Nasza jest Spółdzielnia – Nr 46 (236)
10 września 2016 r. zawiązał się ruch społeczny Nasza jest Spółdzielnia. Ruch został powołany przez grupę członków warszawskich spółdzielni mieszkaniowych.
Nasze credo to słowa dr Franciszka Stefczyka:
Musimy się w naszym ruchu spółdzielczym opamiętać, zatroszczyć o niego serdecznie, dać mu to, co mu jest koniecznym, aby mógł działać i dawać członkom tę pomoc i siłę, jakich im potrzeba dla zwalczania przeciwności i dźwigania się w dobrobycie moralnym i materialnym.
Zgadzamy się również z Charls’em Gidem – francuskim ekonomistą – że Spółdzielnia jest biznesem, ale jeśli jest tylko biznesem, jest złym interesem.
Nasze wartości są następujące: Spółdzielnie opierają swoją działalność na wartościach samopomocy, samoodpowiedzialności, samostanowienia, współgospodarzenia, demokracji, równości, sprawiedliwości i solidarności.
Zgodnie z tradycjami założycieli ruchu spółdzielczego, członkowie spółdzielni wyznają wartości etyczne: uczciwość, otwartość, odpowiedzialność społeczna i troski o innych.
Zasady spółdzielcze są wytycznymi, za pomocą których spółdzielnie wprowadzają swoje wartości do praktyki:
pierwsza zasada: dobrowolnego i otwartego członkostwa,
druga zasada: demokratycznej kontroli członkowskiej,
trzecia zasada: ekonomicznego uczestnictwa członków,
czwarta zasada: autonomii i niezależności,
piąta zasada: kształcenia, szkolenia i informacji,
szósta zasada: współpracy między spółdzielniami,
siódma zasada: troski o społeczność lokalną.
O co walczymy?
O odzyskanie naszej spółdzielni mieszkaniowej. Nie zgadzamy się z panującym nepotyzmem, kumoterstwem, koterią, kunktatorstwem i partykularnym interesem jednostek. Przy pomocy środków prawnych i wolnych mediów zarówno elektronicznych i tych tradycyjnych będziemy prowadzić szeroko zakrojoną kampanie mającą na celu odzyskanie naszej spółdzielczej organizacji.
Posiadamy silny oręż w postaci zdobytej wiedzy z zakresu spółdzielczości, jesteśmy uczciwi, rzetelni, kreatywni i zdeterminowani. Nie obawiamy się radców prawnych wynajmowanych przez Zarząd za nasze pieniądze do prowadzenia z nami prawniczych bitew. Wierzymy głęboko w to, że prawda zwycięży, że wyzwoli uczciwych spółdzielców z kumoterskiego układu, protekcjonalizmu, kunktatorstwa i zwykłego załatwiactwa jaki w naszej Spółdzielni zapanował.
Nie pokonacie nas, nie zdołacie całego ruchu wykluczyć.
ZWYCIĘŻYMY!
Nasza jest Spółdzielnia – Ruch Spółeczny
Postscriptum
Nasze logo jest graficznym nawiązaniem do flagi spółdzielczej.
