Get Adobe Flash player

gorszy sort mieszkań

Gorszy sort mieszkań. Bez księgi, bez kredytu, bez szans na sprzedaż – Nr 7 (197)

W samej Warszawie w blokach spółdzielczych może być kilkadziesiąt tysięcy niesprzedawalnych mieszkań. Ściślej, ich właściciele mogą je sprzedać, ale najczęściej za bezcen, bo żaden bank nie sfinansuje takiej transakcji.
– Za 84-metrowe mieszkanie w zadbanym bloku spółdzielczym na warszawskiej Pradze-Południe nikt nie chce zapłacić 400 tys. zł, czyli niespełna 4,8 tys. zł za metr – opowiada nam Małgorzata Witkowska-Zwiep z agencji Metrohouse. Twierdzi, że w tej lokalizacji podobne mieszkania kosztują zwykle o jedną piątą więcej.

Wszystko przez uchwałę Sądu Najwyższego, którą w maju 2013 r. wydał w składzie siedmiu sędziów (syn. akt III CZP 104/12). Stwierdzili oni, że nie wolno założyć księgi wieczystej dla mieszkania wybudowanego przez spółdzielnię na gruncie, którego nie jest właścicielem lub użytkownikiem wieczystym. To zaś oznacza, że bank odprawi z kwitkiem każdego, kto chciałby kupić takie mieszkanie za kredyt, którego miałoby być ono zabezpieczeniem.

Małgorzata Witkowska-Zwiep przyznaje, że zdarzają się sporadycznie takie transakcje, ale za gotówkę. Kupującymi są najczęściej inwestorzy polujący na okazje. Interesują ich głównie małe mieszkania na wynajem. Coraz więcej warszawiaków zaczęło zdawać sobie z tego sprawę. Tak jak nasza czytelniczka z warszawskiego Ursusa, która postanowiła kupić nowe, większe mieszkanie. Właśnie się dowiedziała, że najpewniej nie uda się jej sprzedać starej spółdzielczej kawalerki za cenę, która umożliwiłaby realizację tego planu.

Problem z gruntami

Po 1989 r. spółdzielnie zaczęły wyjaśniać sprawy gruntowe, ale wciąż wiele bloków stoi na cudzych działkach. Prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP Jerzy Jankowski ocenia, że problem dotyczy głównie Warszawy oraz w mniejszym stopniu Łodzi i niektórych miast na Mazowszu.

Dodajmy, że uregulowanie kwestii gruntów blokują roszczenia dawnych właścicieli lub ich spadkobierców. Miasto nie może przekazywać spółdzielniom zabudowanych przez nie działek w użytkowanie wieczyste. Barbara Różewska ze Stowarzyszenia Mieszkańców „Grunt to Warszawa” twierdzi, że roszczenia obejmują nawet 60 proc. terenów warszawskich spółdzielni. Nieuregulowaną kwestię własności części gruntów mają m.in. spółdzielnie na Ursynowie oraz: „Bródno”, „Praga”, „Wola” czy „Energetyka”. Tylko w tej ostatniej problem dotyczy ok. 4 tys. mieszkań.

Rząd zajmie się sprawą?

Pod koniec grudnia rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar zwrócił się do ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka z prośbą o „rozważenie potrzeby pilnego podjęcia działań legislacyjnych”. Rzecznik zwraca uwagę, że obecny stan prawny „nie może być akceptowany w praworządnym państwie”.

– Już nad tym pracujemy – zapewnił nas wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński. Nie wykluczył, że projekt ustawy powstanie jeszcze w tym roku.

W poprzednim Sejmie uregulowanie kwestii własności gruntów proponowała grupa posłów PO z Lidią Staroń na czele (obecnie niezależna senator) w projekcie ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Po dwóch latach uzyskałyby grunt na własność za darmo przez tzw. przemilczenie, gdyby w tym czasie nie zgłosili się właściciele. Gdyby było nim państwo lub gmina, mogłyby oddać spółdzielni grunt w użytkowanie wieczyste. Osoba prywatna miałaby zaś roszczenie o odszkodowanie. Rząd był przeciwny temu rozwiązaniu, a projekt trafił do kosza.

                                                                                                                                                         Autor: Marek Wielgo

 

lhttp://wyborcza.biz/biznes/1,147758,19539170,gorszy-sort-mieszkan-bez-ksiegi-bez-kredytu-bez-szans-na.html

http://temidacontrasm.info/troche-nasciemnial/

 

Lubię to!(12)Nie lubię tego!(0)