przestępstw”.
Kradzież tożsamości zdefiniowana została także w amerykańskiej ustawie o kradzieży tożsamości (ID Theft Act z 1998 roku). Wg tej ustawy kradzież tożsamości jest to „świadome transferowanie, posiadanie lub użycie bez upoważnienia informacji służących do identyfikacji innej osoby w celu popełniania czynu zabronionego przez prawo federalne, stanowe lub lokalne.
Jeżeli chodzi o prawo polskie, to przestępstwo kradzieży tożsamości można rozpatrywać na gruncie Ustawy o ochronie danych osobowych z 29 sierpnia 1997 oraz przepisów Kodeku Karnego z 6 czerwca 1997.” – fragment artykuł na podstawie opracowania autorstwa Katarzyny Oksiędzkiej. http://blog-daneosobowe.pl/kradziez-tozsamosci-w-internecie/
Biorąc powyższe pod uwagę pragnę zaapelować do Panów Górniewskiego i Starzewskiego by wzięli przykład ze swojej szefowej i podali się również do dymisji.
Autor: Czarek Meszyński
Była Prezes – Nr 71 (165)
O Agnieszce Florczuk można pisać już tylko w czasie przeszłym: była Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” – rezygnacja z dniem 7 sierpnia 2015 r.
Kiedy 14 lipca 2009 roku weszła do Zarządu mieliśmy nadzieję na profesjonalne, uczciwe i zgodne z prawem zarządzanie naszym Osiedlem. Miało być tylko lepiej, a wyszło tak jak zawsze.
Do najważniejszych „osiągnięć” Prezes Florczuk należy zaliczyć:
- rozpoczęcie budowy dwóch domów w zabudowie bliźniaczej na działkach z nieuregulowanym stanem prawnym na podstawie uchwały RN, która była sprzeczna z prawem,
- sfinansowanie budowy niezgodnie z regulaminem GZM z naszych wpłat na eksploatację i FR zamiast z wkładów budowlanych wniesionych przez członków, z którymi została podpisana umowa na wybudowanie domów,
- przerwanie budowy pomimo poniesionych znacznych kosztów na architekta i inwestora zastępczego, w sumie 116 653,60,
- zniknięcie z rachunku bankowego Spółdzielni blisko 200 000,00 zł (rok 2010- 213 070,91 zł, rok 2012 – 15 826,21 zł), pomimo nagłośnienia sprawy pani Florczuk nie raczyła wytłumaczyć się na jakie cele została wydana tak wysoka kwota,
- próba przeniesienia własności dwóch działek na podstawie tylko zaliczkowej wpłaty,
- prowadzenie ksiąg finansowych niezgodnie z obowiązującymi przepisami,
- nierozliczanie każdej nieruchomości oddzielnie,
- Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowej RP wykazał aż 19 nieprawidłowości w zarządzaniu Spółdzielnią,
- nie wywiązywanie się z ustawowego obowiązku przeniesienia własności do lokalu na rzecz członka,
- nie wywiązywanie się z obligatoryjnego obowiązku zarządzania nieruchomościami stanowiącymi jej mienie,
- nałożenie haraczu na właścicieli garaży – tak należy to nazwać ponieważ Spółdzielnia z tego tytułu nie ponosi żadnych kosztów,
- opracowanie wzoru aktu notarialnego, do którego przymuszani są członkowie i notariusz z kuriozalnym zapisem: strony postanawiają, że zarząd wspólną nieruchomością wykonywać będzie SM „Osiedle Zacisze”(…),*
- przeprowadzenie niezgodnie z obowiązującą normą PN/EN-6946:2004 (grubość 25 cm o współczynniku 0,2 W/mK i lambdzie 0,038 – w dążeniu do obowiązującej normy izolacyjnej od 1 stycznia 2012 r.) termomodernizacji dachu; wymieniono tylko 25% wełny mineralnej pozostawiając starą 20-letnią wełnę; budynki zostały wybudowane w ubiegłym wieku w oparciu o ówczesne obowiązujące zarządzenie nr 130 w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać obiekty budowlane budownictwa powszechnego (Dz.U. Nr 10 poz. 44 z późn. zm.
- nie publikowanie na stronie internetowej protokołów i uchwał WZ, RN i Zarządu**
Zostały wymienione tylko 14 „osiągnięć” Prezes Florczuk, które są solidnie udokumentowane. W ciągu 6 lat pracy w Zarządzie Agnieszka Florczuk zaliczyła całe mnóstwo większych i mniejszych wpadek o czym będę w przyszłości czytelników informował.
Nagłośnienie tych patogennych działań spowodowało, że na wniosek Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju toczy się obecnie postępowanie prokuratorskie w sprawie dotyczących nieprawidłowości w SM „Osiedle Zacisze”.
Czy takie „sukcesy” na swym koncie może mieć profesjonalista w zarządzaniu nieruchomościami?
Autor: Czarek Meszyński
* Konstytucja ustawą z 10 lutego 1976 wprowadzono zapis, że Polska jest państwem socjalistycznym (w miejsce dotychczasowego określenia – państwo demokracji ludowej), PZPR – przewodnią siłą społeczeństwa w budowie socjalizmu, zaś PRL w swej polityce umacnia przyjaźń i współpracę ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich i innymi państwami socjalistycznymi. Zapisy te wywołały protesty społeczne. PRL, PZPR i ZSRR już nie istnieją a konstytucja została zmieniona. Prezes Florczuk ustanowiła wzór aktu notarialnego, że naszymi nieruchomościami wiecznie będzie zarządzać Spółdzielnia, a jak zbankrutuje albo zostanie rozwiązana to i tak za światów ekonomicznych będzie naszym majątkiem zarządzać (sic).
** Protokoły z obrad organów Spółdzielni oraz uchwały są publikowane dopiero od sierpnia br po podjęciu uchwały nr 4/12/2014 mojego autorstwa przez RN 15 grudnia 2014 r – no cóż lepiej późno niż w cale.
Postscriptum
Do wiekopomnych dokonań Prezes Florczuk należy zaliczyć jeszcze scedowanie zarządzania mieniem Spółdzielni zewnętrznym podmiotom. Zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych takie działanie jest całkowicie bezprawne, ponieważ spółdzielnia ma obligatoryjny obowiązek zarządzania własnym majątkiem; podmiotowi zewnętrznemu może zlecić jedynie administrowanie. W ten sposób nałożono na spółdzielców niezasadne, podwójne koszty zarządu. Do tego należy dodać chaos jaki zapanował w Spółdzielni, w ciągu 4 lat mamy już 3-cią firmę zarządzającą i 7-tą księgową.
„WRZODY” warszawskich SM – Nr 60 (154)
Spółdzielnia Mieszkaniowa „Osiedle Zacisze”
„Bardzo przebojowa pani Prezes zarządu (spoza Warszawy), unikająca jednak obowiązków związanych z tym zarządem. Czy odpowiedzialności też uda się jej uniknąć, to się dopiero okaże.”
http://temidacontrasm.info/wrzody-warszawskich-sm/#respond
Najnowsze komentarze