Flaga Spółdzielców
Tęczowy sztandar, jako międzynarodowa flaga spółdzielcza, zaproponowana została przez wybitnego teoretyka i działacza spółdzielczości we Francji prof. Charlesa Gide’a w 1923 r., w nawiązaniu do francuskiej tradycji wywodzącej się z czasów Charlesa Fouriera, jednego z prekursorów spółdzielczości na świecie. Flaga taka po raz pierwszy na forum międzynarodowym użyta została do dekoracji Wystawy Spółdzielczej w Gandawie w 1924 r. Oficjalnie przyjęta została jako symbol międzynarodowej spółdzielczości przez Komitet Wykonawczy MZS w 1925 r. Nigdy jednak nie została zarejestrowana jako symbol MZS. Używana była szeroko przez wszystkie organizacje spółdzielcze na świecie przez następne dziesięciolecia, w tym także w Polsce. W latach 90. XX w. barwy tęczy coraz powszechniej były stosowane również przez inne nie-spółdzielcze organizacje, co prowadziło czasem do nieporozumień. Dlatego od połowy lat 90. MZS zasugerował, by jako symbol międzynarodowej spółdzielczości używać emblematu Jubileuszowego Kongresu MZS w Manchester w 1995 r., który został bardzo pozytywnie oceniony przez uczestników. Na nowej fladze znalazł się na białym tle fragment łuku tęczy, z którego ulatują w powietrze gołąbki pokoju. Pod łukiem znajdują się litery skrótu nazwy MZS w jednym z oficjalnych języków MZS – najczęściej używany jest skrót angielski ICA (International Co-operative Alliance). Ponieważ w tęczy na fladze jest tylko 6 kolorów (czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, ciemno-niebieski), podczas gdy prawdziwa tęcza liczy ich siedem, litery ICA mają siódmy kolor – fioletowy. Flaga w takim kształcie jest obecnie stosowana przez MZS i coraz powszechniej wprowadzana przez organizacje spółdzielcze na całym świecie.
Kumoterstwo – Nr 45 (235)
Do 2011 roku panował w Spółdzielni Mieszkaniowej „Osiedle Zacisze” nepotyzm. Jak stwierdził lustrator „mąż” „żonie” wystawił faktury na 170 tys. zł, a ona je opłaciła z pieniędzy spółdzielców. W tym czasie Spółdzielnia miała 3 osobowy Zarząd i 5 osobową Radę Nadzorczą. 7 osób zasiadających w organach Spółdzielni tolerowało ten stan rzeczy. Nikt nie sprawdził czy prace były rzeczywiście wykonane! Nikt nie sprawdził czy faktury nie były zawyżone! Idealny biznes rodzinny: mąż wystawia faktury a żona płaci – i komu to przeszkadzało? Przeszkadzało to niepokornym spółdzielcom, którzy nagłośnili sprawę i pozbyli się „rodzinnego biznesu” ze swojej Spółdzielni.
Obecnie w Spółdzielni zapanowało kumoterstwo.
Kumoterstwo: wzajemne popieranie się osób należących do grupy powiązanej interesami; zwykle dla osiągnięcia pozycji społecznej lub korzyści materialnej.
Bo jak wytłumaczyć inaczej zjawisko, że wszystkie remonty zawsze zaczynają się od Wolińskiej 15-17, tam gdzie mieszka Michał Starzewski jak nie kumoterstwem?
Pierwsza termomodernizacja (ścian) zaczęła się od Starzewskiego, remont dachów również. Obecnie odbywa się hydroizolacja i docieplenie fundamentów. Oficjalne wytłumaczenie jest takie, że budynek był fatalnie wybudowany, przemarzały ściany i mieszkańcy zimą musieli siedzieć w mieszkaniach w czapkach i rękawiczkach, potem się okazało, że woda przez dach leje się do lokali i wszędzie trzeba było rozstawiać parasole, a teraz okazuje się, że w piwnicach panuje wilgoć i wszędzie szerzy się grzyb i dlatego w pierwszej kolejności trzeba zająć się fundamentami Starzewskiego.
Foto: Czarek Meszyński 18.08.2016, remont fundamentów Wolińska 15
Osiedle jest małe i mieszkańcy dobrze wiedzą, co się dzieje w sąsiednich budynkach. Zaglądali do piwnic przy Wolińskiej 15-17, a tam grzyba nie ma w przeciwieństwie do innych nieruchomości.
Oczywiście takie działanie nie ma nic wspólnego z zasadami spółdzielczości, ponieważ spółdzielnie realizują zadania gospodarcze w taki sposób, aby najlepiej zaspokoić potrzeby wszystkich członków, a nie wąskiej grupy.
