Spółdzielnia czy Wspólnota? – Nr 26 (120)
Przepraszam bardzo ale wtrącę swoje 3 grosze.
- Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że tylko funkcjonowanie odrębnych nieruchomości jako Wspólnot Mieszkaniowych, pozwoli części dzisiejszych członków (również nie-członków) kontrolować część swoich pieniążków przekazywanych dziś na działalność konkretnych Spółdzielni Mieszkaniowych (czytaj: także Związków Rewizyjnych, Krajowej Rady Spółdzielczej, etc. etc..).
- Powyższe, w żaden sposób nie ogranicza pozostałej (poza ww. odrębną nieruchomością) części danej Spółdzielni Mieszkaniowej (majątku rzeczowego, środków finansowych i zasobów ludzkich) wprowadzeniu działalności określonej w ustawie i mającej na celu realizację „interesu” członków. WARUNEK jest oczywiście podstawowy taki, aby środki finansowe dla konkretnej nieruchomości (art. 4 usm) były ewidencjonowane i rozliczane na danej nieruchomości, co do grosza i okresach rozliczeniowych rocznych. Drugi WARUNEK jest oczywisty, aby pozostała działalność była precyzyjnie wyspecyfikowana, również co do środków finansowych jakie na jej działalność wpłacają członkowie.
- Dzięki powyższemu rozdzieleniu możemy uzyskać podstawę do działalności spółdzielczej typu” Barcelona, czy Credit Agricole, etc.etc.. Proszę jednak, aby wszyscy zauważyli, że takie „koncerny spółdzielcze” nie kontrolują się „walnymi zgromadzeniami”. Interes członka takiej „spółdzielni” kieruje się zupełnie innymi zasadami niż poziom „interesu mieszkaniowego członka” o którym najczęściej TU mówimy. Te pierwsze to faktycznie gra interesów z dużą dozą spółdzielczej swobody. Te drugie to zbiorowisko patologii i nieuzasadnionego drenażu Państwa i mojej kasy. NA TO ZGODY NIE MA!
Jest oczywiście jeszcze kilka zastrzeżeń w zakresie korporacyjnej działalności spółdzielczej. Jak słusznie zostało zauważone, że WM mieszkań nie zbuduje. NIe taka jej rola, nie takie przeznaczenie. Spółdzielnie też nie zbudują „tanich mieszkań”, chyba że KOMUŚ się marzy geszeft jaki powstał z długoterminowych kredytów Państwa (PRL i początek RP), który spłacał lud pracujący (Miast i Wsi), a które rozliczał Bank „kredytujący” z pośrednictwem (sowicie płatnym) są SM. Jak wiemy spłata tychże kredytów będzie trwała jeszcze przynajmniej trzy lata (wstępnie). Bank „kredytujący” z kwoty ok. 2 mld. uzyskał już ponad 100 mld, a i tak NIKT nie jest w stanie podać precyzyjnych kwot. Dziś ten „geszeft” zszedł na poziom Smorządu, gdzie pośrednictwo stanowią spółki miejskie (MZBM, ZBM Sp. z o.o., TBS-y, a teraz wchodzi do gry tzw. Partnerstwo P-P. Znając realia Naszej Samorządności, można się spodziewać nawału pracy dla Prokuratur i Sądów. Chyba, że wrócimy do „geszeftu” gdzie Spółdzielnia Mieszkaniowa w ramach przyznanego jej pośrednictwa musiała przekazywać część mieszkań dla tzw. osób funkcyjnych (wojsko, milicja-policja, organy sprawiedliwości, etc. etc., również politycy /patrz: czerwone spóldzielnie/).
Można by jeszcze tak długo
Celem moim nie jest jednak narzekać.
Chciałbym tylko uprzytomnić, że najświetniejsze spółdzielcze idee, nie są w stanie uzasadnić wstrzymania pacyfikacji większości dzisiejszych SM.
Muszą się rozpaść, choćby z powodu zwykłej, codziennej uczciwości i poprawności prawnej.
Sądzę, że nawet stanie „w rozkroku” przez Trybunał Konstytucyjny nic tu nie pomoże.
Zdaję sobie sprawę, że co najmniej połowa społeczeństwa ceni sobie zwykłe „dziadostwo”: na urzędzie, w polu i zagrodzie.
To nie oznacza, że druga połowa musi się położyć i czekać na przysłowiowy Dzień Sądu.
Cham pozostanie Chamem nawet jak jest aktualnie Prezesem.
A chamstwo nie ma nic wspólnego z ideami spółdzielczości…
Na koniec tak na marginesie:- system wspólnot mieszkaniowych ma swój początek w średniowieczu.
To wtedy zaistniały pierwsze wspówłasności i tym samym konieczność pewnych uregulowań formalnych.
Szanujmy te kilkaset lat.
Nasza ustawa o własności lokali ma zaledwie 20 lat…
Jest jedną z najmniej opasłych ustaw…
Ma niewielkę liczbę orzecznictwa, a większość sporów i tak dotyczy ww. chamstwa… sorry
Autor: Eugeniusz Koziński
Lubię to!(14)Nie lubię tego!(4)
Najnowsze komentarze