Zasadne wydaje się postawienie następujących pytań:
Jakimi argumentami dał się przekonać Jacek Liebert by wprowadzić do swego pięcioletniego planu remontów hydroizolację i docieplenie fundamentów tylko w budynku przy ulicy Wolińskiej 15-17?
Czy budynek Starzewskiego ma być wzorcownią i kamienicą dla wybranych?
Na koniec należy wskazać, że roboty nie zostały zgłoszone – taką informację otrzymała redakcja w rozmowie telefonicznej z pracownikiem Wydziału Architektury i Budownictwa dla dzielnicy Warszawa Targówek. Tak więc mamy „dziki remont”.
Ponadto remont przeprowadzany jest w niewłaściwej technologii, a mianowicie tak jak dla piwnic ogrzewanych, a powinien być jak dla piwnic nieogrzewanych.
Autor: Czarek Meszyński
Lieberta bubel – Nr 44 (234)
Pięcioletni plan remontów miał być sztandarowym projektem nowego prezesa Zarządu Jacka Lieberta. Niestety okazał się zwykłym bublem. Realizacja tego planu nie tylko nie zapobiegnie degradacji budynków, ale wręcz przeciwnie zintensyfikuje proces slumsowienia. Dlatego też plan został zaskarżony do Sądu Okręgowego.
Termin rozprawy został wyznaczony na 4 października 2016 o godz. 10:00 sala 175 – Al. Solidarności 127. Ponieważ pięcioletni plan remontów dotyczy wszystkich mieszkańców Osiedla zapraszam członków Spółdzielni o przybycie na rozprawę.
Z ostrożności procesowej podam tylko dwa przykłady, dlaczego ten plan remontów uważam za bubel.
Przykład nr 1
Z przeglądów technicznych (kontrola okresowa raz na 5 lat) wynika, że fundamenty podciągają wilgoć powodując odparzenia ścian piwnic a nawet rozwój domowego grzyba.
W klatce przy ul. Wolińskiej stan piwnic jest tragiczny.
W lipcu 2015 r. mieszkańcy zawiadomili Zarząd, że ich cierpliwość się wyczerpała.
I co myślicie Państwo, że serce Jacka Liebeta się uwrażliwiło na niedolę spółdzielców?
Otóż pięcioletni plan nie przewiduje wykonania opaski – odkrywki fundamentów oprócz budynku Wolińska 15 i 17, gdzie mieszka kolega Lieberta z Zarządu Michał Starzewski. Dla niego J. Liebert zrobił wyjątek jako „nadczłonkowi”, a pozostali szeregowi członkowie może doczekają się hydroizolacji i docieplenie fundamentów w latach 2021 – 2025, kiedy to zostanie opracowana nowa pięciolatka, ale czy ich nieruchomości to przetrwają?
Pikanterii dodaje fakt, że przewidziany koszt wykonania opaski dla Wolińskiej 15 i 17 wynosił w sumie 10 tys. zł, a po 5 miesiącach wzrósł o 100% do kwoty 20 tys. zł. Takie tylko drobne niedoszacowanie.
Przykład nr 2
Pięcioletni plan Lieberta przewiduje wymianę w roku 2016 oświetlenia standard na LED na terenach przeznaczonych do wspólnego użytkowania w cenie 40 tys.zł, natomiast odwodnienie terenów w kwocie 10 tys. zł. Nie można wykluczyć, że i tu pan Liebert niedoszacował, a ostateczny koszt może znów się podwoić. I tu dochodzimy do kolejnej pikanterii! Jak wiecie Państwo z pewnością, największe i główne ulice Osiedla tj. Wolińska i Wyspowa mają statut ulic miejskich. Wykonywanie jakiejkolwiek modernizacji oświetlenia ulic, które nie stanowią naszej własności można rozpatrywać tylko w kategoriach absurdu.
I w ten sposób dochodzimy do smutnej konstatacji, taki bubel w postaci pięcioletniego planu mógł zostać przygotowany tylko przez dyletanta i to dyletanta zadufanego w sobie.
Autor: Czarek Meszyński
Postscriptum
Bubel: towar złej jakości, posiadający wady.
Dyletant: człowiek zajmujący się jakąś dziedziną albo wypowiadający się o niej bez fachowej wiedzy lub odpowiedniego przygotowania.
Dyletant zadufany w sobie – porównaj wyrok Sądu Najwyższego z dnia 19 września 1968 r. sygn II CR 291/68. Teza: Krytyka jest działaniem społecznie pożytecznym i pożądanym, jeżeli podjęta została w interesie społecznym, jeżeli jej celem nie jest dokuczenie innej osobie oraz jeżeli ma cechy rzetelności i rzeczowości.
Muszynianka zastąpiła Coca Colę – Nr 43 (233)
Czy pamiętacie nowatorskie rozwiązanie odprowadzania wód opadowych przy pomocy butelki Coca Coli? Jeżeli nie to chętnie przypomnę:
Zmieniła się firma administrująca Osiedlem, a z nią również preferencje napojów. Teraz w modzie są polskie produkty; Muszynianka zastąpiła Coca Colę:
Butelka po Muszyniance „robi” za pachołek drogowy. Też ambitne zajęcie.
Redakcja czeka na kolejne propozycję wykorzystania butelek plastikowych i szklanych po różnych napojach.
Obecnie modne są domy ekologiczne na przykład z butelek po Heinekenie:
Mamy dwie działki inwestycyjne, może dobrze byłoby wznowić budowę dwóch domów w zabudowie bliźniaczej w technologii Heinekena? Taki dom może być naprawdę elegancki, wygodny i tani.
Autor: Czarek Meszyński
Znikające wpisy – Nr 42 (232)
Ze strony internetowej Spółdzielni http://osiedlezacisze.pl z działu Aktualności zniknęły dzisiaj dwa wpisy. Jeden dotyczył „Zmiany w administrowaniu i obsłudze osiedla od 1.09.2016, drugi „Konkursu na stanowisko członka Zarządu”. Zdarzyło się to po raz pierwszy od roku 2008, kiedy to została uruchomiona pierwsza strona internetowa. Do tej pory nic nie znikało ze strony www, widocznie nastąpiła zmiana, ale w złym kierunku.
Poniżej skan dokumentu, którego treść widniała jeszcze wczoraj.
Opracował: Czarek Meszyński
Mieszkanie jak sauna – Nr 41 (231)
Jest wrzesień. Upały mamy już za sobą. Mieszkańcy na ostatnich piętrach będą mogli odetchnąć od wysokich temperatur. Do redakcji przyszedł list wraz ze zdjęciem od spółdzielcy mieszkającego na poddaszu. Średnia letnia temperatura w jego mieszkaniu wyniosła 35 st. C.
Jest to mieszkanie po „termomodernizacji”, na którą został zaciągnięty wysoki kredyt. Miało być dobrze tzn. zimą ciepło, a latem chłodno, a jest na odwrót…
Po dwóch latach od zakończenia przedsięwzięcia termomodernizacyjnego nikt z Zarządu (Florczuk, Starzewski, Górniewski) nie chce się przyznać, kto podjął decyzję o fragmentarycznej wymianie wełny. Dlaczego pozostawiono zdegradowaną, dwudziestoletnią wełnę? Jedno jest pewne, skrzywdzono mieszkańców poddaszy fundując im pseudomodernizację za duże pieniądz. I pomyśleć tylko, że kilka lat wcześniej mieszkanie na tym Osiedlu stanowiło luksus utożsamiany z awansem społecznym, kulturowym, cywilizacyjnym.
Autor: Czarek Meszyński
Rada Nadzorcza w letargu – Nr 40 (230)
Okazuję się, że Rada Nadzorcza naszej Spółdzielni pogrążona jest w głębokim letargu. Dzisiaj mija właśnie czwarty miesiąc, kiedy to został na stronie www. zamieszczony protokół z posiedzenia Rady tj. 28 kwietnia 2016 r.
Czyżby Rada Nadzorcza nie obradowała przez 4 miesiące?
A może obradowała, tylko owocami swojej pracy nie chce się podzielić ze spółdzielcami?
Nowa strona internetowa została stworzona właśnie po to, by członkowie byli na bieżąco informowani o pracach organów Spółdzielni.
W związku z powyższym zwracam się do członków Rady o jak najszybsze umieszczenie rezultatów Państwa pracy w postaci przyjętych protokołów i podjętych uchwał.
Jestem bardzo ciekawy w jaki sposób nadzorujecie zarządzanie prywatnym majątkiem spółdzielców w tym również i moim.
Autor: Czarek Meszyński
Kto zabił Jolantę Brzeską – Nr 38 (228)
Urodziła się w warszawskiej rodzinie Franciszka i Jadwigi z Urbańskich Krulikowskich. W 1962 ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Antoniego Dobiszewskiego, naukę kontynuowała po zamążpójściu i ukończyła zdając maturę w 1970. W grudniu 1967 poślubiła Kazimierza Brzeskiego (ur. 10 stycznia 1941 w Drobinie, zm. 14 grudnia 2007 w Warszawie). Pracowała w firmach wydawniczych, a ostatnim miejscem jej pracy był Instytut Techniki Cieplnej Politechniki Warszawskiej. Od 2002 Jolanta Brzeska uczestniczyła w zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Zapewne Jolanta Brzeska nigdy nie stałaby się osobą publiczną zaangażowaną społecznie, gdyby kamienica w której zamieszkiwała od 5 maja 1951 nie została oddana 26 kwietnia 2006 spadkobiercom przedwojennych właścicieli.W 1962 rodzina Krulikowskich przeprowadziła się do innego lokalu w tej samej kamienicy. W maju 2006 pełnomocnik spadkobierców jednostronnie rozwiązał umowę najmu kwaterunkowego i po raz pierwszy podniósł czynsz. Małżonkowie Brzescy wraz z innymi rodzinami w podobnej sytuacji powołali Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. W 2007 stowarzyszenie zostało oficjalnie zarejestrowane i odtąd skupia osoby zamieszkujące w budynkach zwróconych potomkom dawnych właścicieli, które są zagrożone eksmisją. Jolanta Brzeska kilkukrotnie otrzymywała podwyżkę czynszu, który przekraczał jej emeryturę. Za niepłacenie czynszu w pełnej wysokości otrzymała nakaz eksmisji, pełnomocnik właścicieli kilkukrotnie próbował zająć jej mieszkanie, a proponowane przez niego sposoby ugody nigdy nie doczekały się realizacji.
Jolanta Brzeska uczestniczyła w protestach związanych z realizacją wyroków eksmisyjnych. Udzielała wsparcia moralnego oraz służyła samodzielnie zdobytą wiedzą prawną. Prowadziła też rejestr spraw eksmisyjnych, ich postępu i przebiegu. Często uczestniczyła w obradach warszawskiej Rady Miasta, domagając się przyjęcia i realizacji postulatów związanych z obroną lokatorów.
1 marca 2011 Jolanta Brzeska wyszła z domu i przez bliskich została uznana za zaginioną, córka zgłosiła zaginięcie na komendzie policji. Sześć dni później połączono zgłoszenie zaginięcia ze znalezieniem przez spacerowicza spalonych zwłok kobiecych. Badania genetyczne potwierdziły, że zwęglone ciało należało do Jolanty Brzeskiej.
Pogrzeb Jolanty Brzeskiej odbył się 3 stycznia 2012 na Komunalnym Cmentarzu Południowym.
Opracowanie: Czarek Meszyński
Sami na siebie donieśli – Nr 37 (227)
W dniu 13 kwietnia 2015 r. Zarząd w składzie w dwuosobowym: Agnieszka Florczuk i Michał Starzewski podjeli uchwałę nr 8/2015 w sprawie: skierowania do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przywłaszczenia mienia znacznej wartości.
W uzasadnieniu do uchwały czytamy:
Zarząd Spółdzielni, po zapoznaniu się z protokołem Lustracji pełnej działalności Spółdzielni za lata 2007-2013, biorąc pod uwagę wyniki lustracji w zakresie działalności remontowej prowadzonej przez byłą Prezes Spółdzielni Ewę Dąbrowę w tym powierzenia dużej ilości prac remontowych o znacznej wartości firmie swojego męża Telbud-Bis Krzysztofa Dąbrowy, postanawia, w uzgodnieniu z Radą Nadzorczą z dnia 30 marca 2015 r., o skierowanie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przywłaszczenia mienia znacznej wartości na szkodę Spółdzielni.
Zarząd Spółdzielni, postanawia powierzyć przygotowanie zawiadomienia oraz udzielić pełnomocnictwa do prowadzenia sprawy Radcy Prawnemu Jarosławowi Ostrowskiemu na podstawie umowy i pełnomocnictwa, których treść stanowi załącznik do niniejszej uchwały.
Okazuje się, że dwóch członków Zarządu nie potrafiło napisać prostego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i w tym celu musieli wynająć renomowaną (czytaj drogą) kancelarię prawną. Jak dowiadujemy się z załącznika do uchwały zawiadomienie kosztowało 5 535,00 zł brutto, a w przypadku złożenia pozwu adhezyjnego przy postawieniu zarzutów 2 460,00 zł brutto oraz 615,00 zł za każdą rozpoczętą godzinę rozprawy sądowej w każdej instancji.
I tu dochodzimy do kuriozum zaistniałej sytuacji.
Po pierwsze: zgodnie z art. 115 § 5 k.k. mienie znacznej wartości jest mienie, którego wartość w czasie popełnienia czynu zabronionego przekracza 200 000 zł. Lustrator ustalił, że wartość wszystkich wystawionych faktur przez Telbud-Bis wyniosła 170 000 zł. Z góry było wiadomo, że prokurator umorzy śledztwo, co zresztą uczynił. Należy wskazać na dwa ważne aspekty sprawy:
- Spółdzielnią zarządzają ignoranci, którzy nie znają podstawowych uregulowań prawnych w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej,
- Mecenas Ostrowski nie wyprowadził z błędu członków Zarządu – do czego był bezwględnie zobowiązany – tylko zainkasował 5 535,oo zł za napisanie zawiadomienie, chociaż z góry było wiadomo expressis werbis, że prokurator sprawę umorzy.
Po drugie nepotyzm, który panował w Spółdzielni od roku 2007 był tolerowany przez członków Rady Nadzorczej (Michał Starzewski był członkiem Rady w latach 2004 – 2010) i pozostałych członków Zarządu (Agnieszka Florczuk była członkiem Zarządu od 14 lipca 2009 r.). Czy Florczuk i Starzewskiemu zabrakło wyobraźni?, a może brali czynny udział w utrwaleniu nepotyzmu? Wymowny jest fakt, że zawiadomienie zostało złożone dopiero po 4 latach od odwołania Prezeski Dąbrowy po ujawnieniu tych zdarzeń przez lustratora. Bezsprzeczne jest, że w Spółdzielni nie istniał żaden system kontrolny, który by mógł wykryć te poważne nieprawidłowości.
Bezsporne jest, że Spółdzielnia poniosła wymierną szkodę. Dopiero aktywna postawa i nagłośnienie sprawy przez autora niniejszego wpisu wraz z innymi spółdzielcami spowodowało, że na burzliwym Walnym Zgromadzeniu, które odbyło się w dniu 16 czerwca 2011 r. Prezeska Dąbrowa nie otrzymała absolutorium.
Na koniec należy postawić następujące pytanie: Czy Florczuk i Starzewski w związku z niedopełnieniem ciążących na nich obowiązków zwrócą do kasy Spółdzielni kwotę 5 535,oo zł, która została bezsensownie wydana?
Autor: Czarek Meszyński
Najnowsze komentarze